Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Wzrost podróży pociągami międzynarodowymi o 50%!
Belgia: W 2024 roku broń palna spowodowała 20 zgonów i 81 obrażeń
Belgia monitoruje członków satanistycznej sieci terrorystycznej
Belgia: Rekordowa liczba studentów medycyny!
Belgia: Tutaj przeprowadza się najwięcej obcokrajowców
Belgia: Młodzi-społecznościowi… „Korzysta z nich aż 90%”
Niemcy: Coraz więcej osób żyje samotnie
Belgia: Tutaj połowa mieszkań za mniej niż 202 tys. euro
Słowo dnia: Vrijwilligerswerk
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 20 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Więcej pieniędzy za błąd medyczny. Sprawdź, jakie są stawki

Wzrosła wysokość odszkodowań za błędy medyczne. To efekt waloryzacji. Wiadomo, na jakie pieniądze mogą teraz liczyć pacjenci.

Fundusz Kompensacyjny Zdarzeń Medycznych – bo tak oficjalnie nazywa się pula pieniędzy na odszkodowania – został powołany do życia z inicjatywy rzecznika praw pacjenta (RPP).
„(…) zapewnia on szybką, pozasądową drogę do uzyskania rekompensat dla osób, które podczas pobytu w szpitalu doznały uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia albo uległy zakażeniu szpitalnemu. W przypadku śmierci pacjenta – świadczenie przysługuje również jego bliskim” – czytamy na stronie RPP.

Maksymalna wysokość odszkodowań

Świadczenie kompensacyjne z tytułu zdarzenia medycznego, czyli błędu medycznego, podlega corocznej waloryzacji. Po tej zmianie – podaje RPP  – maksymalna wysokość odszkodowań wynosi obecnie:

dla pacjenta, który doznał uszkodzenia ciała lub rozstroju albo został zakażony – od 2228 zł do 222 800 zł.
w razie śmierci pacjenta – od 22 280 zł do 111 400 zł dla każdego wnioskodawcy.

Szczegółowy wykaz odszkodowań: TUTAJ

Blisko 3 miliony dla 50 tys. poszkodowanych

Od czasu utworzenia Funduszu Kompensacyjnego do biura RPP wpłynęło ponad  900 wniosków o przyznanie świadczenia. Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, przyznał już ponad 2,8 mln zł. Pieniądze trafiły do blisko 50 osób.

Średnia wysokość świadczenia wynosi 60 tys. zł. Przyjęcie świadczenia oznacza koniec sporów prawnych z placówką.

– Cieszę się, że możemy pomagać osobom poszkodowanym w wyniku leczenia i ta pomoc ma bardzo realny kształt, a wysokość świadczeń jest nie tylko godnym zadośćuczynieniem, ale też jest rewaloryzowana – podkreśla Chmielowiec.

Gdzie się składa wniosek i ile to kosztuje?

„Uzyskanie świadczenia nie wymaga udowodnienia winy podmiotu leczniczego. Podstawowym warunkiem przyznania świadczenia jest stwierdzenie, że doszło do zdarzenia medycznego, którego z wysokim prawdopodobieństwem można było uniknąć, gdyby świadczenie zdrowotne zostało pacjentowi udzielone zgodnie z aktualną wiedzą medyczną albo gdyby zastosowano inną dostępną metodę diagnostyczną lub leczniczą” – przypomina RPP.

Wniosek o przyznanie świadczenia można złożyć w ciągu roku od uzyskania informacji o zdarzeniu medycznym, ale nie później niż w ciągu 3 lat od samego zdarzenia.

Składa się go w biurze rzecznika praw pacjenta. Opłata wynosi 300 zł.

Decyzja o przyznaniu lub odmowie świadczenia jest wydawana w ciągu 3 miesięcy.

Coraz więcej specjalistów bada dokumentację medyczną

– Cały czas poszerzamy grono doświadczonych ekspertów, którzy wspomagają nas w merytorycznej ocenie dokumentacji medycznej. Obecnie jest to około 130 lekarzy różnych specjalności oraz osób wykonujących inne zawody medyczne – mówi Bartłomiej Chmielowiec.

I dodaje, że wynika to z rosnącego zainteresowaniem pacjentów i ich bliskich Funduszem Kompensacyjnym Zdarzeń Medycznych.


14.10.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Skarbówka przepytuje pacjentów. Chce wiedzieć wszystko

Urzędy skarbowe intensywnie kontrolują lekarzy. Mają jednak trudności związane z tajemnicą lekarską. Dlatego obok lekarzy na celownik biorą pacjentów, których tajemnica nie obowiązuje.

Lekarze ze względu na tajemnicą nie mogą udostępniać pełnych informacji o swoich pacjentach. A to utrudnia fiskusowi ocenę ich zobowiązań podatkowych. Żeby obejść ten problem, skarbówka zaczęła przepytywać pacjentów.

– To działania niezgodne z przepisami i etycznie wątpliwe – oceniają prawnicy.

Fiskus przepytuje pacjentów

Skarbówka próbuje uzyskać informacje poprzez skierowanie do pacjentów szczegółowych pytań dotyczących wizyt lekarskich. „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że urząd skarbowy w przypadku jednej ze śląskich klinik „przesłuchał” pacjentkę.

Prawniczki Karolina Podsiadły-Gęsikowska i Aleksandra Powierza udostępniły listę pytań kierowanych do pacjentów. Pytania fiskusa dotyczą m.in. liczby wizyt, długości trwania konsultacji, kosztów porady oraz tego, czy pacjent otrzymał paragon za usługę. W przypadku braku odpowiedzi skarbówka grozi nałożeniem na niewspółpracującego z nią obywatela kary finansowej.

Skarbówka chce wiedzieć więcej niż powinna

Prawnicy przyznają, że niektóre pytania mogą być uzasadnione, na przykład te dotyczące paragonów za wizyty, bo one pozwalają ocenić, czy lekarze wywiązują się z obowiązków podatkowych.

Jednak wiele pytań, np. dotyczących liczby wystawionych pacjentowi recept lub jego rodzinie, nie mają bezpośredniego związku z oceną zobowiązań podatkowych. Przepytywanie pacjentów w tak szczegółowy sposób jest wątpliwe etycznie z uwagi na dużą ingerencję w prywatność.

Liczba wystawionych recept nie jest dokładnym wskaźnikiem zarobków lekarza

Urzędy skarbowe często wychodzą z założenia, że na podstawie liczby wystawionych recept można oszacować zarobki lekarza, jednak zdaniem prawniczek ta logika jest błędna. Bo często w ramach jednej wizyty lekarz wystawia kilka recept. Poza tym lekarze mogą także wypisywać recepty pro bono lub dla siebie i swojej rodziny.

Kontrolowanie liczby recept w celu szacowania dochodów lekarzy jest więc nieprecyzyjne.


11.10.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sp)

Polska: Nie Ukraina, ale Latynosi podbijają polskie firmy

Rośnie liczba pracowników z Ameryki Południowej. Prym wśród nich wiodą Kolumbijczycy.

O cudzoziemcach pracujących w Polsce zwykło się myśleć, że to raczej Ukraińcy lub obywatele innych wschodnich krajów. Tymczasem najnowsze dane są zaskakujące. Okazuje się, że polskie firmy zatrudniają osoby z zupełnie innego kierunku.

„Od 2021 roku liczba przyjezdnych z Ameryki Południowej wzrosła ponad ośmiokrotnie. Według danych, w 2021 r. mieszkańcom tego regionu wydano 2035 pozwoleń na pracę, do połowy 2024 r. było ich już 18 759” – donosi businessinsider.pl.

Najniższa krajowa

Wśród cudzoziemców z tak odległego kontynentu przodują Kolumbijczycy. Liczba wydanych dla nich pozwoleń na pracę to aż 75 proc. wszystkich.

„Migranci z Ameryki Południowej przyjeżdżają do Polski głównie w poszukiwaniu stabilnego zatrudnienia i poprawy warunków bytowych. Dla wielu z nich wizja pracy w kraju europejskim jest spełnieniem marzeń o lepszym życiu” – czytamy.

Latynosi w Polsce pracują głównie w przetwórstwie (70,6 proc.), usługach administracyjnych, transporcie, rolnictwie oraz budownictwie.

Najwięcej takich osób pracuje na podstawie umów-zleceń, a średnie wynagrodzenie, jakie otrzymują, to minimalna pensja.

„Z braku alternatywnych możliwości w rodzimych krajach, migranci mimo wszystko decydują się na przyjazd do Polski, niekiedy zaciągając przy tym długi na pokrycie kosztów podróży i legalizacji pobytu” – dodaje serwis.

Kto pracuje w Polsce?

W Polsce pracuje ponad milion osób z zagranicy. Stanowią 6,7 proc. wszystkich zatrudnionych.

Najwięcej obcokrajowców wykonujących pracę pochodziło z Ukrainy (ponad 60 proc.). Za nimi są Białorusini, Gruzini, Hindusi, obywatele Mołdawii i Filipin.


10.10.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva


(sp)

Polska: Policjanci grożą: nie będziemy wystawiali mandatów

Policyjni związkowcy wzywają, żeby mundurowi pouczali za popełnione wykroczenia, a nie karali mandatami.

– Gangi cudzoziemców rosną w siłę. A my zamiast potrzebnych czterech, pięciu patroli w danym mieście czy rejonie jesteśmy w stanie wystawić jeden. To upadek, służba leży na łopatkach i przeciwko temu protestujemy – mówi WP sierż. szt. Jacek Łukasik, policjant z Nowego Sącza i szef policyjnej Solidarności.

Związkowiec: Policja leży na łopatkach

Związek wzywa funkcjonariuszy, żeby przestali wystawiać mandaty za drobne wykroczenia. Zamiast nich tego typu sprawy mają się kończyć pouczeniem.

– Policja leży na łopatkach. Zwykły obywatel, dopóki nie będzie potrzebował pomocy, może nie zdawać sobie z tego sprawy – alarmuje policjant.

I dodaje: – Teraz już tylko zarządza się statystykami, żeby rubryki o liczbie wystawionych mandatów i liczbie podjętych interwencji świeciły się na zielono jako zgodne z normami. Już nikt nie pyta, czy my jeszcze zapobiegamy przestępczości, czy my komuś pomagamy.

To dopiero pierwszy etap protestu. Będą kolejne

Jak mówi, do udziału w akcji jest gotowych aż 10 tysięcy mundurowych. To nie wszystko, bo akcja ma być bardziej rozbudowana.

Po działaniach antymandatowych ma się odbyć strajk włoski, czyli celowe skrupulatne wykonywanie obowiązków służbowych, co – jak łatwo przewidzieć – dramatycznie wydłuży wszystkie procedury.

Potem policjanci mają przestać używać prywatnych telefonów komórkowych do celów służbowych.

Walka o podwyżki na 2025 rok. Dostali dużo mniej, niż chcieli

Chodzi o załatanie braków kadrowych, bo brakuje – według różnych szacunków – nawet 14 tys. policjantów. Zachętą do wstępowania do służby mogą być pieniądze, ale z tym jest problem. Mundurowi liczyli na 15 proc. podwyżki w 2025 roku, a rząd na razie oferuje 5 proc.

Władza braki kadrowe chce łatać ułatwieniami w przyjmowaniu do pracy dla absolwentów klas mundurowych. Drugą opcją jest łatwiejszy powrót do służby tych, którzy z policji odeszli.

To już było. Wtedy takie protesty okazały się skuteczne

Antymandatowa akcja policji nie jest niczym nowym. Takie same związkowcy ogłaszali – również walcząc o pieniądze – w 2021 i w 2022 roku. Czy to miało sens?

Nie ma danych potwierdzających, że faktycznie w tym czasie wpływy z mandatów się zmniejszyły, ale wtedy mundurowi podwyżki jednak  wywalczyli.


10.10.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. policja

(sp)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed