Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia, praca: Szukasz pracy? W Belgii wiele wakatów!
Belgia, biznes: Dla tej branży to był najlepszy rok w historii!
Belgia: Skazano złodziei rowerów
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 21 czerwiec 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Na stres... kot lub pies? „Wielu pomaga”
Belgia: Szeregowce i bliźniaki podrożały. I to bardzo
Słowo dnia: Contactgegevens
Belgia: Połowa uczniów nie zdaje. Ten przedmiot to problem
Belgia: Teraz Uber dostępny także na wybrzeżu!
Incydent w Boże Ciało. Mężczyzna rzucił butelką w ołtarz [WIDEO]
Redakcja

Redakcja

Rozwód bez sądu? Wątpliwości mają... Ministerstwo Rolnictwa i MON

Rząd pracuje nad zmianą prawa. Efektem ma być prostsza procedura rozwodową. Nie trzeba będzie iść do sądu. Ale kolejni ministrowie zgłaszają swoje zastrzeżenia.

Sprawy rozwodowe potrafią trwać długo. Zwłaszcza jeżeli w grę wchodzi podział majątku czy ustalenie zasad opieki nad dziećmi.

Według GUS w 2024 rozstało się około 83 tys. par, a rok wcześniej 81 tys. Każda taka sprawa musiała trafić do sądu. Nawet jeżeli małżonkowie zgodnie mówili, że chcą się rozstać w zgodzie i nie mają wobec siebie roszczeń.

Właśnie z myślą o takich osobach rząd szykuje zmianę prawną. Pracuje nad tym, aby można było rozwieźć się nie w sądzie, ale w Urzędzie Stanu Cywilnego. Przed urzędnikiem. Szacuje się, że rocznie z takiej opcji może skorzystać 20 tys. par.

W samej koalicji rządzącej „rozwody bez sądu” budzą wątpliwości

Rządowy projekt budzi jednak wątpliwości i sprzeciwy. Np. prawnicy uważają, że i tak w „procesie w urzędzie” powinien brać udział adwokat lub radca prawny. Inni proponują, żeby nie rozwodzić się przed urzędnikiem, ale notariuszem. Kolejna propozycja – rozwód w sądzie, ale nie przed sędzią, tylko referendarzem.

Problem jednak w tym, że w samej koalicji rządzącej wzbudzają one wątpliwości – dodaje serwis prawo.pl, wskazując, że kolejni ministrowie zgłaszają swoje zastrzeżenia. 

„Stanowiska Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwa Obrony Narodowej oraz Ministerstwa Rozwoju i Technologii są bardzo podobne. Wynika z nich m.in., że łagodzenie przepisów dotyczących rozwiązywania małżeństw stwarza ryzyko nadużyć zmierzających do obejścia przepisów” – czytamy.

Ludzie będą się rozwodzić, żeby oszukiwać państwo 

I tak np. minister rolnictwa uważa, że trzeba w przepisach przyjąć bardziej konkretne wyznaczniki, bo proponowana przesłanka „co najmniej rocznego stażu związku małżeńskiego” nie jest jasno zdefiniowana. 

„Aby ustalić, czy faktycznie rozpad pożycia ma znamiona trwałego oraz zupełnego, pozostaje do rozważenia, jakie przyjąć kryterium, które pozwoli o tym zdecydować – zapewne dłuższe niż jeden rok” – proponuje MRiRW.

Z kolei MON punktuje, że obecne przepisy „ukierunkowane są na utrzymanie małżeństwa”, a zatem szybki rozwód temu zaprzecza.

Jest jeszcze Ministerstwo Rozwoju i Technologii, które obawia się, że ludzie będą się rozwodzić, żeby oszukiwać państwo w kwestiach podatkowych, majątkowych czy związanych w prowadzeniem działalności gospodarczej.

„Z instytucją małżeństwa wiąże się cały szereg ulg i przywilejów, ale także obowiązków i ograniczeń. Jeżeli zatem dopuścimy do swobodnego rozwiązywania małżeństw, to z dużym prawdopodobieństwem możemy się spodziewać przekształcenia tej instytucji w instrumentalnie traktowaną umowę cywilnoprawną – zawieraną, rozwiązywaną i modyfikowaną zależnie od chwilowych potrzeb i okoliczności, wyłącznie w celu uzyskania jak największych korzyści przez osoby, które zawrą, a następnie rozwiążą, związek małżeński z pobudek diametralnie innych niż chęć założenia rodziny i prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego” – ocenia resort.

18.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(ej)

  • Published in Polska
  • 0

Kłopot szkół na koniec roku. Muszą szukać starych drukarek

Świadectwa na zakończenie szkoły muszą być wydrukowane na drukarkach atramentowych. W szkołach ich nie ma, bo wychodzą z użycia. Teraz trzeba szukać starego sprzętu albo drukować świadectwa... w domach.

Zmiana zasad wynika z zarządzenia MSWiA, które wpisało świadectwa szkolne na listę dokumentów publicznych III kategorii. To kwity tak ważne, że należy dołożyć starań, żeby trudniej było je podrobić. I muszą być wydrukowane na drukarkach atramentowych.

Problem w tym, że tego rodzaju sprzęt wychodzi z użycia. Zastępują go drukarki laserowe. Jednak taki druk łatwiej podrobić i nie spełnia on wymagań MSWiA.

Szkoły szukają starego sprzętu

Dlatego szkoły wyciągają teraz z magazynów starszy sprzęt (jeśli go jeszcze mają), kupują atramentowe drukarki, a w ekstremalnych wypadkach nauczyciele drukują świadectwa w domach. O ile mają odpowiednie urządzenia.

– Mój dyrektor pożyczył drukarkę, żeby wydrukować świadectwa, a u koleżanki w szkole nauczyciele drukują na prywatnych – opowiada „Gazecie Wyborczej” nauczycielka z jednej ze szkół w Rzeszowie.

A Alina Wolska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 31 w Rzeszowie, narzeka: – Mamy w szkole dwa punkty drukowania świadectw, w obu są drukarki laserowe. Już dawno zapomnieliśmy o tych atramentowych. Czy za chwilę będziemy wracali do świadectw wypisywanych ręcznie?

Był czas, żeby się do tego przygotować 

I jeszcze jedna uwaga. Zasady MSWiA dotyczą tylko świadectw na zakończenie szkoły (w niższych klasach można drukować laserowo). Mimo że szkoły miały się czas, żeby się przygotować, w praktyce tego nie zrobiły. Do wielu informacja o zmianie przepisów nie dotarła do tej pory, a inne przypomniały sobie tak późno, że nie zdążyły kupić drukarek atramentowych – podaje GW.

I dodaje, że MEN wiedząc o problemach, uznał, że „w bieżącym roku szkolnym te szkoły, który nie nabyły odpowiednich drukarek, mogą jeszcze personalizować świadectwa ukończenia szkoły z wykorzystaniem drukarek laserowych”.


17.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(ej)

  • Published in Polska
  • 0

Pracownik w tym wieku jest na wagę dopłaty. Sprawdź jakiej

Jesteś z grupy 50 plus, chcesz pracować, ale nie możesz znaleźć sobie pracy? Od czerwca 2025 powinno być ci łatwiej, bo rząd dopłaci do twojego zatrudnienia.

Nie dostaniesz jednak pieniędzy do ręki, te trafią od razu do twojego pracodawcy.

Jakie warunki musi spełnić pracodawca?

Od 1 czerwca 2025 roku pracodawcy, którzy przyjmą do pracy kobiety w wieku 50-60 lat i mężczyzn w wieku 50-65 lat, mogą liczyć na dofinansowanie. Znana jest jego wysokość – to 50 proc. pensji minimalnej, czyli dziś 2333 zł brutto.

Pieniądze za zatrudnienie osoby w wieku 50 plus będą wypłacały powiatowe urzędy pracy (PUP). Po stronie pracodawcy będzie złożenie wniosek. Po pozytywnym rozpatrzeniu i zawarciu umowy, urząd przeleje pieniądze na jego konto. 

Pieniądze będą wypłacane przez 12 lub 24 miesiące, jeśli firma zatrudni osobę w wieku emerytalnym. Ale uwaga – w tym czasie pracodawca nie może pozbyć się pracownika, na którego dostaje pieniądze z budżetu państwa.

A jeśli to zrobi, to będzie musiał zwrócić nie tylko samą dopłatę, ale i naliczone odsetki. 

Jaki jest cel tych działań?

Zwiększenie aktywności zawodowej osób po 50 roku życia. Dofinansowanie jest adresowane do pracodawców, bo ci często wolą zatrudniać osoby młodsze.

Tymczasem – według danych z 2024 r. – w tej grupie wiekowej jest ok. 3,9 mln osób w wieku produkcyjnym. To często osoby, które nie mają pracy od lat…

– …i są zniechęcone do jej poszukiwania. To jednak nie powinno blokować przed próbami aktywizacji – podkreślił w rozmowie z PulsHR.pl Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

A rząd zwraca uwagę n jeszcze jedna kwestię: aktywizacja jest potrzebna, bo z roku na rok w Polsce będzie coraz mniej osób w wieku produkcyjnym.

17.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Shutterstock, Inc.

(ej)

  • Published in Belgia
  • 0

Nie wierzymy, że Tusk i Nawrocki będą ze sobą współpracować

Czy rząd Donalda Tuska będzie współpracował z prezydentem Karolem Nawrockim? Według Polaków – szanse na to są niewielkie.

Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Opinia24 na zlecenie RMF FM.

Tak odpowiedzieli Polacy na sondażowe pytanie

Z której strony, Pana/i zdaniem, będzie większa gotowość na współpracę pomiędzy rządem Donalda Tuska a prezydentem Karolem Nawrockim? – takie pytanie zadawali ankieterzy Opinii24 uczestnikom sondażu RMF FM. I jato widzą Polacy?

37 proc. – że po obu stronach gotowość do współpracy będzie równie mała.

19 proc. – że większa gotowość do współpracy będzie po stronie rządu.

18 proc. – że to prezydent będzie wykazywał większą chęć współpracy. 

5 proc. – że po obu stronach gotowość do współpracy będzie równie duża.

21 proc. – że „trudno powiedzieć”.

Porozumienie ponad miejscami zamieszkania

Pesymistami w tej kwestii są zarówno kobiety (39 proc. badanych), jak mężczyźni (35 proc.).

Najbardziej krytyczni – jak pokazuje sondaż – są najmłodsi respondenci (18-29 lat). Tę odpowiedź wskazało 45 proc. osób z tej grupy wiekowej.

Sondaż pokazał także, że niewiara w możliwość dobrej współpracy pomiędzy rządem a prezydentem łączy wyborców niezależnie od tego, gdzie mieszkają. Tak uważa 41 proc. respondentów z miast, które liczą 100-500 tys. mieszkańców, i 40 proc. badanych mieszkańców wsi. 

Nieco więcej optymizmu mają mieszkańcy największych miast. 30 proc. widzi gotowość do współpracy, ale większą po stronie rządu.

17.06.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. Shutterstock, Inc.

(ej)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed