Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Kierowcy mogą powiedzieć „uff”. Jest decyzja w sprawie opłat od samochodów spalinowych
Hałas wokół lotniska w Brukseli niemal wrócił do poziomu sprzed pandemii
Polska: To będzie piekło. Zbliża się koszmarnie upalne lato
Wycieczka z Belgii do Paryża z polskim przewodnikiem, 28-30 czerwca 2024
Niemcy: Trwa śledztwo w sprawie prania pieniędzy przez prawicowego polityka
Polska: Więcej pieniędzy! To dobra wiadomość do wielu osób. Wzrosły progi dochodowe
Belgia: Wokół zakładu 3M dojdzie do „wymiany” 137 tys. ton gleby
Belgia: Pogoda na sobotę 18 maja (Bruksela, Antwerpia, Brugia)
Belgijska skrzypaczka w półfinale Konkursu Królowej Elżbiety
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (sobota 18 maja 2024, www.PRACA.BE)
Redakcja

Redakcja

Belgia, Mesen: Za chwasty na chodniku grozi kara do 125 euro!

Mieszkańcy Mesen, którzy nie zadbają o wygląd swoich chodników, ryzykują otrzymaniem kary nawet do 125 euro. Władze miasta zapowiedziały przeprowadzanie regularnych inspekcji.  

„Większość mieszkańców Mesen zachowuje porządek przed swoimi domami, jednakże istnieje wąska grupa osób, które nie chcą współpracować w tej dziedzinie” - przekazał burmistrz miasta, Sandy Evrard. Już od kilku miesięcy władze miasta próbują zachęcić mieszkańców miasta do zadbania o czystość chodników, tak aby były one wolne od chwastów, śmieci bądź psich odchodów.

Wydaje się jednak, że apele nie trafiają do części obywateli. Ponieważ uprzejme prośby nie przyniosły żadnego skutku, burmistrz miasta postanowił dać mieszkańcom ultimatum: „Jeśli do 20. września nie zadbasz o stan swojego chodnika, ryzykujesz otrzymaniem grzywny w wysokości do 125 euro”.

Evrard dodaje: "90% mieszkańców Mesen współpracuje z nami w tej sprawie. Niestety wciąż istnieją osoby, które nie chcą podjąć żadnych działań. Nawet pomimo faktu, że od kilku miesięcy wysyłamy w tej sprawie listy (…). Nie powinno to stanowić tak dużego problemu, to praca która tygodniowo pochłania może 5 minut. Zwłaszcza, jeśli porządek jest utrzymywany przez cały czas”.

 


25.08.2019 Niedziela.BE

(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0

Historyk sztuki: arteterapia nie tylko leczy, ale też rozwija kulturę

Arteterapia, czyli leczenie przez sztukę, prowadzi nie tylko do poprawy stanu zdrowia osób psychicznie chorych, ale też przyczynia się do rozwoju kultury. Prace pacjentów eksponowane są w szpitalach i na wystawach w profesjonalnych galeriach i muzeach – powiedział PAP historyk sztuki.  

"Arteterapia, czyli leczenie przez sztukę, prowadzi nie tylko do poprawy stanu zdrowia osób psychicznie chorych, ale też przyczynia się do rozwoju kultury" – podkreślił w rozmowie z PAP historyk sztuki Maciej Bóbr, pełniący także funkcję rzecznika prasowego psychiatrycznego Szpitala Klinicznego im. dr. J. Babińskiego w Krakowie Kobierzynie.

Jak zwrócił uwagę, dzieła pacjentów psychiatrycznych są czasami eksponowane w szpitalach, ale też na wystawach w profesjonalnych galeriach i muzeach. Dzieła podopiecznych szpitala prezentowane były m.in. w krakowskim Muzeum Sztuki Współczesnej (MOCAK), Sopockiej Galerii BWA, Muzeum Etnograficznym w Warszawie, ale też za granicą, m.in. w Niemczech, a ostatnio w Luksemburgu. Pacjenci (Sylwia Mensfeld, Michał Gagatek, Marcin Babło) zgłaszają swoje prace do Krakowskiego Salonu Sztuki.

Część chorych tworzy tylko dla siebie, a nawet chowa swoje prace przed postronnymi. "Nie zawsze chcą się dzielić ze światem swoją twórczością, która przecież odzwierciedla ich emocje i przeżycia" – wyjaśnił Maciej Bóbr.

Tylko w kobierzyńskim szpitalu kolekcja prac pacjentów, tworzona od 50 lat, liczy 5 tys. obrazów, rysunków, rzeźb, ceramiki i rękodzieła. Wśród docenionych w Polsce i Europie twórców, których prace są sw szpitalnym zbiorze, wymienić można Marię Wnęk, Władysława Wałęgę, Edwarda Sutora, Tadeusza Głowalę, Renatę Bujak czy Leszka Zająca. Młodsze pokolenie reprezentują m.in. Sylwia Mensfeld i Marcin Babło.

Pacjenci psychiatryczni tworzą zarówno podczas specjalnie organizowanych terapii (arteterapia), jak i w czasie wolnym czy w domu po wyjściu ze szpitala. W ramach terapii biorą też udział w zajęciach teatralnych, muzycznych czy tanecznych. Od 2013 r. w kobierzyńskim szpitalu odbywa się Festiwal Twórczości Bezpretensjonalnej "Sami z Siebie" – to dzień otwarty dla wszystkich, którzy chcą się zapoznać z działaniami artystycznymi pacjentów.

Historyk sztuki zapytany o to, ile procent pacjentów psychiatrycznych zajmuje się twórczością artystyczną, odpowiada, że tyle samo co osób zdrowych – około pięć procent.

Większość chorych psychicznie zajmuje się malarstwem i rysunkiem. "To jednak nie wszystko. Materią do sztuki może być wszystko. Sztuką może być pomalowany kamień, wyszywany kubrak, kompozycje z suchych kwiatów" – wymienił historyk sztuki.

Podkreślił, że nie da się określić jednego wiodącego tematu prac – przedstawiają one krajobrazy, portrety, obrazy abstrakcyjne, które można swobodnie interpretować.

"Niewątpliwą wartością tych dzieł jest ich autentyczność. Twórczość pacjentów jest bezpośrednią, nieskrępowaną teoriami sztuki i stylistykami ekspresją osobowości. Artyści profesjonalni, po studiach artystycznych, zawsze pozostają pod wpływem tego, co dzieje się w świecie sztuki, poddają się różnym wpływom, tworząc dzieło, myślą o rynku sztuki, o tym, by je dobrze sprzedać. Pacjenci, tworząc, często w ogóle nie myślą o zysku" – powiedział Maciej Bóbr.

W Kobierzynie dzieła pacjentów, za ich zgodą, bywają sprzedawane zainteresowanym. Wówczas połowa kwoty uzyskanej ze sprzedaży trafia do autora, a połowa do szpitala (z tego względu, że pacjent używał materiałów szpitala). W Polsce nie ma jednak – zaznaczył historyk sztuki – jeszcze tego typu rynku, stąd ceny najlepszych to od 700 zł do 3 tys. zł.

"Naszych artystów wyróżnia także to, że zazwyczaj nie zabiegają o sławę" – powiedział Maciej Bóbr, a wśród uznanych już po śmierci artystów outsiderów wymienił Edmunda Monsiela – ok. 600 stworzonych w tajemnicy rysunków i szkiców tego samouka odkryto po jego śmierci w 1962 r. Ekspresyjne prace Monsiela o tematyce religijnej są dziś prezentowane przez uznane galerie, m.in. w Muzeum Śląskim.

Twórczość artystów z chorobami psychicznymi wpisuje się w nurt art brut, czyli sztukę ludzi wykluczonych, sztukę surową.

"To outsiderzy, nie pasujący do reszty społeczeństwa, ich twórczość jest instynktowna" – wyjaśnił historyk sztuki i przywołał nazwisko ikony tego stylu Adolfa Woelfliego. Ten żyjący na przełomie XIX i XX w. Szwajcar cierpiał na schizofrenię. Za życia tworzył liczące 25 tys. stron dzieło złożone z tekstów, rysunków, kolaży i zapisu muzycznego. Tworzone niezależnie rysunki, które nazywał "sztuką dla chleba", sprzedawał za 3 franki. Dzisiaj na aukcjach ceny tych prac dochodzą do nawet 30 tys. franków szwajcarskich.

Szpital im. dr. J. Babińskiego w Krakowie był jednym z pierwszych w Polsce, który przed ponad 50 laty wprowadził arteterapię jako standardową metodę w leczeniu i rehabilitacji. Działania twórcze, malarstwo i rysunek, taniec, muzyka itp. wspomagają rehabilitację pacjentów, pozwalając im często na odzyskanie wiary w swoje możliwości, ale także – zaznaczył Bóbr – ujawniając talenty, których wcześniej nie byli świadomi.

W kobierzyńskim szpitalu na oddziałach stacjonarnych jest ok. 800 miejsc – rocznie to ok. 6,5 tys. pacjentów, w oddziałach dziennych – 150 miejsc. Specjalistycznych konsultacji w szpitalnych poradniach oraz wizyt domowych lekarzy, pielęgniarek i terapeutów u pacjentów objętych opieką środowiskową jest ok. 85 tys. rocznie.

 


24.08.2019 Beata Kołodziej // PAP - Nauka w Polsce // Naukawpolsce.pap.pl

(PAP)

Kiedy mlaski i żucie doprowadzają do szału: psycholog bada mizofonię

Są osoby, u których dźwięki mlaskania, ciamkania, gryzienia wywołują silne, trudne do opanowania emocje: gniew, obrzydzenie, niepokój. "Całkowite odcinanie się od tych dźwięków to zły pomysł" - radzi psycholog Marta Siepsiak, która bada zjawisko mizofonii.  

`Misos` to nienawiść - a `phone` to dźwięki. "Mizofonia to nie jest jednak ogólna nadwrażliwość na dźwięki. Osoba z mizofonią może kompletnie nie reagować na odgłos piły mechanicznej czy samolotu, ale za to będzie jej przeszkadzać cichutkie pomlaskiwanie" - mówi w rozmowie z PAP Marta Siepsiak, doktorantka z Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W ramach swoich badań próbuje zrozumieć podłoże mizofonii, nazywanej też 4S (Selective Sound Sensitivity Syndrome).

Badaczka określa, że mizofonia to zaburzenie. Zaznacza jednak, że nie znajduje się ono jeszcze w żadnym oficjalnym wykazie chorób i zaburzeń (np. ICD 11 czy DSM-5).

Psycholożka tłumaczy, że osoby z mizofonią doświadczają bardzo silnych, niepoddających się kontroli emocji, kiedy słyszą specyficzne dźwięki, np. odgłosy mlaskania, siorbania, cmokania, gryzienia jabłka, chrapania czy nawet oddychania. "Z badań – również moich - wynika, że są to głównie odgłosy wydawane przez ludzi - np. związane z jedzeniem" - mówi. Bywają jednak osoby, które z równowagi wyprowadza np. odgłos szczekania psa albo pisania na klawiaturze.

IRYTACJA PRZECHODZĄCA W GNIEW

Jak zaznacza psycholog, nie chodzi o to, że osoba z mizofonią boi się jakiegoś konkretnego dźwięku. "Z moich badań wynikło, że emocjami, które pojawiają się tu najczęściej są: gniew, zniesmaczenie, obrzydzenie i niepokój. Ale nie strach - mówi badaczka. I wyjaśnia, że w przypadku strachu przed dźwiękami mówi się nie o mizofonii, a o fonofobii.

Osoby z mizofonią zdają sobie sprawę, że ich reakcja jest zbyt duża, nieadekwatna do okoliczności. "Ale nie są w stanie z tym nic zrobić. To reakcja automatyczna" - mówi psycholog. Dodaje jednak, że ta nadmierna reakcja często wiąże się dla tych osób z dużymi kosztami i utrudnia im funkcjonowanie w życiu codziennym.

MAŁO BADAŃ, DUŻO NIEWIADOMYCH

Na razie o mizofonii bardzo mało wiadomo. "Zjawisko to opisano w 2001 r. A dopiero w 2013 r. były pierwsze na świecie badania osób z mizofonią" - informuje rozmówczyni PAP. Z tych badań wiadomo, że u osób z mizofonią naprawdę można zauważyć reakcje psychofizjologiczne w odpowiedzi na nieprzyjemny dźwięk - następuje u nich przyspieszone bicie serca i pocenie. "Nie jest więc tak, że osoby te wymyśliły sobie tę przypadłość" - mówi psycholożka.

Inne badania - opublikowane w 2017 r. - pokazały różnice w funkcjonowaniu pewnych struktur w mózgu między osobami z mizofonią i bez niej. "Ale z tego absolutnie nie można wyciągnąć wniosku, że skoro mózgi funkcjonują inaczej, to znaczy, że ci ludzie się już tacy urodzili. Mózgi mogły się tak ukształtować w reakcji na doświadczenia. Tego jednak nie wiadomo" - zaznacza doktorantka.

Nie wiadomo również, jak częstym zjawiskiem jest mizofonia. Z jednych z zagranicznych badań wynikło - podaje rozmówczyni PAP - że mizofonia dotyka ok. 3 proc. populacji. Inne badania z kolei pokazały, że nadwrażliwość na dźwięki - a więc szersze zjawisko - wskazywało już 20 proc. osób.

LĘKI A NIEPRZYJEMNE DŹWIĘKI

Pytana, kim są osoby z mizofonią i czy coś je ze sobą łączy, Marta Siepsiak odpowiedziała, że to grupa zróżnicowana i trudno znaleźć między nimi cechy wspólne. Na razie elementem, który występuje częściej u osób z mizofonią niż u osób bez tej przypadłości, jest wysoki poziom lęku. Nie stwierdzono jednak - przynajmniej na razie - zależności między mizofonią a depresją czy innymi zaburzeniami. Marta Siepsiak zwraca jednak uwagę, że nie prowadzono na ten temat wielu badań.

CO PRZYNOSI ULGĘ

Pytana, co może pomóc osobom z mizofonią, odpowiada, że działać mogą elementy terapii poznawczo-behawioralnej i pogłębienie wiedzy o tym zaburzeniu. "A także uświadomienie sobie, że reakcje są nieuzasadnione i że to zwykle nie jest tak, że osoba, która wydaje irytujące dźwięki robi to na złość" - mówi.

"W opowieściach ludzi z mizofonią, którzy do mnie piszą, powtarza się schemat, że np. ich rodzina słysząc o ich przypadłości mówiła im, że są nienormalni, wyśmiewali problem. To na pewno tym osobom nie pomaga" - zaznacza.

Od kiedy o problemie zaczęło się głośno mówić – zwraca uwagę psycholog - znalazły się osoby, które chcą na nim zarobić. "Jest dużo szarlatanów, którzy wymyślają `terapie` dla mizofoników - polegające np. na emitowaniu przetworzonych dźwięków, sprzedaży cyfrowych filtrów, specjalnych słuchawek, zatyczek do uszu. Nie ma jednak żadnych podstaw, by sądzić, że to będzie pomagać" - opisuje. "Tu akurat badacze są zgodni - noszenie słuchawek cały czas, kiedy spotykamy się z takimi irytującymi dźwiękami i odcinanie się od tych dźwięków na siłę nie jest dobrym pomysłem" - mówi. Wyjaśnia, że wtedy każde kolejne spotkanie z dźwiękiem może wtedy wywołać jeszcze silniejszą reakcję.

CZY ASMR TO ANTYMIZOFONIA?

Tak jednak jak są osoby, które nie znoszą ciamkania, mlaskania, cmokania, tak są też i osoby, którym te same dźwięki sprawiają ogromną przyjemność. "Zjawisko to to ASMR - Autonomous Sensory Meridian Response. Na youtubie są setki filmików dla środowiska ASMR, na których słychać szeptanie, szuranie, skrobanie czy cmokanie. U niektórych słuchaczy odgłosy te wywołują głęboki relaks i przyjemne mrowienie" - mówi. Zapowiada, że w jednym ze swoich badań będzie sprawdzała, czy osoby, które doświadczają mizofonii i ASMR są jakoś do siebie podobne - np. pod względem temperamentu.

KWESTIONARIUSZ

Marta Siepsiak wraz z zespołem opracowała kwestionariusz dla osób z mizofonią. Może on pomóc m.in. terapeutom w diagnozowaniu tej dolegliwości. W kwestionariuszu tym są m.in. pytania o to, czy są pojedyncze dźwięki, które badanemu przeszkadzają w ekstremalny sposób. Badany powinien też odpowiedzieć, czy niechęć do tych dźwięków w znaczny sposób wpływa na jego życie? Czy osoba zazwyczaj unika sytuacji, w których te dźwięki się pojawiają? I czy ponosi w związku z tymi dźwiękami lub ich unikaniem duże koszty psychologiczne.

Wkrótce badaczka rozpoczyna w Polsce badania nad mizofonią. Będzie szukała około 100 osób borykających się z takim problemem. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie projektu (TU i TU). Badania realizowane są w ramach grantów PRELUDIUM i ETIUDA Narodowego Centrum Nauki oraz ze środków DSM Wydziału Psychologii UW. 


25.08.2019 PAP - Nauka w Polsce, Ludwika Tomala // naukawpolsce.pap.pl

(PAP)

Belgia: Dwa wypadki na E313

Wczoraj rano na autostradzie E313 prowadzącej z Antwerpii do Liège doszło do dwóch wypadków. Przez kilka godzin ruch był niemal całkowicie zablokowany, co doprowadziło do bardzo dużych korków.

Pierwszy wypadek miał miejsce około godziny 8:30, na trasie w kierunku Hasselt. W rezultacie dwa pasy drogowe zostały zablokowane i utworzył się duży zator drogowy.

Drugi wypadek miał miejsce niedługo potem, już w korku, gdzie zderzyły się dwa samochody dostawcze. Jak informują media, kierowca vana został ciężko ranny, zaś kierowca ciężarówki odniósł niewielkie obrażenia. Około 10:00 wciąż utrzymywał się korek.

Flamandzkie centrum ruchu drogowego Vlaams Verkeerscentrum przekazało, że utrudnienia mogą potrwać kolejne dwie godziny. Zalecono kierowcom unikanie w miarę możliwości tej trasy oraz zjazd z autostrady w Ranst w celu ominięcia zatoru. Obecnie sytuacja na trasie uległa rozluźnieniu.

 

24.08.2019 Niedziela.BE
(kk)

 

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed