Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Od 2027 roku jedna strefa policyjna w Brukseli
Polska: Według wyliczeń PIE średnia wartość pracy domowej kobiet w Polsce wynosi 4727 zł.
Belgia: Pożar w sklepie mięsnym w Evere
Polska: Ponad 324 tys. wykroczeń w pół roku. Fotoradary nie na wszystkich działają
Temat dnia: Król chwali Europę, ale i ostrzega. „Wstyd dla ludzkości”
Pierwszy z Polsce przypadek cholery od lat. Dlaczego ta choroba jest taka groźna?
Słowo dnia: Per maand
Belgia: Strażnik więzienny ostrzelany z... wiatrówki
Niemcy: Protest udaremnił wywiad z liderką skrajnej prawicy
Polska: Palaczu, będziesz zaskoczony. E-papierosa też nie zapalisz, bo zmieniły się przepisy
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Ryanair może zamknąć połączenia z Polski. Podwyżka opłat dla linii lotniczych

Polski rząd planuje zmiany, które mogą uderzyć we wszystkie linie lotnicze. Prezes jednego z najpopularniejszych tanich przewoźników reaguje i prosi premiera o spotkanie. Wszystko po to, aby uniknąć zmian, które odbiją się zarówno na finansach pasażerów, jak i krajowej gospodarce.

Szef jednej z tanich linii lotniczych wystosował list do premiera Mateusza Morawieckiego. Wyjaśnia w nim, że przewoźnicy nie będą w stanie pokryć opłat, które Polska Agencja Żeglugi Powietrznej planuje podnieść w najbliższym czasie. Gdyby cel ten został zrealizowany, obecnie obowiązujące stawki za korzystanie ze służb lotniczych wzrosłyby nawet o 70 proc., a opłaty trasowe doliczane do każdego rejsu wyniosłyby jednocześnie o 26 proc. więcej niż dotychczas. Według Michaela O’Leary takie posunięcie przyniosłoby katastrofalne skutki, na które nie są gotowi ani pasażerowie, ani same linie lotnicze.

„(…) propozycja PAŻP, aby podnieść opłaty za korzystanie ze służb żeglugi powietrznej w polskich regionalnych portach lotniczych o nawet 70%, przy jednoczesnym zwiększeniu opłat trasowych o 26%, wskazuje na oderwanie PAŻP od rzeczywistości branży przewozów lotniczych, która została zdziesiątkowana przez pandemię. Takie proponowane podwyżki będą podwójnie szkodliwe dla polskiej sieci regionalnych połączeń powietrznych, nakładając najwyższy w Europie handicap [utrudnienie – przyp. red.] kosztowy na regionalne porty lotnicze w stosunku do głównych lotnisk stołecznych.” – czytamy treść listu szefa Ryanair przytaczaną przez Gdańskie Lotnisko im. Lecha Wałęsy.

Nie tylko drogie bilety


O’Leary wyjaśnia, że przewoźnicy nie będą w stanie udźwignąć finansowych zmian, natomiast pasażerowie dotychczas tanich lotów nie są przygotowani na ich pokrycie w formie droższych biletów. Oznaczałoby to według prezesa grupy daleko idące konsekwencje w postaci zamknięcia siatki lokalnych połączeń. To z kolei pociągnęłoby za sobą utratę miejsc pracy. Ostatecznie ucierpiałaby na takim posunięciu również polska gospodarka, która wciąż usiłuje odbić się od kryzysu pandemicznego.

„Przeniesienie potencjału linii lotniczych z Polski będzie oznaczało jego relokację na trasy w innych krajach Europy Środkowej, dając im przewagę ekonomiczną nad Polską w okresie, gdy regiony konkurują o turystów i inwestycje zewnętrzne.” – wyjaśnia.

Prosi o analizę i spotkanie


W piśmie skierowanym do premiera, prezes Ryanaira wzywa polski rząd do ponownego przeanalizowania proponowanych podwyżek i podjęcie interwencji, która pozwoli uchronić „dopiero stające na nogi po pandemii” linie lotnicze.  Irlandczyk wyraził również chęć podjęcia rozmów w tym temacie, które pomogłyby wypracować rozwiązanie dobre dla każdej ze stron.

„Mamy nadzieję na możliwość omówienia tej ważnej kwestii z Panem Premierem w trakcie spotkania, w najszybszym możliwym dla Pana Premiera terminie.” – zaznaczył Michael O’Leary w zakończeniu listu.

15.09.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Stefano Garau / Shutterstock.com

(sw)

 

  • Published in Polska
  • 0

Policja z Antwerpii aresztowała osobę podejrzaną o rozprowadzanie homofobicznych naklejek

Policja z Antwerpii aresztowała osobę podejrzaną o rozprowadzanie homofobicznych naklejek w różnych częściach miasta.

Kilka dni temu policja rozpoczęła śledztwo w sprawie homofobicznych naklejek, które pojawiły się w różnych częściach miasta. Przedstawiały one przekreśloną tęczową flagę bedącą symbolem społeczności LGBTQ+ z podpisem „Gewoon normal” („po prostu normalność”).

„Śledztwo prowadzone we współpracy z różnymi partnerami doprowadziło nas we wtorek do podejrzanego. Przeszukano mieszkanie, a następnie zatrzymano jedną osobę, która jest podejrzana o podżeganie do nienawiści” - w oświadczeniu prasowym poinformowała policja.

Sprawę przekazano do rąk prokuratury.

15.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

„Alkomat” dla diabetyków – w fazie badań klinicznych

Działaniem i wyglądem przypomina zwykły alkomat, ale zamiast w wydychanym powietrzu mierzyć zawartość etanolu, określa poziom ciał ketonowych i tym samym pozwala zdiagnozować cukrzycę i monitorować jej przebieg. Ruszyły badania kliniczne urządzenia określanego roboczo jako Diabetomat.

Jego twórca – dr hab. inż. Artur Rydosz, prof. Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie – przekonuje, że m.in. dzięki takim rozwiązaniom diabetycy w przyszłości będą mogli żyć bez igieł.

Obecnie osoba kontrolująca poziom cukru we krwi w warunkach domowych może robić to za pomocą glukometru, przy pomocy którego nakłuwa skórę by pobrać i przeanalizować kroplę krwi oraz określić stężenie glikemii.

„Największą zaletą naszego urządzenia jest to, że cukrzyk nie będzie się musiał już tyle razy nakłuwać – obecnie średnio musi to robić 12 razy dziennie, dzień w dzień, bez przerwy. Nasze urządzenie ma pomóc tym osobom złapać oddech i nawet jeśli nie uda się całkowicie zredukować wkłuć, to każde parę nakłuć mniej dziennie powoduje, że zwiększa się komfort życia tych osób, a właśnie to jest naszym celem” – podkreślił prof. Rydosz w rozmowie z PAP.

Urządzenie o roboczej nazwie Diabetomat bazuje na analizie składu chemicznego wydychanego powietrza konkretnej osoby. „Ludzie wydychają szereg substancji, których stężenie jest w pewien sposób skorelowane z tym, co się dzieje w naszym organizmie. My wykrywamy ciała ketonowe. Urządzenie analizuje skład wydychanego powietrza, mierzy zawarte w nim ciała ketonowe i na podstawie algorytmu odnosi to do podanego stężenia glukozy we krwi” – wytłumaczył.

Diabetomat mógłby więc zastąpić klasyczne pomiary stężenia cukru we krwi za pomocą wkłuć i być wykorzystywany zarówno w codziennym użytku diabetyków, jak i do badań przesiewowych, by szybko i bezinwazyjnie móc zdiagnozować chorych.

Proces komercjalizacji już trwa – powołano spółkę spin-off Advanced Diagnostic Equipment, a w ramach finansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju rozpoczęły się badania kliniczne.

„Jeśli wszystkie badania pomyślnie przeszłyby całą drogę i nie zatrzyma nas kolejny lockdown, to za 3-5 lat produkt może być dostępny na polskim rynku” – powiedział prof. Rydosz.

Pytany o szacunkowy koszt zakupu w przyszłości takiego urządzenia odpowiedział, że na tym etapie trudno jeszcze określić ostateczną cenę. „Z jednej strony postęp i rozwój elektroniki powoduje, że wszelkie urządzenia stają się coraz tańsze, ale jednocześnie nie można zapomnieć że badania kliniczne są bardzo kosztochłonne i bez wsparcia sponsorów praktycznie niemożliwe do wykonania. Wstępne szacunki wskazują jednak, że urządzenie powinno być w zasięgu portfela przeciętnego chorego. Choć moim marzeniem byłoby, aby każdy chory dostał takie urządzenie za darmo, co oczywiście, niestety, z wielu powodów nie jest możliwe” – podkreślił.

Prof. Rydosz dodał, że na świecie powstają już podobne rozwiązania, choć jeszcze nie są skomercjalizowane. „Jednak im większa konkurencja wśród naukowców, tym lepiej dla pacjentów. Wtedy będzie szansa, że takie urządzenie szybciej pojawi się na rynku i będzie tańsze” – wskazał.

Prace nad Diabetomatem prowadzone są w laboratorium analizy biomarkerów – zespole prof. Rydosza w Akademii Górniczo-Hutniczej.

Prof. Artur Rydosz jest również prezesem fundacji „Z cukrzycą na ty”, która na co dzień pomaga osobom chorym na cukrzycę. Ponadto naukowiec zapowiedział wydanie niebawem swojej książki, zbierającej i przedstawiającej najnowsze osiągnięcia w zakresie rozwiązań dla diabetyków, o nazwie „Diabetes without needles”, czyli właśnie cukrzyca bez igieł.

16.09.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: Nauka w Polsce www.naukawpolsce.pap.pl // autorka: Agnieszka Kliks-Pudlik // fot. Shutterstock, Inc.

(cs)

 

Belgia, Oudsbergen: Dwa kucyki zagryzione przez wilka

W noc z niedzieli na poniedziałek wilk zagryzł dwa kucyki rasy Shetland, które pasły się na łące w gminie Oudsbergen w Limburgii.

W związku z atakiem burmistrz Oudsbergen, Marco Goossens, zwrócił się z prośbą o interwencję do flamandzkiej minister środowiska, Zuhal Demir.

„Łącznie około 40 zwierząt padło ofiarą wilka grasującego w naszej gminie” - podczas rozmowy z lokalnym radiem mówił Goossens. „Dobrostan zwierząt jest zagrożony, nasi mieszkańcy zamartwiają się i jestem przekonany, że możemy już mówić o problemie. Stosowane środki, takie jak specjalne płoty, które mają chronić przed wilkami, nie są już dłużej skuteczne, bo w dalszym ciągu rośnie liczba ataków”.

Jak informuje Jeroen Denaeghel z Agencji Natury i Leśnictwa (ANB), ataki na konie są bardzo rzadkie. „W Niemczech wilki żyją od 20 lat i odnotowano tylko 20 takich przypadków. Koń może dość łatwo zranić wilka kopytem, ale w przypadku kucyków sprawa wygląda inaczej” - tłumaczy Denaeghel.

Póki co, minister Demir nie odniosła się do sprawy.

15.09.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed