Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Sklepy otwarte o godzinę dłużej? Jest decyzja
Polska: Jan Urban zaczyna pracę w reprezentacji. Unika odpowiedzi o Lewandowskiego
Belgia: Złodziej torebek z Brukseli oczekuje na wyrok
Polska: Diety pudełkowe dla ludzi już były. Teraz hitem jest catering dla psów
36-letnia Belgijka zginęła w Szwajcarii
Polska: Co się dzieje z cenami owoców? „W tym roku przetworów nie będzie”
Temat dnia: Czy woda pitna w Belgii jest bezpieczna?
Polska: Będzie nowa funkcja w aplikacji mObywatel. Do stłuczki nie będzie trzeba już wzywać policji
Słowo dnia: Helaas
Poważny pożar w Watermael-Boitsfort. 50 osób ewakuowanych
Redakcja

Redakcja

Korzystasz z komputera i smatfrona – uważaj na nowe choroby!

Okuliści biją na alarm! Elektroniczna choroba lokomocyjna, której towarzyszą mdłości, bóle i zawroty głowy, a także „no mobile – phone phobia”, czyli lęk przed brakiem smartfona – to nowe jednostki chorobowe, na które cierpi połowa użytkowników mobilnych urządzeń. Według badań brytyjskich naukowców ze smartfonów korzystamy ponad 80 razy dziennie. 

Dzieci i młodzież uważają, że są im one niezbędne do życia. Tak więc codziennością naszych pociech stało się nieustanne wpatrywanie się w mały ekran i śledzenie portali społecznościowych, granie czy wysyłanie wiadomości. Niestety smartfony, tablety i inne elektroniczne gadgety, wykorzystywane bez umiaru, mają niekorzystny wpływ na zdrowie.

Kiedy wpatrujemy się w ekran telefonu komórkowego szczególnie obciążone są nasze oczy. Jasne światło wyświetlacza i mała czcionka w połączeniu bardzo męczą wzrok. Staramy się śledzić to, co jest na ekranie i nie przeoczyć żadnego detalu, a to daje podświadome zapominanie o mruganiu. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że nie mrugając oczy tracą prawidłowe nawilżenie, to w efekcie skutkuje pieczeniem i zaczerwienieniem. Przeciętnie mrugamy 15-20 razy na minutę, przy patrzeniu w niewielki ekran częstotliwość mrugania zmniejsza się dwu, a nawet trzykrotnie.

- Wpatrując się w mały ekran  z bliskiej odległości często dochodzi do skurczu akomodacji. Oznacza to, że oko nie potrafi prawidłowo dostosowywać się do oglądania różnych obiektów z daleka i bliska. Wynika to ze zmęczenia mięśni gałki ocznej – mówi dr Dorota Średzińska – Kita, specjalista okulistyki, współpracująca z Humana Medica Omeda w Białymstoku.

- Przewlekły skurcz mięśni odpowiedzialnych za akomodację daje zmęczenie oczu, bóle głowy i zamazane widzenie przy patrzeniu w dal. Jeżeli dzieci długo i często korzystają ze smartfona może pojawić się początkowo skurcz akomodacji, a następnie  krótkowzroczność, która stała się bardzo powszechną wadą wzroku. Przed pojawieniem się urządzeń elektronicznych niewielka liczba dzieci miała zdiagnozowane wady wzroku i nosiła okulary, teraz takich pacjentów jest bardzo dużo.

Bardzo istotne są też inne problemy wynikające z nadmiernego korzystania z urządzeń elektronicznych. Należy wspomnieć o zaburzeniach snu, których przyczyną jest niebieskie światło emitowane przez ekrany telefonów. Zaburza ono wydzielanie melatoniny- hormonu, który reguluje rytm dobowy. Mózg odczytuje, że jeśli widzimy niebieskie światło, oznacza to dzień, czyli nie przestawiamy się ze stanu czuwania w sen. Ponadto ciągłe ślęczenie z głową pochyloną nad ekranem smartfona, laptopa czy komputera powoduje bóle kręgosłupa, ramion i karku.

- Kiedy oglądamy coś na małym ekranie, obrazy są szybko przewijane i zmieniają się w zawrotnym tempie, jak w czasie gier, pojawiają się więc bóle i zawroty głowy, czasami mdłości. Są to objawy elektronicznego odpowiednika choroby lokomocyjnej czyli tzw. syndrom cybersickness – dodaje okulistka z Omedy.

