Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Co trzeci profesor kobietą
Belgia: Stare i zniszczone. Tyle mieszkań „do niczego”
Wysoka unijna kara dla Belgii. Powód?
Belgia: O ile podrożały ziemniaki?
Belgia: Świetny tydzień! Bankructw najmniej od roku
Belgia: Dostęp do opieki medycznej - Belgia wsród liderów
Belgia: Tylu „nowych Belgów” to Polacy
Słowo dnia: Ontbijten
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (niedziela, 24 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Drzewa przedwcześnie tracą liście. Powodem susza
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Jak umiera nasze ciało?

Oddech spowalnia. Krew zaczyna pomału odpływać, a ciało blednie. Rysy twarzy wyostrzają się. Proces umierania zwany agonią może trwać nawet 48 godzin. Chcielibyśmy żyć jak najdłużej i odejść w spokoju. Jednak tylko niewielu z nas zgaśnie z powodu starości, jak angielska królowa Elżbieta II, która zmarła w wieku 96 lat. Dlaczego?

Często słyszymy: „organizm już nie wytrzymał”, „serce ze starości przestało bić”, faktycznie śmierć z powodu starości (R54) jest z punktu widzenia medycznego nieprecyzyjna, a w statystyce oznaczania przyczyn zgonu zaliczana nawet do tzw. garbage codes (kodów bezużytecznych). W Stanach Zjednoczonych od 1951 nie zarejestrowano żadnego zgonu z tego powodu, a w Polsce i Wielkiej Brytanii niezwykle rzadko. Niemniej jednak w akcie zgonu brytyjskiej monarchini napisano: „Brytyjska królowa Elżbieta II zmarła 8 września o godz. 15:10 (czasu miejscowego), a przyczyną zgonu była starość”.

Naturalna śmierć, nagła śmierć


Ale nie tylko śmierć w wyniku podeszłego wieku wydaje się nieprecyzyjna. Są nimi również określenia „nagła śmierć” czy „naturalna śmierć”. Równie niewiele wyjaśniające, z medycznego punktu widzenia, są także wpisywane przez lekarzy potwierdzających zgon takie przyczyny jak: „ustanie krążenia i oddychania”, „niewydolność wielonarządowa” czy „przyczyna nieznana”.

„W większości można je zinterpretować jako >>pacjent zmarł z powodu śmierci<< - w żadnym przypadku nie powinny być wskazywane jako wyjściowa przyczyna zgonu, a nawet wpisywane do karty zgonu” - czytamy w publikacji Głównego Urzędu Statystycznego pt. „Na co umarł pacjent - czyli, co jest wpisywane na kartach zgonów?”.

Pomimo jednak tych wszystkich wskazówek nadal w oficjalnych statystykach pojawiają się zgony oznaczone kodem „R”, który odnosi się do „objawów, cech chorobowych i nieprawidłowych wyników badań klinicznych i laboratoryjnych”, których nie sklasyfikowano gdzie indziej.

„Przyczyny z klasy >>R<< to ok. 6 proc. (prawie 23 tys.) wszystkich zgonów (ok. 63 proc. z nich dotyczy zgonów osób starszych, w tym starość (R54), która jako przyczyna może wystąpić całkowicie sporadycznie, jest wpisywana w kartach zgonów osobom już w wieku niespełna 70 lat)” - czytamy dalej w  publikacji GUS.

W 2021 roku przypadków zgonu oznaczonych kodem „R” było 36 710, w tym 36 690 stwierdzonych przez lekarzy.

Polska w raporcie Światowej Organizacji Zdrowia z 2013 roku została wykluczona nawet z analiz porównawczych dotyczących umieralności według przyczyn. Powód? Ponad 25 proc. udziału zgonów o „niedokładnie określonych przyczynach”.

Pomijając jednak kwestie zaszeregowania naszej śmierci do tabeli, to właśnie starzenie staje się najpewniejszą drogą do śmierci. Skóra z roku na rok staje się bardziej sucha i szorstka, pęcherz mniej elastyczny, naczynia krwionośne łatwiej pękają, spada odporność, zmniejsza się też liczba komórek pigmentowych - przybywa plam wątrobowych i starczych, a warstwa tłuszczu pod skórą rozrzedza się (to dlatego osoby starsze częściej odczuwają chłód), serce pompuje mniej krwi, a narządy są coraz gorzej odżywiane. Organizm po prostu z wiekiem słabnie, a szansa na dożycie „stu dziesięciu lat wynosi jeden na siedem milionów” - zauważa Bill Bryson w swojej książce zatytułowanej „Ciało. Instrukcja dla użytkownika”.

Jak uchodzi z nas życie?

Tego tykającego w nas zegara biologicznego często na co dzień nie dostrzegamy. Ale tuż przed samą śmiercią, jeśli oczywiście nie jest to nagła śmierć, nasze ciało samo daje znać, że zbliża się koniec.

„Na dwa, trzy dni przed śmiercią skóra zaczyna inaczej odbijać światło, szczególnie w ciągu dnia. Z miękkiej, sprężystej staje się woskowa i sztywna. Zdecydowanie wyostrzają się rysy. Szczególnie nos, na jego środku pojawia się podłużne zagłębienie. Przytomne osoby cały czas są ruchliwe, zachowują się jakby za kilkadziesiąt godzin nie mieli umrzeć - porządkują rzeczy, rozmawiają, jak gdyby nic się nie działo, jakby nie zauważali, że ich ciało powoli się zmienia” - opisywał swoje doświadczenie związane z opieką nad nieuleczalnie chorymi w hospicjum ks. Jan Kaczkowski w opracowaniu „Jak umiera ciało?”.

Podobnie opisuje ostatnie chwile życia Roland Schulz w swojej książce pt. „Jak umieramy?”.

„Kilka dni przed śmiercią, kiedy nikt jeszcze nie zna godziny twojego zgonu, serce przestaje pompować ci krew do koniuszków palców dłoni. Potrzebna jest bowiem gdzie indziej: w głowie i w centrum ciała, tam, gdzie znajdują się płuca, serce, wątroba. Krew przestaje dopływać również do palców nóg. Stopy robią się zimne a oddech płytki. Zmysły przestają działać. Twoje ciało zaczyna żegnać się z życiem” - to pierwsze zdania z jego książki.

Na kilka dni przed śmiercią większość osób nie chce już jeść i pić. Niektórzy też przestają mówić. Zaczynają się problemy z oddychaniem.

„Kiedy zanika zdolność odkasływania lub połykania, często pojawia się chrapliwy dźwięk, powszechnie znany jako grzechotka śmierci. Może on brzmieć niepokojąco dla postronnych, ale wydaje się, że dla tych, którzy go doświadczają, wcale taki nie jest. Jednak inny rodzaj wysiłkowego oddychania przed śmiercią, zwany oddychaniem agonalnym, może już być. Oddychanie agonalne nie pozwala osobie cierpiącej zaczerpnąć wystarczającej ilości powietrza z powodu niewydolności serca i może trwać kilka sekund, ale równie dobrze 40 lub więcej minut (…)” - opisał te ostatnie chwile życia Bill Bryson.

Ten typowy dla procesu umierania objaw fizjologiczny „rzężenie przedśmiertne” dotyczy 90 proc. umierających. Tuż przed samą śmiercią osoba umierająca może czuć niepokój, splątanie, pobudzenie. Może też majaczyć i mieć halucynacje (widzieć bliskie osoby, które już umarły), być senna, wpaść w śpiączkę. W jej organizmie dochodzi do zaburzenia termoregulacji, krążenia obwodowego, sinicy, pojawiają się plamy na skórze związane z zastojem krwi, suchość w ustach, spada ciśnienie krwi, gałki oczne zapadają się. Skóra staje się zimna i lepka.

Ks. Kaczkowski pisał, że gdy „już nadejdą ostatnie chwile, oddech staje się coraz płytszy, człowiek przypomina rybę wyjętą z wody - łapie powietrze ustami”.

„Mogą się zdarzyć nawet kilkunastosekundowe bezdechy. Mówi się, że wydaliśmy ostatnie tchnienie, ale to jest raczej wdech bez wydechu. Serce staje i przez cztery minuty obumiera mózg. Wtedy całe nasze ciało jeszcze przez kilkadziesiąt sekund jak gdyby ostatkiem sił próbowało złapać oddech. Potem nie dzieje się już nic. To koniec. Cisza i kompletny bezruch” - kończy.

Tygodniowo w Polsce umiera blisko 10 tys. osób. To dane z 2021 roku.


05.11.2023 Niedziela.BE // źródło informacji: Serwis Zdrowie // fot. MiniStocker, T / shutterstock.com

(ccl)

Co dalej z pacjentami z otyłością olbrzymią?

Dla 700 tys. Polaków chorujących na otyłość olbrzymią szansą był unikatowy na skalę światową pilotażowy program KOS-BAR oparty o opiekę skoordynowaną. Ma trwać dwa lata. Czy będzie kontynuowany? Jak po jego zakończeniu będzie wyglądać opieka nad pacjentem bariatrycznym?

700 tys. to mniej więcej tyle, ilu mieszkańców ma Kraków. Dla tej armii ludzi ratunkiem jest operacja bariatryczna, dająca szansę na normalne życie. Ale i ona nie rozwiązuje problemów. Na normalność trzeba zapracować: poprawić nawyki żywieniowe, zmienić myślenie, ruszać się. Nie wszystkim pacjentom to się udaje.

Pilotażowy program KOS-BAR wszedł w życie 1 stycznia 2022 r. W założeniu ma trwać dwa lata. Nie wiadomo jednak, co się stanie po jego zakończeniu. Ostatnie operacje w ramach KOS-BAR mają się odbyć w grudniu br.

KOS-BAR - unikat na skalę światową

KOS-BAR to unikatowy na skalę światową program kompleksowej (interdyscyplinarnej) opieki nad dorosłym (wiek 18-65) pacjentem z otyłością olbrzymią, którego BMI przekracza 40 albo 35, o ile w tym drugim przypadku otyłości towarzyszy choć jedna choroba współistniejąca. Unikatowość KOS-BAR polega przede wszystkim na długofalowym mierzeniu efektu zdrowotnego oraz kompleksowym wsparciu pacjenta przez m.in. psychologa, dietetyka. Pacjenci operowani bariatrycznie poza tym programem nie mają takiego wsparcia.

"Sam zabieg nie wystarczy, bo otyłość to nie jest choroba żołądka lub jelit. Konieczne jest kompleksowe wsparcie. KOS-BAR oferuje wielodyscyplinarny model opieki, trwającej 24 miesiące. Jest chirurg, internista, kardiolog, diabetolog, endokrynolog, ginekolog, ortopeda, dietetyk, psycholog, rehabilitacja, koordynator. Przez dwa lata trwania programu miało z niego skorzystać 2900 chorych. To koszt 71 mln zł. Niestety, zakończenie programu przewidziano na grudzień 2023, rekrutacja chorych była tylko do końca września tego roku" – tłumaczył w czasie warsztatów dla dziennikarzy prof. Piotr Major, bariatra ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

Ekspert zwrócił uwagę, że bardzo trudno dotrzeć do danych na temat programu.  AOTMiT w informacji z 23 kwietnia 2023 roku  podawał, że do programu zakwalifikowano 3447 pacjentów i wykonano 1400 operacji. Z nieoficjalnych danych na wrzesień 2023 wynikało, że wykonano 2266 (+/- 300) zabiegów. Na razie nie ma ewaluacji na szczeblu centralnym. 19 ośrodków w kraju operujących w ramach KOS-BAR bardzo na to czeka, bo chciałyby kontynuować swoje działania. Powstaje pytanie, czy i kiedy KOS-BAR zostanie dołączony do koszyka świadczeń gwarantowanych?

Pytane o losy KOS-BAR biuro komunikacji Ministerstwa Zdrowia przysłało… rozporządzenie z dnia 12 sierpnia 2021 r. w sprawie programu pilotażowego w zakresie kompleksowej opieki specjalistycznej nad świadczeniobiorcami leczonymi z powodu otyłości olbrzymiej KOS-BAR (Dz.U. z 2021r. poz. 1622), które zostało ogłoszone 3. września 2021r. i weszło w życie następnego dnia. Biuro komunikacji MZ stwierdza, że „program pilotażowy nie jest jedyną propozycją opieki nad pacjentami bariatrycznymi. Świadczenia bariatryczne mogą być realizowane także przez podmioty, które mają umowę z NFZ na chirurgiczne leczenie otyłości (załącznik nr 4 lp.44 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 22 listopada 2013 r. w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego; Dz.U. z 2023 r. poz. 870 z późn. zm.).”

Co się więc stanie z leczeniem bariatrycznym po zakończeniu programu?

"Wrócimy do stanu sprzed 2022 roku. Będzie rocznie kilkaset operacji mniej" – przewiduje prof. Major.

Jego zdaniem, KOS-BAR ma zaletę przede wszystkim jako program zapewniający wielodyscyplinarną opiekę - dostęp do dietetyka, psychologa, skoordynowaną opiekę, możliwość rehabilitacji. Odbywa się ponadto na terenie dużych, doświadczonych ośrodków. I, co bardzo ważne, jest w nim rozliczenie z efektów leczenia - płaci się za wynik leczenia, premiuje się jakość, co jest unikatem w skali świata. Co ciekawe i również unikalne w świecie jest finansowanie go ze środków z podatku cukrowego.

Ustrukturyzowanie modelu opieki bariatrycznej

KOS-BAR wymusił koordynację i ustrukturyzowanie modelu opieki bariatrycznej. Co do aspektów medycznych programu, problemem jest dublowanie badań, zbyt sztywne ramy czasowe na realizację poszczególnych modułów. Nie są ponadto finansowane leki ani plastyka powłok. Zdarza się też, że nie współpracują sami pacjenci. Np. w Krakowie zrezygnowało z leczenia ok. 10 proc.

"To nie jest dużo" – ocenia prof. Major. "Powodem rezygnacji była np. zbyt duża odległość od ośrodka, w którym pacjent zdecydował się operować. Mając ośrodek choćby w Szczecinie, chciał być zaopiekowany w Krakowie i pokonała go logistyka. Program nie gwarantuje bowiem pomocy zdalnej, pacjent musi być na miejscu" – tłumaczył ekspert.

Bakterie jelitowe mogą wpływać na ryzyko otyłości


10-15 proc. zoperowanych pacjentów bariatrycznych wraca do wagi sprzed operacji. Prof. Major podkreśla, że z rozmów z nimi wynika, że tyją, bo nie mieli wsparcia dietetyka, psychologa. Operacja bowiem nie jest rozwiązaniem na całe życie, natomiast na całe życie jest choroba zwana otyłością, nawet jeśli pacjent znacząco zredukuje masę ciała.

Co dał KOS-BAR pacjentom? Przede wszystkim skrócił kolejki (pierwsza wizyta do 30 dni, zabieg od 3 do 6 miesięcy), zapewnił bezpłatny dostęp do specjalistów, a tym samym skoordynowaną i kompleksową opiekę, a także usystematyzował system kontroli po zabiegu. Nic dziwnego, że pacjenci dziękują zespołom medycznym: „po raz pierwszy w życiu zamiast standardowego „schudnij”, dostałam szansę na nowe, lżejsze życie. Wasza pasja i praca są wyjątkowe.” To tekst z kartki, jaką dostali specjaliści w Krakowie.

Prof. Major informuje, że w Polsce rozwija się także chirurgię bariatryczną dzieci i nastolatków, ale ich leczenie jest większym wyzwaniem niż leczenie dorosłych.

Otyły jak Polak

Jesteśmy jednym z najszybciej tyjących społeczeństw: co piąty Polak jest otyły, ponad połowa ma nadwagę. Ok. 25 proc. trzylatków ma nieprawidłową masę ciała, aż 1/3 ośmiolatków ma nadwagę lub otyłość, u 15 proc. piętnastolatków występuje nadwaga i otyłość; w grupie 35-39 lat nadwaga dotyczy 50 proc. populacji, przy czym 70 proc. to mężczyźni!

To wielki problem, bo z otyłością idą w parze liczne schorzenia, w sumie łączy się z nią aż 200 różnych jednostek chorobowych, m.in.:

cukrzyca typu 2,
nadciśnienie tętnicze,
wysoki cholesterol,
obturacyjny bezdech senny,
depresja,
stłuszczenie wątroby,
zespół policystycznych jajników.

Otyłość w znacznym stopniu skraca życie. Polskie statystyki pokazują jednak, że chory zmarł na zawał, udar, cukrzycę, ale nie na otyłość. Na ulicy nie spotkamy otyłego 90-latka, bo osoby otyłe nie dożywają takiego wieku.

Ogromnym problemem jest stygmatyzacja, a co za tym idzie wykluczenie takich osób z życia społecznego. To, niestety, jest bardzo kosztowne dla społeczeństwa. Po pierwsze trzeba leczyć powikłania otyłości, po drugie - pojawia się absencja w pracy. Szacuje się, że w krajach OECD otyłość pochłania ok. 3,3 proc. PKB! Osoby otyłe mają przeważnie niższy status społecznoekonomiczny.

Jaka jest odpowiedź sytemu na ten zbyt wiele ważący problem? W latach 2021-2025 na profilaktykę nadwagi w Narodowym Programie Zdrowia przewidziane jest nie więcej niż 40 mln zł.

Z raportu badawczego przygotowanego przez ekspertów Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego wynika, że koszty pośrednie związane z utraconą produktywnością osób otyłych w 2015 roku wyniosły 77,5 mld zł, a w roku 2018 roku już 85,1 mld. Dynamika zmian kształtowała się na poziomie 110 proc.!
Nic więc dziwnego, że z roku na rok rośnie chirurgia bariatryczna i metaboliczna. Nie tylko na świecie, lecz i w Polsce, gdzie wykonuje się od 5000 do 6000 zabiegów bariatrycznych rocznie.

"Leczenie chirurgiczne daje najlepszy efekt bariatryczny, mówiąc krótko, jest najskuteczniejszą metodą leczenia otyłości. Skuteczność redukcji masy ciała wynosi ok. 68 proc., a otyłość ma przecież dowiedzioną wysoką korelację z chorobą nowotworową. Operacja bariatryczna ma spektakularny wpływ na metabolizm człowieka, stabilizuje się m. in. serce, hormony, następuje remisja chorób towarzyszących otyłości, ale też poprawia się płodność, a życie wydłuża się o 8 do 15 lat! Biorąc pod uwagę to wszystko, okazuje się, że operacja bariatryczna jest najtańszą metodą leczenie otyłości" – zapewnia prof. Major.


05.11.2023 Niedziela.BE // źródło informacji: Serwis Zdrowie // źródło: XXIII Warsztaty dla Dziennikarzy Medycznych podsumowujące półtora roku pilotażu programu KOS-Bar. Poprowadzenie, prof. Piotr Major ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, 26.09.2023. // fot. Nazrul Iznan, Malazja / shutterstock.com

(koo)

Belgia: Ponad 40 tys. ludzi wciąż czeka na „dodatek energetyczny”. To spora kwota

Wciąż około 40,5 tys. mieszkańców Belgii nie dostało tzw. dodatku energetycznego, wprowadzonego przez rząd w trakcie ubiegłorocznego kryzysu energetycznego. Taką informację podał flamandzki dziennik „Het Laatste Nieuws”.

Po rosyjskim ataku na Ukrainę ceny energii poszły w Europie bardzo w górę. Aby zrekompensować gospodarstwom domowym wyższe rachunki za prąd i gaz, belgijski rząd wprowadził szereg programów pomocowych.

Największą grupę gospodarstw domowych obejmował tzw. dodatek energetyczny (energiepremie). Przysługiwał on ponad 8 mln użytkownikom i dotyczył okresu od początku listopada 2022 r. do końca marca 2023 r. Dofinansowanie za prąd wynosiło 305 euro, a za gaz 675 euro. W sumie można było więc dostać 980 euro.

Większość uprawnionych już otrzymała to dofinansowanie, a wszystko odbyło się automatycznie i bez większych problemów. W przypadku 222 tys. wniosków doszło jednak do opóźnienia, między innymi z powodu błędów we wnioskach czy niezgodności danych użytkownika w państwowym rejestrze i w administracji dostawcy energii.

Także w większości tych przypadków udało się wyjaśnić niezgodności i pieniądze zostały wypłacone. Nadal jednak 40,5 tys. wniosków nie rozpatrzono pozytywnie, bo „siły przerobowe” ministerstwa finansów, rozpatrującego te wnioski, oraz samych dostawców energii okazały się zbyt małe.

W większości przypadków chodzi tu o pełne kwoty dofinansowania, czyli o 980 euro. Ministerstwo finansów zapewnia, że postara się rozpatrzyć wszystkie wnioski do końca tego roku, czytamy w „Het Laatste Nieuws”.

02.11.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0

Belgia: Co za tragedia! 5-latek z Ukrainy zginął w trakcie wichury w Gandawie

Orkan Ciarán przeszedł w czwartek nad Belgią. W Gandawie zginęły dwie osoby, w tym 5-letni chłopczyk z Ukrainy.

W parku Citadelpark na przechodniów z Niemiec przewróciło się drzewo. W wyniku poniesionych ran zginęła 64-letnia kobieta, a jej 31-letnia córka została poważnie ranna, informował dziennik „Het Nieuwsblad”.

Także druga śmiertelna ofiara orkanu zginęła na terenie gminy Gandawa. Na placu zabaw przy Henri Storyplein w dzielnicy Nieuw-Gent zginął 5-letni chłopczyk z Ukrainy.

W bawiące się na świeżym powietrzu dzieci uderzyła wielka gałąź, oderwana od drzewa przez silny wiatr. Rannego 5-latka odwieziono jeszcze do szpitala, ale nie udało się go uratować. Drugi ranny chłopiec, w wieku 3 lat, odniósł jedynie lekkie obrażenia.

Około godz. 11:00 dzieci bawiły się na placu zabaw w ramach zorganizowanych zajęć na czas jesiennych ferii. Znajdowały się więc pod opieką. Jak to więc możliwe, że mimo ostrzeżeń przed orkanem, pozwolono im bawić się w okolicy wysokich drzew?

Władze miasta tłumaczą, że opiekunowie dzieci w chwili, gdy doszło do tragedii, nie wiedzieli jeszcze, że niewiele wcześniej podwyższono poziom zagrożenia pogodowego w Belgii. Kiedy zaczęło mocniej wiać, opiekunowie chcieli wrócić do środka, ale niestety było już za późno.

Oba śmiertelne wypadki w trakcie orkanu Ciarán w Gandawie są badane przez tutejszą prokuraturę - poinformował dziennik „Het Laatste Nieuws”.

03.11.2023 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed