Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Mężczyzna ugodzony nożem w centrum Brukseli
Belgia: Foka w belgijskiej rzece... Jak się tu znalazła?
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (środa, 13 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia, Schaerbeek: Dwoje dzieci zatruło się tlenkiem węgla
Belgia, Koekelberg: Ruch metra wstrzymany z powodu pożaru
Belgia: W porcie w Antwerpii skonfiskowano ponad 73 kg kokainy!
Belgia: Śmiertelny wypadek w Namur. Kierowca jechał pod prąd
Temat dnia: Pół euro na litrze mniej! Dobre wiadomości dla kierowców
Belgia, sport: Już po trzech kolejkach nikt z kompletem punktów
Belgia: Tyle lat (średnio) pożyjemy w zdrowiu
Redakcja

Redakcja

Polska: Uczniowie i nauczyciele coraz lepiej radzą sobie z nauką zdalną. Cyfrowe kompetencje i budowanie relacji pozostają dużym wyzwaniem, zwłaszcza w klasach 1–3

Nierówny dostęp do internetu, sprzętu oraz braki w cyfrowych kompetencjach stanowią główne przeszkody w nauce zdalnej. Co prawda po doświadczeniach z wiosennego lockdownu nauczyciele i uczniowie byli lepiej przygotowani do nowego semestru, jednak korzystanie z nowoczesnych narzędzi edukacyjnych wciąż pozostaje dużym wyzwaniem. To szczególnie istotne wśród dzieci z klas 1–3, które – choć obeznane technicznie – potrzebują wsparcia w  odpowiedzialnym korzystaniu z technologii. Nauczyciele muszą uczyć się także, jak w nowych realiach budować relacje z najmłodszymi uczniami, a także wspierać ich w podtrzymywaniu kontaktów między sobą w okresie izolacji.

Z opublikowanego w I połowie roku raportu Centrum Cyfrowego „Edukacja zdalna w czasie pandemii” wynika, że według 36 proc. nauczycieli braki sprzętowe uczniów są jednym z głównych problemów w zdalnym nauczaniu. Z kolei badanie „Zdalne nauczanie a adaptacja do warunków społecznych podczas epidemii koronawirusa” wskazało, że co trzeci nauczyciel, co czwarty rodzic i co piąty uczeń musiał zakupić nowy sprzęt. Wiele osób radziło sobie z tym brakiem, pożyczając sprzęt od innych. Jednak sporym wyzwaniem obok braku sprzętu jest zadbanie o komfort dzieci także w kwestii relacji.

– W edukacji wczesnoszkolnej dzieci są bardzo otwarte, spragnione kontaktu, więc nauczycielki mają różne sposoby na to, żeby dać czas na wypowiedzenie się każdemu uczniowi. Zwracają uwagę na tych uczniów, którzy nie chcą się wypowiadać. Czasami łączą się w mniejsze grupy z tymi uczniami, ale też widząc, że uczeń jest bardziej smutny na lekcji, wykonują po jej zakończeniu telefon do rodziców – mówi agencji Newseria Biznes Wioletta Matusiak, trenerka nowych technologii, facylitatorka procesów rozwojowych. – Nauczycielki mówią też o tym, że angażują dzieci do tego, żeby na zmianę zadawały sobie różne ćwiczenia. W ten sposób uczniowie ciągle mają poczucie, że są grupą.

 Nauczyciele dają dzieciom przestrzeń do tego, aby mogły rozmawiać na temat istotnych dla nich kwestii. Dzieci w klasach 1–3 mają szczególną potrzebę kontaktu ze swoimi rówieśnikami, ale także nauczycielem. Chcą z nim porozmawiać, utrzymywać relację, która była nawiązana w szkole – mówi Krzysztof Kosiński z Fundacji Orange, koordynator programu MegaMisja.

Nowe wyzwania związane z nauczaniem zdalnym sprawiły, że od wiosny widoczne jest zdecydowanie większe zaangażowanie nauczycieli, którzy poświęcają więcej czasu na podtrzymywanie kontaktów szkolnych przez internet, kosztem prywatnego życia.

 Wszystko, co się dzieje w modelu zdalnym, odbywa się zdecydowanie wolniej. Szczególnie widać to w edukacji wczesnoszkolnej, kiedy trzeba poświęcić czas na tłumaczenie dzieciom wielu szczegółów technicznych, więc proces edukacyjny zdecydowanie się wydłuża. Nauka wygląda zupełnie inaczej niż w klasie podczas  tradycyjnej lekcji – zaznacza Wioletta Matusiak.

