Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Dwóch policjantów rannych w wypadku drogowym
Temat dnia: Belgijscy naukowcy walczą z lekami i pestycydami w wodzie!
Belgia: Strzelanina w Molenbeek. Dwie osoby poszukiwane
Belgia: Do końca września wolniejsze tramwaje w Antwerpii
Belgia: Zmarł 33-latek ciężko zraniony przez własnego ojca
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek, 7 sierpnia 2025, www.PRACA.BE)
Belgia: Wypadek na pokładzie barki. Nie żyje kobieta
Polska: Chcesz pochwalić się dziećmi w social mediach? Zrób to z rozwagą!
Temat dnia: Tysiące właścicieli Airbnb w Brukseli zostanie ukaranych?
Polska: Nowy prezydent Polski złożył przysięgę i ogłosił swój program
Redakcja

Redakcja

Website URL:

Polska: Niebawem poczujemy ich brak. Pielęgniarki nie straszą, pokazują liczby

Ministerstwo Zdrowia uspokaja, że nie wydarzy się nic złego. Pielęgniarki mówią jednak, że z roku na rok będzie ich coraz mniej. Starsze odejdą na emerytury, a młodych jest za mało.

Temat był bardzo głośny już kilka lat temu. Pielęgniarki zaczęły alarmować, że to nie jest zawód, do którego garną się młodzi. Pensje są niskie, wymagania wysokie. To sprawiało, że nie ma kto zasypać dziury pokoleniowej.

Sytuacja nieco się poprawiła po podwyżkach. Obecnie minimalne wynagrodzenie dla pielęgniarek i położnych z tytułem magistra i specjalizacją wynosi 10 554,42 zł brutto. Ale problem kadrowy nie do końca zniknął.

Ministerstwo Zdrowia: tylko spokojnie

Według danych z 2024 roku mamy w Polsce problem z pielęgniarkami. Polski Instytut Ekonomiczny pliczał, że pielęgniarek brakuje w ok. 70 proc. szpitali. Na 1000 mieszkańców przypada tylko 5 czynnych zawodowo pielęgniarek, ale aż 2 z nich pracują w prywatnych przychodniach czy szpitalach.

„Zgodnie z prognozami Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych, do 2030 roku liczba pielęgniarek i położnych w Polsce zmniejszy się o ponad 26 tysięcy” – alarmował serwis cowzdrowiu.pl.

Analizy wykazywały, że bardzo mało nastolatków, planując swoją przyszłość, bierze ten zawód pod uwagę. A średni wiek pielęgniarki wynosił ponad 54 lata i w ciągu ostatnich 15 lat wzrósł o prawie 10 lat.

Już wcześniej Ministerstwo Zdrowia uspokajało, że sytuacja nie jest taka zła i studia pielęgniarskie wybiera coraz więcej osób. Na tyle dużo, że są w stanie w znaczącym stopniu zastąpić na stanowiskach osoby odchodzące na emerytury.

To samo resort mówi teraz.

„W 2030 r. wiek emerytalny osiągnie 9639 pielęgniarek. Jeśli jednak zestawić to z liczbą studentów na I semestrze studiów pielęgniarskich I stopnia, którzy rozpoczęli studia w 2023 r. (12 450), i założyć, że liczba kształcących się na kierunku nie zacznie spadać, wymienialność pokoleniowa zostanie zachowana” – przytacza ministerialne analizy rynekzdrowia.pl.

To jednak może być za mało.

Związek zawodowy: wybierają prywatne przychodnie

Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych uważa, że trzeba kształcić dwa razy więcej pielęgniarek, bo rzeczywistość pokazuje, że tylko część opuszczających uczelnie kieruje się potem do publicznej ochrony zdrowia. Wiele osób wybiera prywatne przychodnie jako miejsca pracy. W grę wchodzą także salony kosmetyczne.

Z analizy związku wynika, że w ciągu 15 lat różnica między zapotrzebowaniem a dostępną liczbą pielęgniarek zwiększy się ze 156 tys. obecnie do 262 tys. w 2039 r. 

„W związku ze starzeniem się społeczeństwa zapotrzebowanie na opiekę pielęgniarską wzrośnie o 16 proc., a liczba pielęgniarek pracujących bezpośrednio z pacjentem spadnie do 199 tys.” – podaje rynekzdrowia.pl.

Obecnie najwięcej kadry na 100 tys. mieszkańców jest w województwach:

- mazowieckim (859,2), 
- lubelskim (771,2) i świętokrzyskim (741,1). 

Najmniej natomiast w województwach:

- pomorskim (494,8), 
- lubuskim (504,6),
- zachodniopomorskim (525,1). 


31.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Czy 1 sierpnia będziemy mieli wolne? Nie można tego wykluczyć

Rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego dniem ustawowo wolnym od pracy? Petycja w tej sprawie jest w Sejmie. Decyzja należy jednak do polityków.

1 sierpnia obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Powstania Warszawskiego. To wyjątkowa data w naszej historii. Mimo to nie jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

Punkty widzenia

W listopadzie 2024 roku – jak podał Forsal.pl – Stowarzyszenie Lepszy Sulejówek złożyło do Sejmu petycję o ustanowienie 1 sierpnia dniem ustawowo wolnym od pracy. Jej autorzy przekonywali, że ten dzień powinien sprzyjać refleksji nad dziedzictwem Powstania Warszawskiego i umożliwiać udział w uroczystościach.

Dokument trafił do Sejmowej Komisji ds. Petycji. Ta o zajęcie stanowiska poprosiła Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Dopiero po zapoznaniu się z nim komisja zdecyduje, czy wyjdzie  z inicjatywę ustawodawczą.

Jej członkowie – jak relacjonuje serwis – mają wątpliwości wynikające z obawy, że pojawią się kolejne oczekiwania, np. dzień wolny z okazji 1 września. A to dopiero początek całej procedury, bo ewentualny projekt musi jeszcze przejść przez Sejm, Senat i wreszcie prezydenta. 

To oznacza, że 1 sierpnia 2025 roku nie będzie kolejnym dniem wolnym od pracy.

Kalendarz dni wolnych od pracy

Chociaż w tym roku 1 sierpnia nadal będzie zwykłym dniem pracy, niewykluczone, że w przyszłości dołączy do kalendarza dni wolnych od pracy w Polsce. W tym roku – przypomnijmy – są to:

1 stycznia – Nowy Rok
6 stycznia – Trzech Króli
20 i 21 kwietnia – Wielkanoc i Poniedziałek Wielkanocny
1 maja – Święto Prac
3 maja – Święto Konstytucji 3 Maja
8 czerwca – Zielone Świątki
19 czerwca – Boże Ciało
15 sierpnia – Wniebowzięcie NMP
1 listopada – Wszystkich Świętych
11 listopada – Święto Niepodległości
24 grudnia – Wigilia (nowość)
25 i 26 grudnia – Boże Narodzenie


31.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Pod ścianami działowymi nie da się mieszkać. Ostry atak na deweloperów

Koniec z pseudometrami mieszkań. To sposób, w jaki deweloperzy naciągają osoby kupujące lokale. Po wakacjach gotowy będzie projekt ustawy, która ma to zastopować.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, właśnie zapowiedziała – jak podała Interia – że wspomniany projekt ustawy zamknie furtkę do wliczania metrów pod ścianami działowymi do ceny mieszkań. I poinformowała, że kolejne pismo w sprawie liczenia metrażu mieszkań trafiło już do prezesa UOKiK-u.

Ministra: Państwo nie może być bezradne

„Setki tysięcy oszukanych klientów. Miliardy strat dla ludzi, a dodatkowych zysków dla deweloperów. I państwo, które latami rozkłada na tę sytuację bezradnie ręce” – napisała na X.

I podkreśliła: „Państwo nie może być bezradne wobec takich nieuczciwych praktyk. UOKiK musi działać skutecznie”.

Dlatego zapytała w nim prezesa UOKiK-u, jakie podjęto działania wymuszające na deweloperach stosowanie norm w sprawie liczenia metrażu mieszkań, a także, czy w wyniku wcześniej prowadzonych przez UOKiK spraw, oprócz nałożonych kar, deweloperzy zostali zobowiązani do zwrotu nabywcom lokali niesłusznie naliczonych kwot za powierzchnię mieszkań pod ścianami działowymi.

To nie jest powierzchnia użytkowa

Umowa deweloperska powinna zawierać wskazanie sposobu pomiaru powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego albo domu jednorodzinnego – wyjaśniała w swoim pierwszym piśmie do UOKiK-u Pełczyńska-Nałęcz.

I dodała, że obecnie stosowana norma obliczania powierzchni nie uwzględnia m.in. ścian działowych wewnątrz lokalu. Powierzchnia pod wewnętrznymi ścianami działowymi nie spełnia kryteriów, które pozwalałyby zaliczyć ją do powierzchni użytkowej.

„W praktyce deweloperzy wliczają do powierzchni użytkowej lokali powierzchnię pod ściankami działowymi” – zaznaczyła.

