Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela 27 lipca 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Agencja pracy tymczasowej Randstad traci zyski
Belgia: Coraz mniej młodych weterynarzy chce pracować na wsi
Belgia: Coraz więcej osób chce zmienić pracę
Belgia, Flandria: Są dzieci, jest urlop za granicą
Belgijscy naukowcy znaleźli lek na ciężką malarię!
Belgia: Chcesz uniknąć chorób? Już 7 tys. kroków dziennie pomoże
Belgia: Orange zwiększa zyski w 2025 roku
Belgia: W tym roku obchody Gentse Feesten przyciągnęły znacznie mniej osób
Słowo dnia: Spits
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Belgia: Coraz więcej dzieci i nastolatków z zaburzeniami odżywiania

W trakcie pandemii podwoiła się liczba młodych mieszkańców Belgii trafiających do szpitali z zaburzeniami odżywiania – poinformował dziennik „De Morgen”.

Niepokojące jest również to, że pacjenci z tymi zaburzeniami są coraz młodsi. Kiedyś młodzi ludzie z zaburzeniami odżywiania trafiający na oddziały pediatryczne mieli przeważnie od 14 do 16 lat. Teraz coraz częściej są to dzieci 10- lub 11-letnie, czytamy w portalu vrt.be.

W dodatku stan tych młodych chorych często jest bardzo poważny. Młodzi chorzy (lub ich rodzice) długo czekają z szukaniem pomocy, a kiedy już trafiają do szpitala zniszczenia w organizmie spowodowane chorobą są już wielkie. Pacjentów jest zaś tak wielu, że na miejsce w szpitalu trzeba czekać coraz dłużej.

Wzrost liczby młodych pacjentów z zaburzeniami odżywiania można wyjaśnić pandemią koronawirusa i kolejnymi lockdownami. Edukacja zdalna i zamknięcie w domach doprowadziło do pogorszenia się stanu psychicznego dzieci i młodzieży, a to sprzyjało powstawaniu zaburzeń odżywiania – tłumaczą lekarze i psychologowie.

06.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Polska: "Prokurator nie umie napisać kasacji". Sąd dosadnie o Ziobrze

Sąd Najwyższy nie miał wątpliwości, że kara dla sprawcy obcowania seksualnego z nastolatką jest zbyt łagodna. Nie mógł jednak zmienić wyroku, ponieważ w kasacji złożonej przez Prokuratora Generalnego pojawił się błąd. Pomimo dowodów na dokonanie przez wuja gwałtu na dziewczynie, utrzymana została wobec niego jedynie kara za stosunek z nieletnią.

Sprawa sprzed lat

Opisywane zdarzenie miało miejsce w 2016 r. Podczas spotkania rodzinnego z okazji Bożego Narodzenia, gospodarze zapewnili swoim gościom nocleg w niewielkim domu. Aby wszyscy mogli się zmieścić, w jednym łóżku kładło się spać po kilka osób jednocześnie. 14-latka widząc puste posłanie położyła się w nim i zasnęła. Nad ranem z dyskoteki wrócił jej pijany wujek, dla którego zajęte miejsce było pierwotnie przygotowane. Widząc dziewczynę, daleki krewny nie umiał zapanować nad swoim popędem seksualnym i dopuścił się wobec niej zabronionych czynności.

Sprawa trafiła do sądu

W wyroku pierwszej instancji uwzględniono m.in. wiadomości z komunikatora, w których mężczyzna przepraszał ofiarę za stosunek potwierdzając, że doszło do niego wbrew jej woli. Było to jedną z podstaw do zakwalifikowania czynu jako gwałtu. Dziewczyna odpychała się i próbowała odsuwać od oskarżonego, co miało być dla niego jasnym sygnałem, że jest przeciwna jego zachowaniu. Wujek nastolatki wszystkiemu zaprzeczył. Twierdził również, że nie uczestniczył w konwersacji. Sąd nie miał jednak wątpliwości i skazał go na trzy lata więzienia oraz nakazał wypłacić na rzecz ofiary zadośćuczynienie w wysokości 50 tysięcy złotych.

Nieoczekiwany obrót sprawy


W 2020 r. postępowanie trafiło do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Pomimo przedstawionych wcześniej dowodów, kara dla mężczyzny została złagodzona do jednego roku więzienia. Sąd drugiej instancji uznał bowiem, że gwałtu nie było, a jedyne przewinienie krewnego nastolatki to obcowanie płciowe z osobą poniżej 15 roku życia. Z decyzją nie zgodził się Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, który wniósł w rzeczonej sprawie kasację. Sąd Najwyższy nie mógł jej jednak uwzględnić, oceniając dokument jako bezzasadny.

„Należało zaskarżyć rażące naruszenie art. 413 Kpk w zakresie, jakim dotyczy rozstrzygnięcia o środkach karnych w związku z art. 424 Kpk, czyli uzasadnienia sądu I instancji.” – wyjaśniał sędzia Jarosław Matras w ustnym uzasadnieniu. Takiego zapisu w dokumencie jednak nie było, a postawione przez PG zarzuty określono jako wadliwie lub chybione. Z uwagi na powyższe okoliczności, Sąd Najwyższy nie mógł zmienić niesprawiedliwej w jego ocenie kary.

„Uważamy, że orzeczona kara warunkowo zawieszona jest karą niesprawiedliwą. W naszej ocenie ta kara powinna być bezwzględna. Tylko co Sąd Najwyższy ma zrobić, jeżeli Prokurator Generalny nie umie napisać właściwie kasacji?” – dodał.

06.10.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Ministerstwo Sprawiedliwości

(sp)

 

  • Published in Polska
  • 0

Za krótkie trumny, za długie różańce. Chińskie produkty zalewają kolejną branżę

Przedsiębiorcy z branży pogrzebowej załamują ręce. Na rynku zaczynają królować tanie produkty z Chin. Mówią, że cierpią na tym klienci – bliscy zmarłych. Obawiają się m.in., czy podczas ceremonii z azjatyckiej trumny nie odpadną uchwyty.

To znaczący sektor polskiej gospodarki. Liczbę zakładów pogrzebowych w kraju szacuje się na około 4 tysiące. Jednak organizacje branżowe oceniają, że około 2,5 tysiąca podmiotów realnie świadczy tego typu usługi. To potężny biznes, przez który przechodzą miliony złotych. Organizacja pogrzebu to spory wydatek, z czego największe sumy wydaje się na m.in. trumnę, usługi firmy czy kremację. Koszt tej ostatniej to nawet 1 tys. złotych. Ceny trumien mogą być jeszcze wyższe – około 4 tys. złotych i nie jest to górna granica.

Tymczasem właściciele zakładów pogrzebowych alarmują, że ten rynek zalewają tanie, kiepskiej jakości produkty z Chin. „Wybrane firmy pogrzebowe sprowadzają stamtąd trumny. Wyglądają one na drewniane, ale są wyprodukowane raczej z dykty. Jak się popuka w wieko, słychać inny odgłos niż gdyby było to drewno.” - opowiada jeden z przedsiębiorców „Gazecie Pomorskiej”. Taka trumna jest o 20 procent tańsza niż polska. Lecz nie tylko kwestia materiałów jest problemem. Często zdarza się, że chińskie trumny są za krótkie, bo z reguły Azjaci są niżsi od Europejczyków. Przedsiębiorcy tłumaczą także, że wschodnie produkty wykonywane są z utwardzonego kartonu pokrytego drewnopodobnym materiałem, uchwyty są z tworzywa sztucznego i nie ma pewności, czy nie odpadną podczas ceremonii

Kłopot jest też z różańcami, które kupuje się u chińskich producentów na kilogramy. Wówczas wychodzi ok. 35 groszy za sztukę, podczas gdy polski produkt kosztuje 4 złote. Zdarza się jednak, że azjatycki wyrób nie ma 10 koralików (tak jak być powinno), a więcej lub mniej. Zakłady pogrzebowe kupujące wschodnie produkty oferują klientom także książeczki do nabożeństwa (umieszcza się je w trumnie), tyle że są to tylko ich atrapy. Wyglądają, jak prawdziwe, ale mają puste strony lub zapisane w obcym języku i nie wiadomo co to za treści.

„To jest dosyć nowe zjawisko.” - mówi News4Media o zalewie chińszczyzny Michał Cieśla, z jednego z zakładów pogrzebowych w województwie lubelskim i tłumaczy, że tego rodzaju rzeczy zaczęły być szerzej oferowane na targach funeralnych kilka lat temu. „Pamiętam, że pierwsze były urny na prochy zmarłego. Wyglądały dobrze i solidnie, jednak to były pozory. Wielu kupujących nie było zadowolonych, bo potrafiły się rozpaść w transporcie. Nie chcę myśleć, jaka byłaby reakcja, gdyby urna pękła podczas pogrzebu.” - opowiada.
Klientów te tanie produkty kuszą ceną. Wypłacany przez ZUS zasiłek pogrzebowy wynosi 4 tys. zł, podczas gdy pochówek kosztuje w Polsce przeciętnie 6 tys. złotych.

07.10.2021 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(sp)

 

  • Published in Polska
  • 0

Belgia, biznes: Liczba bankructw o 42% niższa niż przed pandemią!

W okresie od 1 stycznia do 3 października tego roku (czyli w ciągu pierwszych 39 tygodni 2021 r.) w Belgii zbankrutowało 4.490 firm – poinformował belgijski Urząd Statystyczny Statbel.

To o ponad 42% mniej upadłości niż w tym samym okresie 2019 r. (czyli w ostatnim pełnym roku przed pandemią) oraz o niespełna 17% mniej niż w tym samym okresie 2020 r. W ubiegłym roku w Belgii w tym czasie zbankrutowało 5.395 przedsiębiorstw, a w 2019 r. – 7.799.

Jak pokazują te dane pandemia nie doprowadziła – czego kilkanaście miesięcy temu obawiali się niektórzy ekonomiści – do fali bankructw. Wręcz przeciwnie, jak dotąd jest ich wyraźnie mniej niż przed pojawieniem się koronawirusa. To przede wszystkim skutek rządowych tarcz antykryzysowych, które uchroniły wiele firm przed upadłością.

Na każde bankructwo, do którego doszło w tym roku, przypadało 2,16 straconych miejsc pracy. W sumie w wyniku bankructw ogłoszonych w pierwszych 39 tygodniach tego roku utracono 9,7 tys. miejsc pracy.

Najnowsze dane opublikowane przez Statbel dotyczą 39. tygodnia roku (od 27 września do 3 października). W tym czasie belgijskie sądy ogłosiły upadłość 147 firm. Przełożyło się to na utratę 194 miejsc pracy.

06.10.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

 

  • Published in Biznes
  • 0
Subscribe to this RSS feed