– Czas nauki zdalnej to trudny okres zarówno dla nauczycieli, dzieci, jak i ich rodziców. Nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej nie byli przygotowani do tej formy pracy, zresztą jak większość nauczycieli – mówi Krzysztof Kosiński.

Niedobory sprzętowe to niejedyne braki, jakie odczuwali zarówno nauczyciele, jak i dzieci czy rodzice. Krótko po rozpoczęciu nauki zdalnej 45 proc. nauczycieli oceniało swoje przygotowanie do prowadzenia zajęć w tej formie jako małe lub umiarkowane. Problemem była zarówno sama organizacja zajęć, przyciągnięcie uwagi uczniów, jak również kwestie związane z kontaktem z rodzicami. Pod koniec tego okresu 45 proc. z nich określiło swoje umiejętności już jako dobre, a 39 proc. jako bardzo dobre.

Sytuacja związana z pandemią zmusiła nauczycieli do tego, żeby sięgnęli po technologie informacyjno-komunikacyjne (TIK), np. platformy do edukacji zdalnej czy różnego rodzaju narzędzia: Genially, Wakelet itp.

 Od początku trwania nauki zdalnej obserwowaliśmy duże zainteresowanie narzędziami, które można wykorzystać w trakcie zajęć, technologiami informacyjno-komunikacyjnymi. Na początku tego roku szkolnego zaproponowaliśmy nauczycielom uczestniczącym w programie MegaMisja ankietę badającą ich potrzeby szkoleniowe. Okazało się, że w dalszym ciągu tematy związane z edukacją zdalną, wykorzystaniem narzędzi TIK oraz kwestią motywacji dzieci do uczestniczenia w zajęciach są aktualne i bardzo istotne – mówi koordynator programu MegaMisja.

Według badania Polskiego Towarzystwa Edukacji Medialnej, Fundacji Dbam o Mój Z@sięg i Fundacji Orange, połowa nauczycieli przyznała, że bardziej kreatywnie niż wcześniej korzystała z narzędzi cyfrowych (filmików, cyfrowych notatek, prezentacji multimedialnych). Z 7 proc. do 29 proc. wzrosła liczba tych, którzy co najmniej często publikują materiały do lekcji na stronie internetowej lub blogu.

– Prowadząc liczne szkolenia dla nauczycieli, staram się pokazywać, że narzędzia do prowadzenia interaktywnych lekcji to nie są tylko narzędzia na czas pandemii i edukacji zdalnej, ale mogą z nauczycielami zostać na stałe, wzbogacając ich narzędziownik – podkreśla trenerka nowych technologii. – Widzę tutaj ogromną szansę na zmianę roli nauczyciela – z osoby, która jest „megafonem”, która po prostu przekazuje dzieciom wiedzę, na osobę, która będzie zarządzać procesem uczenia się i pozwalać uczniom działać samodzielnie w większym stopniu z pomocą cyfrowych narzędzi.

– Oczywiście nie chodzi o to, aby nauczyciele teraz posługiwali się kilkunastoma narzędziami, ale bardziej o to, aby te narzędzia mogli sobie wybrać, dostosowując je do celu prowadzonych zajęć – mówi Krzysztof Kosiński. – Część z nich stara się przenieść znane sobie do tej pory metody nauczania do nowej rzeczywistości. To moim zdaniem nie jest do końca trafne. Zarówno prowadzenie samych lekcji tylko online, bez użycia tradycyjnych narzędzi, takich jak kartka papieru czy zeszyt ćwiczeń, nie jest właściwą drogą, jak i metoda podawcza, gdzie nauczyciel czyta podręcznik, a dzieci wykonują same zadania, też wydaje się nie do końca adekwatna do obecnej sytuacji.

W prowadzeniu edukacji zdalnej w klasach 1–3 wspiera nauczycieli m.in. Fundacja Orange, która zorganizowała cykl webinarów o tym, jak prowadzić lekcje online, uwzględniając potrzeby dzieci w tym wieku. Skorzystało z nich jak dotąd 1708 osób. Fundacja już od pięciu lat współpracuje z nauczycielami wczesnoszkolnymi i wychowawcami świetlic w ogólnopolskim programie edukacyjnym MegaMisja. Cele, jakie realizuje ten program, wpisują się także w aktualne realia, kiedy tak wiele aktywności dzieci przenosi się do internetu. Cykl zajęć MegaMisji uczy podstaw cyfrowej higieny i bezpieczeństwa w sieci. Dzieci dowiadują się, co można publikować w internecie, jak chronić swoją prywatność, jak dbać o umiar w korzystaniu z technologii, jak odróżnić informację od reklamy, weryfikować informacje z sieci czy ćwiczyć dobre maniery w kontaktach online. 

Nauczyciele uczestniczący w tym projekcie mają możliwość podnoszenia swoich cyfrowych kompetencji. Przed pandemią program był realizowany w ramach zajęć lekcyjnych lub na świetlicy szkolnej. Do tej pory trafił do 1100 szkół, a w zajęciach wzięło udział ponad 30 tys. dzieci. Teraz, w czasie nauki zdalnej, nauczyciele mogą realizować część zajęć w formie online. 

 


08.12.2020 Niedziela.BE // tagi: zdalne nauczanie, nauczanie wczesnoszkolne, technologie informacyjno-komunikacyjne, dostęp do internetu w Polsce, niedziela.be // fot. Shutterstock, Inc.

(new seria/kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

W Warszawie powstaje drugi w Polsce Dom Ronalda McDonalda. Bezpłatny hotel dla rodzin hospitalizowanych dzieci zostanie otwarty w przyszłym roku

W przyszłym roku przy Szpitalu Pediatrycznym WUM zostanie otwarty Dom Ronalda McDonalda. To bezpłatny hotel dla opiekunów i rodziców ciężko chorych dzieci, które przebywają w szpitalu. – Jesteśmy na finiszu prac i to jest moment, kiedy potrzebujemy pomocy – mówi Katarzyna Nowakowska z Fundacji Ronalda McDonalda. Przez dwa weekendy, 5–6 oraz 12–13 grudnia, w restauracjach McDonald’s trwa zbiórka funduszy na wsparcie wyposażenia i utrzymania warszawskiego Domu – na ten cel trafi złotówka z każdej zakupionej porcji frytek. Pierwszy Dom powstał pięć lat temu przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu i do tej pory pomógł ponad 440 rodzinom.

Domy Ronalda McDonalda pomagają rodzicom, którzy muszą wyjechać z dzieckiem do szpitala odległego od miejsca zamieszkania, i to nie na pobyt tygodniowy, ale na czas długiej hospitalizacji. Dzięki nim rodzina może być razem w czasie, kiedy pobyt w szpitalu przeciąga się w nieskończoność – mówi agencji Newseria Biznes Katarzyna Nowakowska, prezes zarządu Fundacji Ronalda McDonalda. – To jest dom poza domem na czas choroby dziecka. To jest istota tego, co Dom oferuje rodzicom.

Pierwszy w Polsce Dom Ronalda McDonalda działa już od pięciu lat przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu. Korzystają z niego rodzice i opiekunowie najmłodszych pacjentów leczonych w placówce. W ubiegłym roku udzielił rodzicom ciężko chorych i długotrwale hospitalizowanych dzieci 11614 noclegów, skorzystały z niego w sumie 134 rodziny. Największa odległość zamieszkania rodziny w stosunku do Domu Ronalda McDonalda to ponad 600 km.

– Publiczna medycyna pediatryczna w Polsce liczy na to, że taka forma pomocy pojawi się przy każdym dużym szpitalu pediatrycznym. To jest program, który jest przyszłością nowoczesnej medycyny pediatrycznej – mówi Katarzyna Nowakowska. – Najdłuższy pobyt w Domu w Krakowie to 382 dni. Najczęstsze powroty – do szpitala i do Domu – to 26 razy. Trudno sobie wyobrazić, jak można przejść przez taki etap w życiu dziecka i całej rodziny, jeśli nie ma Domu. Może w nim zamieszkać cała rodzina malucha: mama, tata, zdrowe rodzeństwo, babcia, a to jest najbardziej potężne wsparcie, jakiego możemy udzielić choremu dziecku.

Ideą programu Domów Ronalda McDonalda jest zapewnienie rodzinom bliskości, aby wspomóc dzieci w długotrwałej walce z ciężką chorobą. W przypadku małych pacjentów obecność mamy czy taty pozytywnie wpływa na proces leczenia. Dla dzieci przewlekle chorych, zwłaszcza leczonych onkologicznie, bardzo ważne w terapii są poczucie komfortu, bezpieczeństwa i ciągła obecność najbliższych.