Ostatnio pojawiła się nowa jednostka chorobowa potocznie nazwana przez specjalistów ”no-mobile-phone phobia”. To nic innego jak lęk przed brakiem, zgubieniem smartfona. Co ciekawe z badań wynika, że cierpi na nią połowa młodych użytkowników mobilnych urządzeń.

- Rozwiązanie tych wszystkich problemów nie jest proste. Jednak trzeba pamiętać o profilaktyce i wykazać się zdrowym rozsądkiem, szczególnie dotyczy to rodziców – radzi dr Średzińska – Kita. – Często rodzice przyprowadzają do gabinetu okulistycznego dzieci, a zapytani o powód wizyty odpowiadają: „ciągle siedzi z nosem w telefonie i nie widzi dobrze tablicy w szkole”. Następnie przez całą wizytę i badania wzroku rodzic… „siedzi z nosem w telefonie  i nie zwraca uwagi na to, że pociecha widzi już niewiele i prawdopodobnie będzie krótkowidzem.

Rodzice powinni zwracać uwagę na to co i jak długo oglądają ich dzieci.

- Jeśli maluch w wieku przedszkolnym ogląda kreskówki w telefonie czy tablecie, zadbajmy o to, by to była jedna lub dwie kilkuminutowe bajki. Zdecydowanie korzystniejsze jest oglądanie na dużym ekranie telewizyjnym lub monitorze komputera niż w telefonie. Podczas seansów dzieci powinny robić przerwy 10 – 15minutowe. Ponadto należy dbać, aby oglądanie nie odbywało się w ciemności, ponieważ to bardzo męczy oczy. Najlepiej zapewnić dodatkowe źródło światło w pokoju dostosowane do wielkości pomieszczenia – przypomina specjalistka z Omedy.

Naukowcy badający zjawisko epidemiologii krótkowzroczności wskazują, że aby znacząco spowolnić rozwój krótkowzroczności, dzieci powinny przebywać jak najczęściej  na świeżym powietrzu, najlepiej ok.3 godzin dziennie, co nie jest łatwe w dzisiejszej, zabieganej rzeczywistości. Ponadto pamiętajmy, kiedy oczy pracują z bliska potrzebują dobrego oświetlenia i regularnych przerw.


13.03.2018 NAF/CS

 

Polska: Co robili Polacy w pierwszą niedzielę bez handlu?

Zbadano jak ponad pół miliona Polaków, którzy przez ostatni rok średnio jedną niedzielę w miesiącu spędzali w obiektach handlowych wykorzystało czas, który wcześniej spędzali na zakupach? Piękna pogoda sprzyjała aktywnościom na świeżym powietrzu – ponad 40% z 511 221 osób objętych analizą skorzystało ze spacerów lub wybrało się na place zabaw z dziećmi. 19% odwiedziło stacje benzynowe. Być może z potrzeby zatankowania, skorzystania z myjni (w końcu był to też pierwszy weekend z temperaturami powyżej zera) lub z konieczności zakupu produktów w ofercie stacji. Co ciekawe, ogólna aktywność na smartfonach, czyli korzystanie z aplikacji i stron www wzrosła w tym dniu prawie dwukrotnie, a o 27% wzrosło użytkowanie aplikacji VOD.


Krajobraz po pierwszej niedzieli bez handlu

Selectivv specjalizuje się w pozyskiwaniu, analizie i profilowaniu danych o użytkownikach urządzeń przenośnych. Firma posiada obecnie największy w Europie Środkowo-Wschodniej  zbiór informacji o właścicielach smartfonów i tabletów, który obejmuje łącznie 82 mln osób, z czego aż 14 mln mieszka w Polsce. Z 14 mln osób w bazie, Selectivv wyodrębnił 511 221, które w ciągu ostatniego roku przynajmniej jedną niedzielę w miesiącu spędzały w obiektach handlowych, zarówno w dużych galeriach handlowych, ale też np. w sklepach należących do sieci Tesco czy Kaufland.

Zgodnie z uchwalonym harmonogramem, przed nami jeszcze 22 niedziele bez handlu. Z kolei w przyszłym roku tylko jedna w miesiącu będzie handlowa, a już od 2020 roku sprzedawać będzie można tylko siedem niedziel w roku. Czy to oznacza, że przerzucimy się na zakupy online? Z analizy Selectivv wynika, że 11 marca  br., jedynie 3% osób ujętych w badaniu korzystało z tej formy zakupów. Natomiast w porównaniu z poprzednimi niedzielami z ostatnich 12 miesięcy był to wzrost jedynie o 5%.

− Pierwsza niedziela bez handlu za nami. Z naszych obserwacji wynika, że osoby przyzwyczajone do zakupów  w niedzielę nie zaczęły masowo korzystać z e-commerce. Z kolei ponad pięciokrotnie wzrosła liczba osób, które wybrały się na spacery, odwiedziły parki lub place zabaw. Niewątpliwie przyczyniła się do tego pogoda, która sprzyjała aktywnościom na świeżym powietrzu. Był to pierwszy ciepły weekend od dłuższego czasu. Można domniemać, że gdyby aura była inna, zaobserwowalibyśmy wzrost w pozostałych aktywnościach z naszego panelu. Czy czeka nas zakupowa rewolucja? Myślę, że pokaże nam to dopiero analiza, którą przeprowadzimy w skali roku. Z pewnością podzielimy się z Państwem jej wynikami. – zapewnia Dominik Karbowski, co-CEO Selectivv Mobile House.

Ogromny wzrost odwiedzin parków i…stacji paliw

Firma ma możliwość nie tylko przenalizować dane użytkownika, jego zachowania czy preferencje, dane z kanału mobile pozwalają również na oszacowanie, ile osób o określonym profilu znajduje się w pobliżu wybranego punktu czy w danej strefie. W ten sposób firma sprawdziła jak kształtował się ruch na stacjach benzynowych w obszarach miejskich w całym kraju w ostatni dzień świąteczny. Z danych wynika, że o 302% wzrósł ruch na stacjach paliw w porównaniu ze średnią odnotowaną w niedziele za ostatnie 12 miesięcy. Pod lupę wzięto również zewnętrzne punkty rekreacyjne (parki, place zabaw, tereny spacerowe) – gdzie stwierdzono wzrost rzędu 189%.

Gdzie robiliśmy zakupy w niedzielę?

Blisko pół miliona Polaków przynajmniej jedną niedzielę w miesiącu spędzało dotąd na zakupach w obiektach handlowych. Przynajmniej jedną, bo część z tych osób odwiedzała galerie w każdą niedzielę. Selectivv sprawdził dokładnie preferencje zakupowe tych osób. W większości (56%) były to Panie. Co ciekawe największy odsetek osób odwiedzających punkty handlowe w niedziele to rodziny z dziećmi – 33% rodzice dzieci w wieku 1-4 lata, i 39% rodzice dzieci w wieku 5-10 lat. Największy odsetek osób, bo aż 63% odwiedziło dyskonty – Biedronkę, Lidla, Kaufland, 36%  – galerie handlowe, 11%  – sklepy typu DIY jak Castorama czy Leroy Merlin, a 6%  – drogerie (Rossmann, Hebe, SuperPharm).

Czy kolejna niedzielna bez handlu upłynie pod znakiem pospolitego ruszenia Polaków do parków? To okaże się już wkrótce.

 


13.03.2018 NAF/PIS

 

Cztery powody, dla których warto inwestować w złoto

Ubiegłoroczne zainteresowanie zakupami złota to zasługa światowego wzrostu gospodarczego. Pozytywna sytuacja przyczyniła się do zamożności społeczeństw, a tym samym, w wielu krajach, coraz większe sumy  były przeznaczane na zakup złota. Eksperci z World Gold Council oczekują, że dobra passa w światowej gospodarce będzie kontynuowana, dlatego już w I kwartale 2018 roku wskazali powody, dla których warto zainwestować w złoto.

W USA i Europie spada bezrobocie, rosną wynagrodzenia, a inflacja pozostaje na stosunkowo niskim poziomie. Tym samym, zwiększa się siła nabywcza ludności oraz wzrasta ogólny optymizm wśród społeczeństwa. Według tegorocznych przewidywań, Chiny i Indie, będące największymi konsumentami złota, również odnotują wysokie tempo wzrostu gospodarczego. Czynniki te pozwalają z optymizmem patrzeć na rynek złota. Według World Gold Council rok 2018 będzie dla niego równie pomyślny co rok poprzedni. O powodach, dla których warto zainwestować w kruszec mówi Robert Śniegocki, ekspert Grupy Goldenmark:

Londyńscy eksperci światowej Rady Złota wskazują cztery podstawowe powody, dla których powinniśmy uwzględnić złoto w swoich portfelach aktywów.

1. Pierwszym z nich jest fakt, że złoto w średnim i długim horyzoncie czasowym przynosi bardzo korzystne stopy zwrotów. Są one zdecydowanie wyższe niż ze standardowych lokat bankowych i mogą konkurować z dużo bardziej ryzykownymi instrumentami finansowymi. Rok do roku, 10-letnia średnia stopa zwrotu z inwestycji w złoto kształtuje się na poziomach dwucyfrowych. Zakładając, że nie ma przy tym podatku od zysków kapitałowych, to inwestycja nabiera dodatkowego smaku.

2. Kolejnym podkreślanym atutem złota jest jego ekstremalnie wysoka płynność jako instrumentu finansowego. To korzyść szczególnie doceniana przez inwestorów, którzy posiadają kruszec, a jednocześnie w szybkim tempie mogą mieć dostęp do gotówki. Dodatkowo, złoto cechuje się także niską korelacją z podstawowymi klasami aktywów. Co to oznacza dla posiadaczy?

3. Złoto uwzględnione w portfelu inwestycyjnym jest w stanie zarabiać, zarówno w okresie recesji, ale również i w okresie wzrostu wycen pozostałych klas aktywów czy wzrostu gospodarczego, czyli tzw. dobrej koniunktury – wyjaśnia Śniegocki.

4. World Gold Council wskazuje na jeszcze jeden powód, dla którego warto pomyśleć o zakupie złota – posiadanie tego kruszca może ograniczać ryzyko przeceny instrumentów finansowych znajdujących się w naszym portfelu inwestycyjnym.

Można zaryzykować taką tezę, że złoto jest pewnego rodzaju stabilizatorem wartości naszych oszczędności – podsumowuje ekspert Goldenmark.

 

Wypowiedź: Robert Śniegocki, ekspert Grupy Goldenmark.


13.03.2018 NAP/GH

 

Zdrowie: Sprawdź w ile z mitów na temat mycia rąk wierzysz?

Słyszeliście kiedykolwiek, że zbyt częste mycie rąk może uszkodzić naturalną powłokę ochronną skóry lub że lepiej myć ręce gorącą wodą, czy może, że to suszarki do rąk są najlepszym sposobem suszenia dłoni – Na temat mycia rąk krąży wiele mitów. Które z nich są faktami a które to mity?


Myjąc ręce gorącą wodą, lepiej pozbędziemy się zarazków – MIT

Nie jest to prawda. Mycie rąk zimną i ciepłą wodą działa tak samo na bakterie i inne zarazki. Potwierdziło to między innymi badanie przeprowadzone na Rutgers University-New Brunswick, którego wyniki opublikowano w Journal of Food Protection. Grupa badanych była poproszona o umycie rąk wodą o różnej temperaturze (15C, 26C i 38C). Liczba wirusów, jakich mycie rąk miało pozwolić się pozbyć, nie różniła się w zależności od temperatury wody. Co więcej, zaznacza nasz ekspert, myjąc ręce gorąca wodą, możemy poparzyć naskórek i uczynić go bardziej podatnym na infekcje.

Zbyt częste mycie rąk może uszkodzić naturalną powłokę ochronną skóry – FAKT

To fakt. Przesadzanie z mydłem i zbyt częstym myciem rąk może uszkodzić i podrażnić skórę, wysuszyć ją i tym samym zwiększyć jej podatność na infekcje skórne. Myć dłonie powinniśmy często, ale tylko w sytuacjach, które tego wymagają, czyli np. przed jedzeniem i przed przygotowywaniem posiłków lub kiedy istnieje prawdopodobieństwo, że ilość szkodliwych zarazków na naszych dłoniach jest podwyższona – m.in. zawsze po powrocie do domu, po podróży komunikacją miejską, kontakcie ze zwierzętami czy wizycie w sklepie (zwłaszcza ze względu na kontakt dłoni z wózkami i koszykami sklepowymi czy pieniędzmi).

Suszarki do rąk są najlepszym sposobem suszenia dłoni – MIT


Mit. Naukowcy z University of Westminster w Londynie – aby zbadać nośność zarazków w zależności od metody suszenia dłoni – przeprowadzili doświadczenie, w ramach którego pokryli ręce w rękawiczkach nieszkodliwym dla człowieka wirusem MS2, a następnie wysuszyli je na trzy różne sposoby: zwykłą suszarką do rąk, suszarką kieszeniową oraz ręcznikiem papierowym. Wyniki badania opublikowano w Journal of Applied Microbiology. Co odkryło doświadczenie? Najbardziej higienicznym sposobem wysuszenia dłoni jest wytarcie ich jednorazowym ręcznikiem papierowym. Najgorzej wypadły popularne ostatnio kieszeniowe suszarki do rąk. Rozprzestrzeniają one 60 razy więcej zarazków niż klasyczne suszarki i 1300 razy więcej niż ręczniki papierowe. Należy przy tym pamiętać, że dokładne wysuszenie rąk jest bardzo ważne. Poprzez wilgotne ręce zarazki znacznie łatwiej się roznoszą.

Porządne umycie rąk wodą z mydłem jest taka samo skuteczne, jak zastosowanie preparatu do dezynfekcji – MIT

Procentowa skuteczność zwykłego umycia rąk wodą z mydłem a ich dezynfekcji jest różna. Dokładne umycie rąk wodą z mydłem (podkreślić należy dokładność, a więc staranne umycie całej powierzchni dłoni przez 30 sekund) pozwala usunąć 99,9% bakterii, wirusów i innych drobnoustrojów. Dezynfekcja natomiast zabija 99,99% zarazków. Niewielka różnica? Z jednej strony tak – skuteczność otrzymywana przy dokładnym umyciu rąk jest zupełnie wystarczająca w większości codziennych sytuacji, aby utrzymać prawidłową higienę i zdrowie. Z drugiej strony, z medycznego punktu widzenia to różnica ogromna. Samo mycie rąk wodą z mydłem nie wystarcza już np. w przypadku profesjonalistów, czyli lekarzy, kucharzy, tatuatorów, kosmetyczek i fryzjerów. Są więc sytuacje, w których jedno miejsce po przecinku ma kluczowe znaczenie.

Dłonie powinno się dezynfekować wtedy, kiedy nie mamy możliwości ich umycia – FAKT

Jest to prawda. W codzienny życiu – w domu czy pracy, przeważnie mamy stały dostęp do bieżącej wody i środków higienicznych, a więc dodatkowa dezynfekcja nie jest konieczna. Natomiast w sytuacjach, w których umycie rąk wodą z mydłem nie jest możliwe – np. podczas podróży pociągiem lub busem, dobrze jest sięgnąć po profesjonalny preparat do dezynfekcji. W ramach ciekawostki warto także wiedzieć, że woda z mydłem usuwa zarazki, ale ich nie zabija – wraz z płynem po prostu odklejają się one od naszych rąk i spływają do odpływu umywalki. Natomiast fachowe preparaty dezynfekujące zabijają, czyli całkowicie neutralizują wirusy, bakterie i grzyby. Powinno się o tym pamiętać szczególnie wtedy, kiedy używamy mokrych chusteczek bez działania dezynfekującego. Starte nimi zarazki zostają bowiem na chustce i nadal są aktywne. Dlatego zaleca się natychmiastowe wyrzucenie zużytej chustki i używanie jej wyłącznie jednokrotnie.

Preparaty antybakteryjne są szkodliwe dla zdrowia – MIT

Profesjonalne preparaty antybakteryjne – lub raczej dezynfekcyjne – są testowane laboratoryjnie i mają potwierdzone nie tylko skuteczne, ale także bezpieczne dla zdrowia działanie. Szkodliwe natomiast są mydła lub żele „antybakteryjne”, które zawierają triclosan, co naukowcy odkryli stosunkowo niedawno. Triclosan jest substancją toksyczną i może powodować szereg powikłań w ludzkim organizmie. Najmniej groźnym efektem jego stosowania są alergie, jednak w skrajnych przypadkach może prowadzić nawet do powstawania nowotworów, zaburzeń gospodarki hormonalnej czy poważnych infekcji górnych dróg oddechowych. Prawdziwe produkty dezynfekcyjne, a nie antybakteryjne (różnica jest bowiem kluczowa) są oparte na składnikach czynnych pochodzenia alkoholowego, które są całkowicie bezpieczne dla zdrowia. Te profesjonalne są bezpieczne także dla dzieci oraz kobiet w ciąży, a więc w najwyższym stopniu.

Wypowiedź: Waldemar Ferschke, wiceprezes firmy Medisept.

 


13.03.2018 KH/BTW

 

Subscribe to this RSS feed