Sześciu deweloperów zostało ukaranych

UOKiK poszedł tym śladem i w efekcie ukarał sześciu deweloperów za błędne podawanie powierzchni lokalu, czyli niepodawaniu powierzchni pod ściankami działowymi.

W efekcie – jak czytamy w komunikacie – „(…) konsument nie mógł ustalić, jaką część ceny stanowi cena za powierzchnię pod ściankami działowymi”.

Łączna kara wyniosła 1,6 mln zł.


30.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Polska: Ekościema pod pręgierzem UOKiK-u. Długa lista zarzutów

Allegro, DPD, DHL i InPost. Co łączy te firmy? Zarzuty UOKiK-u. Dotyczą greenwashingu, czyli „pseudoekologicznego marketingu”.

– Konsument ma prawo wiedzieć, co naprawdę kryje się za jego wyborem i oczekuje uczciwości, a nie ekościemy – Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Chodzi m.in. o takie określenia jak „zielona flota”, „zeroemisyjny” czy „neutralny dla środowiska”. Co się pod tym kryje?

Lista zarzutów

Allegro – jak czytamy w komunikacie – miało obiecywać, że za każde 10 przesyłek w imieniu klienta zostanie posadzone drzewo. Tyle że – jak twierdzi UOKiK –  były one sadzone z wyprzedzeniem, niezależnie od działań klientów.

Akcja „Sadzimy drzewa za odbiór przesyłek w Allegro One” ruszyła w 2023 roku, a już rok później firma miała wprowadzić nowy, lecz słabo przekazany klientom warunek – zasadzenie drzewa w imieniu użytkownika następowało, jeśli w ciągu 30 dni wpisał on internetową dedykację.

Spółka miała o tym poinformować tylko w grudniowym mailu i więcej już do tego nie wracała. Dodatkowo przez dłuższy czas możliwość składania dedykacji miała być zablokowana dla klientów.

W stosunku do DHL zarzuty obejmują wprowadzanie w błąd informacjami o ekodostawach przy równoczesnym korzystaniu z samochodów spalinowych, akcji sadzenia drzew i sprzątania rzek czy stawiania uli w celu ratowania pszczół. Tymczasem akcje miały mieć charakter jedynie lokalny lub incydentalny.
DPD z kolei miało sugerować klientom np. doręczanie paczek neutralnych dla środowiska.

Z kolei InPost promował się hasłem „Dowozimy zeroemisyjny e-commerce”. To hasło – zdaniem kontrolerów – miało być niezgodne ze stanem faktycznym.

Przekaz do klienta musi być precyzyjny

„Konsekwencją nieuczciwych działań przedsiębiorców stosujących greenwashing może być zniechęcenie konsumentów do wyboru produktów i usług mających rzeczywiście neutralny bądź pozytywny wpływ na środowisko” – podsumował UOKiK.

I przedstawił dwa zarzuty Allegro, trzy InPostowi, cztery DHL i aż sześć DPD.

– Spółkom kurierskim postawiliśmy zarzuty dotyczące tzw. zielonych dostaw. Bo o ekologiczności przesyłek nie może świadczyć wyłącznie informacja o rozbudowie floty niskoemisyjnej, stopniowo zastępującej samochody spalinowe. Komunikaty na temat proekologicznych cech pojazdów elektrycznych muszą być jasne i precyzyjne – podkreślił Tomasz Chróstny, prezes UOKiK-u.

I zauważył: – Warto dodać, że w polskich warunkach nie istnieje realna możliwość zasilania elektrycznej floty samochodowej w sposób zeroemisyjny, jeśli pojazdy ładowane są w ogólnodostępnych stacjach. Nawet jeśli przesyłka trafia do klienta samochodem elektrycznym, to sam pojazd ładowany jest prądem pochodzącym w ponad 60 proc. z węgla. Konstruując przekazy dotyczące ekologiczności transportu, nie można wprowadzać w błąd.

Zielone hasła to nie puste obietnice

Jeśli te zarzuty zostaną potwierdzone, to kara finansowa może wynieść do 10 proc. obrotów za każdą z wątpliwych praktyk.

– Zielone hasła nie mogą być pustymi obietnicami. Jeśli firma deklaruje, że działa ekologicznie, musi to potwierdzić faktami, a nie kreatywnym liczeniem emisji CO2, sprytnymi hasłami malującymi każdy przekaz na zielono czy akcjami, które tylko pozornie wspierają środowisko – podkreśla Tomasz Chróstny.


30.07.2025 Niedziela.BE // źródło: News4Media // fot. Canva

(sl)

Subscribe to this RSS feed