 Bliskość rodziców daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Rodzic jest dla niego jedynym punktem oparcia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego – dodaje prof. dr hab. n. med. Wiesław Jędrzejczak, onkolog kliniczny i transplantolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Choć nie ma dowodów z badań klinicznych dotyczących tego, jak szybko dzieci zdrowieją w obecności rodziców, to wszyscy wiemy, że w przyjaznym środowisku proces walki z chorobą jest znacznie bardziej skuteczny, a obecność rodziców jest jego podstawowym elementem.

 Kiedy choruje dziecko, to rodzic traci grunt pod nogami. Nie ma chyba nic trudniejszego, więc każdy rodzic chce być blisko i pomagać – mówi wokalistka Natalia Kukulska, która wspiera inicjatywę Fundacji Ronalda McDonalda. – Sama miałam sytuację, kiedy moje dziecko musiało leżeć w szpitalu przez tydzień. Spałam na łóżku obok i wymienialiśmy się z mężem, żeby cały czas być blisko, żebyśmy nie poczuli, że w jakimś sensie ta choroba zabrała nam rodzinę. Dlatego całą sobą wspieram fundację i ideę powstawania Domów Ronalda McDonalda, które mają ułatwić ten trudny czas w życiu, żeby przebiegał w poczuciu miłości i braku lęku.

Obiekt jest dostępny dla rodziców bezpłatnie, utrzymywany dzięki wsparciu darczyńców. Daje rodzicom możliwość zjedzenia ciepłego posiłku, wypicia kawy, wzięcia prysznica czy zrobienia prania. To codzienne czynności, które w trakcie długotrwałej hospitalizacji dzieci stanowią jednak spore wyzwanie.

– Rodzice otrzymują przede wszystkim dach nad głową blisko szpitala i mogą zaspokoić podstawowe potrzeby. Kiedy są zmęczeni, mogą liczyć na ciepły posiłek przygotowany przez wolontariusza. Mają też wsparcie psychologiczne ze strony innych rodziców, możliwość porozmawiania o swoich lękach z drugą osobą. W Domu Ronalda McDonalda rodzice mogą odpocząć, nabrać sił, żeby mieć energię do opieki nad dzieckiem, do przygotowywania mu posiłków, zapewniania mu atrakcji. Tutaj potrzeba sporo determinacji i energii, żeby każdego dnia być radosnym, bo dziecko nie powinno czuć, że rodzic się o nie martwi albo jest zmęczony – mówi Agnieszka, wolontariuszka Fundacji Ronalda McDonalda.

– Jest wiele rzeczy, których rodzic nie może zrobić w szpitalu, bo przeszkadza innym albo narusza czyjąś prywatność. Dom jest po to, żeby mógł się wykąpać, odpocząć, wyspać, a do dziecka wracać ze spokojną, uśmiechniętą, wypoczętą głową – dodaje Katarzyna Nowakowska.

Przy Warszawskim Uniwersytecie Medycznym powstaje w tej chwili drugi Dom Ronalda McDonalda, który pierwszych opiekunów i rodziców przyjmie w przyszłym roku. Oprócz wspólnej kuchni, pralni, salonu rodzinnego i 25 pokoi znajdzie się w nim także przedszkole dla zdrowego rodzeństwa małych pacjentów leczonych w placówce.

 Jesteśmy na finiszu przygotowywania Domu Ronalda McDonalda do tego, by mógł zacząć pomagać. I to jest ta chwila, kiedy bardzo potrzebujemy pomocy. Dwa pierwsze weekendy grudnia to jest czas najważniejszej kampanii dla Domu – podkreśla prezes Fundacji Ronalda McDonalda.

W weekendy 5–6 oraz 12–13 grudnia w ramach akcji McHappy Day złotówka z każdej porcji frytek kupionych w McDonald’s trafi właśnie na wyposażenie i utrzymanie Domu Ronalda McDonalda w Warszawie.

– Grudzień tuż przed świętami to jest doskonały czas, żeby powiedzieć: pomagam, to jest dla mnie ważne, jestem z tymi, którzy pomagają. To jest dowód naszej solidarności z potrzebującymi. Każdy może dołączyć do tej idei, aby rodzina mogła być razem – mówi Katarzyna Nowakowska.

 


07.12.2020 Niedziela.BE // tagi: szpitale dziecięce, Fundacja Ronalda McDonalda, Dom Ronalda McDonalda, zdrowie dzieci, wsparcie dla rodziców, Warszawski Uniwersytet Medyczny, niedziela.be // fot. Eric Glenn / Shutterstock.com

(new seria/kmb)

  • Published in Polska
  • 0

Polacy szykują się na święta inne niż zwykle. Ograniczenie spotkań rodzinnych może pogłębić stres i depresję

Święta Bożego Narodzenia mają tradycyjnie rodzinny charakter, ale w tym roku część osób spędzi je w samotności. W wielu przypadkach spotęgują to odczuwane w ostatnich miesiącach lęk i poczucie osamotnienia, które mogą w skrajnych przypadkach doprowadzić do depresji. – Na negatywne skutki są szczególnie narażeni seniorzy, bo to właśnie im na ogół najbardziej zależy na celebrowaniu świąt w gronie całej rodziny – zauważa psycholog Krzysztof Tokarski z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.

Ze względu na pandemię COVID-19 tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą inne niż wszystkie do tej pory. W ubiegłym tygodniu amerykańskie Centrum Kontroli i Prewencji chorób – rządowa agenda, która zajmuje się m.in. walką z koronawirusem – opublikowało listę wskazówek dotyczących bezpiecznego celebrowania świąt. Oprócz standardowego zachowywania dystansu i częstej dezynfekcji rąk jest wśród nich m.in. zalecenie, aby tegoroczne świętowanie zorganizować w mniejszej grupie osób, a z resztą rodziny spotkać się online, za pośrednictwem komunikatorów.

Eksperci CDC zalecają też, żeby unikać miejsc takich jak lotniska, dworce autobusowe, kolejowe i środki transportu publicznego, gdzie łatwo o zakażenie, a świątecznych spotkań nie organizować w małych pomieszczeniach, o słabej wentylacji, zamiast tego wybierając np. rodzinny spacer na świeżym powietrzu. W tym roku trzeba też rozważyć ograniczenie czasu spędzanego w gronie rodziny.

– W te święta ludzie będą mimo wszystko próbowali powtórzyć to, co działo się rok czy dwa lata temu, ponieważ jesteśmy przywiązani do tradycji. Ale to będą też święta odbywające się w atmosferze dużego lęku – i to uzasadnionego – wynikającego z obaw o to, czy rodzina i najbliżsi się nie zakażą, oraz niepewności, co będzie jutro czy za tydzień – mówi agencji Newseria Krzysztof Tokarski, psycholog, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku.

W tym roku część osób spędzi święta w samotności. Taką sytuację najgorzej zniosą m.in. seniorzy, którzy są najbardziej narażeni na negatywne skutki zakażenia koronawirusem. To właśnie im na ogół najbardziej zależy na celebrowaniu świąt w gronie całej rodziny. Przeprowadzone dwa lata temu badanie ARC Rynek i Opinia dla Stowarzyszenia mali bracia Ubogich wskazuje, że co trzecia osoba po 65. roku życia mieszka samotnie, wśród osób powyżej 80 lat ten odsetek wzrasta do 50 proc. W wielu przypadkach samotne święta mogą dodatkowo zaostrzyć odczuwane w ostatnich miesiącach lęki i poczucie osamotnienia, które mogą doprowadzić do depresji i innych zaburzeń wymagających specjalistycznej pomocy psychologa.

– Negatywne skutki będą polegać na tym, że zamkniemy się w sobie i możliwe, że będziemy potrzebowali pomocy psychologa czy lekarza ze względu na lęki, depresję, inne skutki zaburzeń adaptacyjnych – mówi psycholog. – Nie wszyscy będziemy przeżywać okres świąt tak samo. Jedni będą sobie radzić lepiej, ale osoby z naturalną skłonnością do intensywnego przeżywania lęków będą radzić sobie gorzej.

Ekspert wskazuje, że poza środkami bezpieczeństwa, które ograniczają ryzyko zakażenia koronawirusem, w tym roku trzeba też szczególnie zadbać o higienę psychiczną swoją i najbliższych. Jest kilka sposobów, żeby spróbować to zrobić.

 Bardzo ważna jest higiena naszych codziennych czynności. Mamy skłonność do tego, żeby się nakręcać, straszyć się wzajemnie, przekazując sobie różne negatywne informacje. Święta to jest dobry czas, żeby zaniechać tych newsów, czasem fake newsów, które straszą i niepokoją, a skupić się przede wszystkim na rozmowach, nawet telefonicznych, z członkami rodziny o życiu codziennym, bez strachu i oceniania. Niektórzy po prostu potrzebują odciąć się od rzeczy, które ich niepokoją i mają duży wpływ na ich nastrój oraz relacje z najbliższymi – mówi Krzysztof Tokarski.

W praktyce dla części osób może się to jednak okazać trudne.

– Nie widzę takiej możliwości, żebyśmy potrafili się odciąć,  gdy w tle cały czas będziemy mieli ogromną ilość negatywnych informacji (również o protestach, strajkach, zamykaniu i otwieraniu kolejnych miejsc i instytucji) – mówi wykładowca WSB w Gdańsku.

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia będą odbywać się bez blichtru i celebracji w dużym gronie, bez świątecznych jarmarków, firmowych imprez oraz wielkich przedświątecznych zakupów w galeriach handlowych. Paradoksalnie jest to dobra okazja, żeby w tym czasie się wyciszyć i skupić na tym, co najważniejsze, czyli na kontaktach z rodziną i najbliższymi, nawet jeżeli będzie to tylko kontakt telefoniczny lub online’owy.

Psycholog wskazuje, że wielu Polaków przyzwyczaiło się już do funkcjonowania w warunkach pandemii i są świadomi, że tegoroczna Gwiazdka będzie zupełnie inna niż wszystkie, choćby ze względu na konieczność zachowania reżimu sanitarnego. Polacy mają jednak gen adaptacji, dzięki któremu łatwo przystosowują się do zmian.

– Natomiast trzeba pamiętać, że często jest to okupione bardzo wysokim kosztem, ponieważ zmiany są bardzo dużym stresem i wśród wielu osób, m.in. dzieci i ludzi starszych, pojawiają się zaburzenia adaptacyjne, które są niebezpieczne – podsumowuje Krzysztof Tokarski. – Bardzo dobrym przykładem zaburzeń adaptacyjnych jest całkowita negacja sensu noszenia maseczek, lockdownu i wirusa. Człowiek przy wiedzy i możliwości do wytłumaczenia sobie niepokojących zjawisk zaczyna wypierać, stosować agresję, drwinę, a jednocześnie poszukuje kolejnych spiskowych teorii potwierdzających jego tezy. I takich ludzi też trzeba zrozumieć – to ich sposób poradzenia sobie z silnym stresem i wewnętrznym lękiem.

 


07.12.2020 Niedziela.BE // tagi: święta Bożego Narodzenia, psychologia, nastroje konsumenckie, Wyższa Szkoła Bankowa, zdrowie psychiczne, pandemia, koronawirus, COVID-19, niedziela.be // fot. Shutterstock, Inc.

(new seria/kmb)

 

  • Published in Polska
  • 0

Koronawirus: Szczepionka. Przedwczesna ekscytacja [zobacz FILM 8:22min]

9 listopada br. ogłoszono, że mamy szczepionkę na SARS-CoV-2.

Wiem, że wszyscy potrzebujemy dobrych wiadomości, ale na razie powiedzenie, że mamy szczepionkę jest mocno na wyrost.

I w tym filmie wyjaśnię dlaczego.




Warto zobaczyć też film pt. COVID może uszkodzić mózg, płuca i serce [zobacz FILM 9:48]

Uszkodzenia płuc, serca i mózgu. Podczas gdy coraz większa grupa ludzi uważa, że pandemii nie ma, a wirus Covid-19 nie różni się niczym od zwykłej grypy, coraz więcej dowodów na to, że skutki zdrowotne przejścia SARS-CoV2 mogą być bardzo groźne. Co konkretnie mają na myśli?





07.12.2020 Niedziela.BE
// źródło: Tomasz Rożek, kanał "NAUKA. TO LUBIĘ", Youtube.com
// Opis kanału "NAUKA. TO LUBIĘ": Nazywam się Tomasz Rożek. Jestem fizykiem, ale od lat zajmuję się popularyzacją nauki. Piszę książki i publikuję artykuły w wielu gazetach. W radiowej Trójce prowadzę Pytania z Kosmosu i kieruję działem naukowym w Gościu Niedzielnym.
Lubię naukę i dlatego założyłem kanał "Nauka. To lubię". Będę wdzięczny za pomoc w jego tworzeniu. Za podpowiadanie tematów, za komentowanie filmików i udostępnianie ich znajomym.
Życzę miłego oglądania :-)
// Jeśli podobają Ci się moje filmy zasubskrybuj mój kanał! -> TUTAJ

(kmb)

Subscribe to this RSS feed