Duchowny został skazany na karę jednego miesiąca więzienia (w zawieszeniu) i wypłatę symbolicznego 1 euro odszkodowania żonie mężczyzny, który odebrał sobie życie.

Śledztwo w tej głośnej sprawie rozpoczęło się po tym jak wdowa po 54-letnim Tonym Vantomme, 55-letnia Marleen Cordenier, odkryła, że w okresie przed samobójstwem jej mąż wielokrotnie kontaktował się z księdzem Alexandrem Stroobandtem, dzwoniąc i wysyłając smsy. Po raz ostatni jej mąż rozmawiał telefonicznie z księdzem na dwie godziny przed odebraniem sobie życia, informowały belgijskie media.

- Tony powiedział mu, że on popełni samobójstwo w naszym domu. Wysłał mu jeszcze wiadomość tuż przed tym, jak to zrobił. Ksiądz znał nasz adres, ale nic nie zrobił – tłumaczyła kobieta. Vantomme odebrał sobie życie w październiku 2015 roku.

Według księdza nie mógł on nic zrobić, gdyż obowiązywała go tajemnica spowiedzi. - Takie podważanie mojej tajemnicy spowiedzi to coś niewiarygodnego. Od chwili, gdy Tony odwołał się do mojej tajemnicy spowiedzi, miałem związane ręce – uważa ksiądz.

Sprawa trafiła do sądu w Brugii. Informowaliśmy o tym również na naszych łamach:

Belgia: Ksiądz nie pomógł samobójcy. „Obowiązywała tajemnica spowiedzi”

W poniedziałek 17 grudnia, czyli ponad trzy lata od tragedii, sąd ogłosił wyrok. Duchownego uznano za winnego przestępstwa polegającego na nieudzieleniu pomocy osobie znajdującej się w wielkim niebezpieczeństwie.

- Tajemnica spowiedzi to rodzaj tajemnicy zawodowej i nie ma absolutnego charakteru. Obowiązek pomocy osobie w potrzebie jest nawet w najbardziej absolutnych przypadkach ważniejszy niż tajemnica spowiedzi – argumentował sędzia, cytowany przez flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Duchowny, skazany na karę jednego miesiąca pozbawienia wolności (w zawieszeniu) i wypłatę symbolicznego odszkodowania (1 euro) już zapowiedział, że odwoła się od wyroku.

- Powiedzenie, że tajemnica spowiedzi nie jest ważna, jest tym samym, jakby powiedzieć, że niezależność sądu nie jest istotna. Ten wyrok jest ważny nie tylko dla mnie, ale i dla wszystkich księży – powiedział Stroobandt.

19.12.2018 ŁK Niedziela.BE

Chirurg ze szpitala uniwersyteckiego w Leuven zostanie oskarżony o wszczepianie pacjentom wadliwych implantów. Jak twierdzi gazeta De Tijd, proceder miał trwać przez wiele lat. Nie wiadomo ilu dokładnie pacjentów zostało dotkniętych oszustwem.

Sprawa wyszła na jaw dzięki śledztwu prokuratury z Flandrii Zachodniej. Według gazety De Tijd, dochodzenie jest już zamknięte, zaś lekarz i dostawca implantów zostaną oskarżeni o stosowanie nieuczciwych praktyk ze szkodą dla pacjentów.

Nie wiadomo ile osób zostało dotkniętych oszustwem. Niektóre źródła twierdzą, że mowa o liczbie 50-100 pacjentów, choć pojawiły się również informacje, że liczba ta jest znacznie wyższa. Zarówno lekarz, jak i firma, która dostarczała implanty (z siedzibą w Brugii) odmówiły komentarza w tej sprawie.

Szpital, który zatrudniał wcześniej chirurga, przekazał że zakończono z nim współpracę już w 2011 roku. Pracownicy szpitala biorą jednak udział w postępowaniu sądowym jako świadkowie.

18.12.2018 KK Niedziela.BE

Debiutancki film belgijskiego reżysera, Lukasa Dhont, otrzymał Europejską Nagrodę Filmową w kategorii Europejskie Odkrycie Roku. Ceremonia wręczenia nagród odbyła się w Sewilli. Triumfowała „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego.

Film 27-letniego, pochodzącego z Gandawy reżysera, był również nominowany w kategorii „najlepszy film”, jednakże główna nagroda (oraz cztery inne) trafiła do rąk Pawła Pawlikowskiego. Młodziutki aktor grający głównego bohatera w filmie „Girl”, Victor Polste, również otrzymał nominację w kategorii „najlepszy aktor”, ale ostatecznie nagroda trafiła do Marcello Fonte za jego rolę w filmie „Dogman”.

Nagrodzono również inny film, w którym Belgowie mieli swój udział: to francusko-brytyjsko-belgijska koprodukcja pt. „Śmierć Stalina”. Obraz został wyreżyserowany przez Armando Ianucci, zaś w roli głównej wystąpił Micheal Palin. W produkcji brała udział belgijska firma La Compagnie Cinématographique.

18.12.2018 KK Niedziela.BE

Policja w Brukseli postrzeliła 50-letniego mężczyznę, który agresywnie wymachiwał mieczem. Zmarł on wkrótce potem z powodu odniesionych obrażeń.

Policja otrzymała telefon od rodziców mężczyzny – seniorzy poinformowali służby, że ich syn przebywa w ich wspólnym mieszkaniu i zachowuje się bardzo agresywnie. Kiedy funkcjonariusze zjawili się na miejscu, zobaczyli, że mężczyzna wymachuje „czymś w rodzaju miecza” - w rozmowie z prasą, przekazali przedstawiciele władz sądowniczych.

„Podejrzany użył swojej broni do rozbicia okna i chciał przez nie wyskoczyć. Policja próbowała negocjować i poproszono go kilkakrotnie o odłożenie miecza”.

Ostatecznie rozwścieczony mężczyzna rzucił się na oficerów policji, którzy w obronie własnej oddali w jego kierunku kilka strzałów. Trafiono go m.in. w brzuch. W minioną sobotę mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Żaden z policjantów nie został ranny.

Wszczęto dochodzenie w tej sprawie.

18.12.2018 KK Niedziela.BE