Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Owiana złą sławą kawiarnia w Molenbeek zamknięta
Polska: Myślisz, że karta rowerowa to mit? Tu skończyło się mandatem
Belgia: Złodzieje ukradli z lasku... ławki!
Polska: Ile teraz zapłacimy za ciepło. Niektórzy nawet połowę więcej
Belgia: 14 handlarzy narkotyków złapanych w Brukseli Północnej
Polska: Nikotyna w górę. Jej amatorzy wkrótce dostaną po kieszeni
Temat dnia: Belgijscy naukowcy wykryli nową metodę leczenia sepsy!
Polska: Idą zmiany dla pacjentów. Zadzwoni sztuczna inteligencja i za karę „na koniec kolejki”
Słowa dnia: Middellandse Zee
Belgia: 382 aresztowania na festiwalu Tomorrowland!
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Fotoradary wrócą do straży miejskiej? Posłowie i samorządy są na tak

Niewykluczone, że straż miejska i gminna znów otrzyma radary. Tego samego chce prezydent Warszawy, który już przygotowuje projekt ustawy.

Skąd ta nagła miłość do fotoradarów. Iskrą, która rozpaliła ten ogień okazał się tragiczny w skutkach wypadek w Warszawie. Rozpędzone auto – przypomnijmy – wjechało w forda, którym jechała rodzina z dzieckiem. Zginął ojciec.

Samorządy i posłowie mówią jednym głosem

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski napisał w serwisie X: „Do takich sytuacji nie może dochodzić na naszych ulicach, dlatego cały czas pracujemy nad konkretnymi rozwiązaniami”. Między innymi nad projektem ustawy o powrocie fotoradarów do strażników miejskich.

„Mordercy drogowi powinni być skutecznie ścigani i osądzani” – podkreślił.

Podobnego rozwiązanie chce grupa posłów, która wystosowała w tej sprawie interpelację do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Podpisało się pod nim sześć posłanek i jeden poseł. Chcą, żeby strażnicy znów mogli używać fotoradarów.

Chodzi o bezpieczeństwo na drogach

W swojej  interpelacji parlamentarzyści podkreślili, że brak uprawnień do kontroli ruchu drogowego przy użyciu fotoradarów sprawia, że samorządy nie są w stanie skutecznie podnosić poziomu bezpieczeństwa na drogach.

I poprosili o oficjalne stanowisko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie „przywrócenia (choć pod określonymi warunkami) prawa do wykonywania kontroli ruchu drogowego przy użyciu urządzeń rejestrujących”.

Natomiast prezydent Warszawy podał w serwisie X, że „w porozumieniu z właściwym ministrem i innymi samorządami przygotowujemy projekt ustawy dotyczący fotoradarów, żeby zarządzające całą siatką dróg i ulic miasta miały prawo montować je samodzielnie”.

To już kiedyś było, ale źle się skończyło. Potrzebne nowe przepisy

Ale obok takich głosów pojawiają się też inne. Że jeśli dojdzie do powrotu przepisów związanych z używaniem fotoradarów przez straż miejską i gminną, to nie mogą być one egzekwowane w taki sam sposób, jak wcześniej.

Przypomnijmy. 1 stycznia 2016 roku straż miejska straciła prawo do przeprowadzenia kontroli fotoradarowej – i mobilnej, i stacjonarnej. Samorządy używały bowiem tej „broni” do łatania dziur w swoich budżetach. Był to wynik ustaleń niezależnej kontroli NIK.

Jeśli zatem straż miejska i gminna znów miałyby używać fotoradarów, to powinny pójść za tym nowe przepisy. Takie, które nie wywołają społecznego oburzenia i zastopują samorządy przed nadużywaniem tych urządzeń.


25.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. NSZZ Policjantów / Canva

(sw)

Polska: Czeka nas wysyp grzybów, tyle że później. Sprawdź, dlaczego tak jest

W tym sezonie grzybów w lasach nie powinno zabraknąć. W większości regionów – w ocenie ekspertów – mamy już początek ich wysypu.

Jego zwiastunem „są wysyp maślaków i pierwsze młode podgrzybki oraz prawdziwki. W tym roku zbiega się on z masowym wysypem czubajki kani” – dowodzi Marek Snowarski, ekspert grzyby.pl.

I dodaje: „Rozkład wysypu jest dość nierównomierny. Obszary zapóźnione doszlusują na dniach, a te najbardziej suche dopiero w październiku. Szykuje się tego roku obfity sezon”.

Musimy poczekać do przełomy września i października

Najlepszy czas na zbieranie grzybów według znawców przedmiotu jest od połowy września do pierwszych przymrozków. Dodajmy od razu, że niektóre można zbierać cały rok, także zimą.

A jak jest w tym roku? Grzybiarze skarżą się, że susza spustoszyła lasy. W efekcie grzybów prawie nie ma.

Na szczęście prognozy pogody na najbliższe tygodnie są bardziej optymistyczne. Synoptycy zapowiadają opady.

Jak oceniają grzybiarze – a w mediach społecznościowych nie brakuje ich opinii – w tym roku na masowy wysyp grzybów możemy liczyć w ostatniej dekadzie września lub na początku października.

Tę ich opinię podziela ekspert grzyby.pl. Podkreśla, że w sezonie 2024 na prawdziwy wysyp grzybów „poczekamy do ostatniej dekady września i początku października”.

Ale – jak dodaje – warto, bo wysyp „może być szczególnie obfity i w całym kraju. Przesłankami do tego jest, obok wilgoci, wygrzana gleba i brak większych (poza lokalnymi) letnich wysypów grzybów”.

Dlaczego jesienny wysyp grzybów z roku na rok zaczyna się później?

Marek Snarowski wskazuje przyczynę: cieplejszy klimat. To sprawia, że „o ile 20-30 lat temu masowy wysyp kojarzył się przeważnie z wrześniem, teraz często jest to październik”.

I dodaje, że „jeśli ociepli się na tyle, że będzie, jak przewidują, bliżej nam do klimatu śródziemnomorskiego, to tak jak tam zasadniczy wysyp grzybów może przesunąć się na listopad-początek stycznia”.

Ta zmiana ma dla grzybiarzy taki minus, że wtedy „dni są znacznie krótsze niż we wrześniu. Zdecydowanie poniżej 12 godzin”.

To jednak rzeczywistość, w której będziemy teraz żyli. Jak przypominają naukowcy w liście do marszałka Sejmu, sami sobie jesteśmy winni. I jeżeli czegoś nie zrobimy, będzie jeszcze gorzej.

Gdzie nie można zbierać grzybów? Przypominamy

W polskich lasach grzyby można zbierać za darmo i właściwie bez ograniczeń, ale niestety nie wszędzie. I prawo wyraźnie to określa. A zatem – przypominają

Lasy Państwowe – nie wolno tego robić:

na obszarach chronionych: w rezerwatach i parkach narodowych,
na uprawach do 4 m wysokości,
w drzewostanach nasiennych i powierzchniach doświadczalnych,
w ostojach zwierzyny,
na terenach należących do wojska.

Dodajmy, że kary za zbieranie grzybów w miejscach zakazanych prawem być różne. I tak:

za zbieranie grzybów w miejscach, gdzie obowiązuje stały lub czasowy zakaz wstępu do lasu, możemy zapłacić mandat do 500 zł;
za zbieranie grzybów w miejscach, które są chronione, kara może wynieść nawet do 5000 zł.


25.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Niektóre szkoły utrudniają rodzicom wgląd w klasówki dziecka. Nielegalnie

Rodzice domagają się stałego dostępu do ocenionych prac swoich dzieci, bo chcą obserwować, jakie postępy robią. Szkoły i nauczyciele nie zawsze im to ułatwiają.

W niektórych szkołach dostęp do takich dokumentów bywa ograniczany do specjalnych sytuacji, jak zebrania rodzicielskie.

Konflikty o oceny

Nauczyciele często obawiają się – jak podaje Portal dla Edukacji – że udostępnienie prac uczniów może doprowadzić do zakwestionowania przez rodziców ich decyzji w sprawie ocen. Konflikty o oceny stają się szczególnie częste w momencie, gdy rodzice uważają, że nauczyciel był zbyt surowy.

Tego typu sytuacje generują dodatkowy stres dla nauczycieli, którzy muszą bronić swoich decyzji i tłumaczyć, dlaczego np. jeden błąd pozbawił ucznia cennego punktu i tym samym wyższej oceny. Pedagodzy próbują znaleźć balans między przejrzystością wobec rodziców a ochroną swojej autonomii w procesie oceny.

Prawo stoi po stronie rodziców

Kilka lat temu Ministerstwo Edukacji Narodowej jasno określiło, że nauczyciele są zobowiązani do udostępniania prac pisemnych zarówno uczniom, jak i rodzicom. Ograniczanie tego prawa do wyznaczonych spotkań czy godziny dostępności nauczyciela jest niezgodne z przepisami.

Rodzice mają więc prawo obejrzeć prace swoich dzieci również poza wyznaczonymi terminami, np. poprzez możliwość ich sfotografowania. Jednak w praktyce często spotykają się z odmową. Jedna z matek na forum internetowym skarżyła się, że nauczycielka syna odmówiła jej tej możliwości, mimo że korzysta z niej od 20 lat w innych szkołach.

Również z wyroku WSA w Opolu z 2022 roku wynika, że sprawdziany i kartkówki stanowią informację publiczną. Oznacza to, że rodzice mają prawo do wglądu w prace, a szkoły powinny udostępniać je nie tylko w czasie zebrań, ale również na inne sposoby.


28.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sw)

Polska: Powódź wpłynie na ceny w sklepach w całej Polsce? Opinie są podzielone

Przewidywania są rozbieżne. Jedni oceniają, że powódź nie podwyższy cen w sklepach. Inni mówią, że będzie odwrotnie.

Nie tylko zniszczone domy, mosty, drogi i ulice, ale także zalane całkowicie zakłady produkcyjne i pola uprawne. Takie są skutki przetaczającej się po Odrze fali powodziowej.

Nie trzeba być finansistą, żeby się domyślać, że zalanie tak dużego obszaru kraju może odbić się na całej polskiej gospodarce. To z kolei prowadzi wprost do wyższych cen w sklepach.

Może producenci nie podniosą cen

– Powódź nie będzie miała wpływu na ceny w sklepach, chyba że będziemy mieli do czynienia ze spekulacją i próbą wykorzystania sytuacji. Wszystkiego można się spodziewać, handel z przetwórstwem mogą szukać okazji do kilkuprocentowego zarobku. Rolnik nie ma na to jednak żadnego wpływu – mówi „Faktowi” Marek Sawicki z PSL, były minister rolnictwa.

Jest dobrej myśli i tłumaczy, że powódź nie wystąpiła w regionach typowo rolniczych. To daje nadzieje, że skala zniszczeń nie wpłynie na ceny produktów spożywczych.

Podobnie jak Sawicki sytuację ocenia Henryk Kowalczyk z PiS, także były minister rolnictwa. Mówi, że zniszczenia nie dotknęły aż tak wielkiej produkcji, żeby obawiać się drożyzny.

– To jest jednak bardzo niewielki fragment produkcji rolnej. Dotyczy głównie kukurydzy i buraków, reszta jest po zbiorach. Ewentualne skutki będą odczuwalne w przyszłym roku, a nie teraz. Chociaż zawsze mogą być próby podniesienia cen – zastrzega.

Chodzi nie tylko o rolnictwo

Takie uspokajające słowa kłócą się trochę z innymi analizami. Bo inni eksperci oceniają, że usługi i produkty będą jednak droższe. Zdaniem analityków PKO Banku Polskiego, gdy ruszy odbudowa po powodzi, podrożeją ceny usług budowlanych i materiałów.

I to nie koniec, bo taki ruch zacznie łańcuszek drożyzny. Skoro materiały budowlane będą droższe, to więcej trzeba będzie zapłacić za nowe mieszkania.

Andrzej Prajsnar, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. Jeszcze kilka dni temu ostrzegał, że wzrost cen będzie najbardziej widoczny na terenach powodziowych – w województwach śląskim, dolnośląskim i opolskim.

To jeszcze nie wszystko. Bo odbudowane domy trzeba będzie wyposażyć. Wyrzucić zniszczone pralki i lodówki, a zastąpić je nowymi. Oznacza to, że ceny AGD mogą pójść w górę.


24.09.2024 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. KG PSP / Canva

(sw)

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed