Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (piątek 23 maja 2025, www.PRACA.BE)
Wkrótce proces byłego dziennikarza oskarżonego o napaść seksualną
Polska: Tysiące zamrożone w szufladach. Nieużywany sprzęt elektroniczny
Belgia: Tylko dwa kraje UE gęściej zaludnione niż Belgia
Polska: Tym razem ma zaboleć. Nowe kary dla posłów za wagary
Belgia: Ograniczenie zasiłku dla bezrobotnych? Większość ludzi za
Polska: Smród, brud, koszmar maltańczyków. Starsza pani tak hodowała psy [ZDJĘCIA]
Temat dnia: Naukowcy z Leuven opracowują metodę unieszkodliwienia wirusa HIV
Polska: Prezydent, który nie poszedł siedzieć, wygrał. Przy boiskach będzie mogło być głośniej
Słowo dnia: Verkocht!
Redakcja

Redakcja

Polska: Pies, kot, chomik pod choinkę, a potem schronisko albo okno życia

Co roku powtarzają się apele schronisk dla zwierząt i organizacji społecznych, żeby nie dawać dzieciom zwierzęcia w prezencie. Bo często lądują na ulicy. I nie chodzi tylko o psy.

Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami Nadzieja Na Dom prowadzi akcję, w której tłumaczy, że zwierzę nie jest dobrym prezentem świątecznym. Na przystankach w Sosnowcu, we współpracy z firmą Znajdzreklame.pl, eksponuje plakaty, którymi chce zwrócić uwagę na ten problem.

Zwierzę to nie prezent

Stowarzyszenie nie jest anonimowe, bo przecież to ono jest autorem kampanii „Zwierzę to nie prezent”. To zdanie weszło do codziennej polszczyzny.

„W ramach kampanii stworzyliśmy serię 4 rysunków, które w pomysłowy sposób przekazały sens akcji. Każdy rysunek przedstawiał urocze zwierzęta zapakowane w świąteczne opakowania, nawiązujące do estetyki prezentów dla dzieci. Wszystkie projekty posiadają oznaczenia, przypominające ostrzeżenia znajdujące się na zabawkach dla dzieci, m.in. “Nieodpowiednie dla dzieci poniżej 3 lat” oraz “Do użytku tylko pod nadzorem osoby dorosłej” – wyjaśnia firma.

Niewiele się zmienia

Można by pomyśleć, że już nikt w Polsce nie daje dzieciom zwierząt w prezencie. Że apele schronisk i organizacji powtarzane przez lata przyniosły skutek. Okazuje się jednak, że jest inaczej. Na pewno wiele osób zrozumiało problem, ale są też tacy, do których akcje nie dotarły.

– Na początku może się niektórym wydawać, że zwierzę to odpowiedni pomysł. W grudniu czujemy magię świąt, robimy sobie prezenty, mamy więcej wolnego, a po świętach… Niestety wraca nasza rzeczywistość, codzienne obowiązki i wtedy się okazuje, że nie mamy czasu zająć się zwierzakiem – mówi serwisowi superportal24.pl Andżelika Szocik, wolontariuszka Fundacji Psia Kość

Prawda jest taka, że jeżeli pies czy kot został kupiony, adoptowany pod wpływem impulsu, świątecznego uniesienia, to po kilka tygodniach, miesiącach zwierzę się nudzi. Może w domu dotrwać do wakacji. Wtedy rodzina wybiera się na dłuższy odpoczynek i nie wie, co zrobić z pupilem. Zwierzę często ląduje na ulicy. Jeżeli ma szczęście, to w schronisku.

Chomik i królik

Mówimy o psach, bo głównie w tym kontekście dyskutuje się o problemie. Ale jest inaczej. Pod choinką lądują także chomiki, króliki, świnki morskie, nawet jaszczurki. Może je czekać taki sam los jak psy czy koty. W końcu nie bez przyczyny w polskich miastach powstają okna życia dla zwierząt. Kilka takich jest m.in. w Krakowie. 

„Każdy, kto z jakichś powodów postanowi oddać psa lub kota, może przyprowadzić go do „okienka życia” całkowicie anonimowo, zadzwonić na telefon lub domofon, a następnie oddać zwierzę pracownikowi. Oddający zwierzę zostanie poproszony o dobrowolne wypełnienie anonimowego formularza wraz z krótką informacją o zwierzęciu, które ułatwią dalszą opiekę oraz adopcję. Zwierzę następnie przekazane będzie Krakowskiemu Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt” – informuje miasto.

23.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock / Beata Stańko, wolontariuszka w Stowarzyszeniu Opieki nad Zwierzętami „Nadzieja na dom”

(ed)

 

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Zaskakujący efekt „słodkiego” podatku. Polacy spożywają mniej cukru

Spadają wpływy z podatku cukrowego. I to akurat dobry znak, bo im mniej pieniędzy w budżecie, tym mniej spożywamy cukru. Korzysta na tym nasze zdrowie.

Wpływy z podatku cukrowego – jak pokazują dane Ministerstwa Finansów – maleją. Od stycznia do listopada tego roku to zjazd o 10 procent. I paradoksalnie – jest się z czego cieszyć.

Producenci napojów maja wybór

Przypomnijmy, że podatek cukrowy to opłata od środków spożywczych. Ma on wspierać prozdrowotne wybory konsumentów i ograniczyć spożycie słodkich napojów.

Dlatego ma zniechęcać konsumentów do spożywania wysokosłodzonych napojów, a tym samym motywować producentów do redukcji ilości cukru i substancji słodzących w oferowanych produktach – podkreśla resort finansów.

I wyjaśnia, że tę daninę płacą producenci napojów zawierających cukry czy kofeinę lub taurynę. Można uniknąć płacenia, ale trzeba zmienić skład swojego produktu na zdrowszy.

Mniej pieniędzy, mniej cukru

Rząd zakładał, że w tym roku uda się z tego podatku pozyskać 2 miliardy złotych. Tymczasem wpływy są niższe i wynoszą 1,4 mld. Przyczyny mogą dwie: albo Polacy kupują mniej słodzonych napojów, albo producenci zmieniają skład produktów.

Według „Dziennika Gazety Prawnej”, część producentów zmniejszyła zawartość cukru, a zwiększyła udział zagęszczonego soku owocowego.

Właśnie dzięki temu mogli albo całkowicie unikać płacenia lub zmniejszyć wysokość należności z tytułu tego podatku.

W 2021 r. byliśmy w europejskiej czołówce, jeżeli chodzi o picie słodkich napojów. Według Eurostatu:
• 9 proc. Polaków w wieku powyżej 15 lat codziennie pije słodzone napoje bezalkoholowe, 
• 21 proc. robi to od jednego do 3 razy w tygodniu, 
• 10 proc. robi to pije nawet 4-6 razy w tygodniu. 

23.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(ed)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Kosmiczne nagrody dla prezesa NBP. Poznaliśmy dokument

Wiadomo, jakie nagrody za pracę otrzymuje Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. „To tylko wyrównanie strat, jakie poniósł z tytułu inflacji. Też rekordowej” – kpi Donald Tusk.

Nowa władza chce Adama Glapińskiego postawić przed Trybunałem Stanu. Będzie to trudne, ale nie niemożliwe. Poseł Ryszard Petru ocenia, że może to się stać jeszcze w pierwszym kwartale 2024 roku.

– Ktoś, kto łamał prawo, powinien ponieść konsekwencje – powiedział Petru w RMF FM. 

Zdaniem większości sejmowej przyczyn, aby ukarać Glapińskiego jest wiele, a najważniejsza to złe zarządzanie polityką finansową państwa, co miało wpływ na bardzo wysoką inflację.
Tymczasem posłowie PiS wystosowali do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie możliwości postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu.

Prezes i pieniądze

Teraz na jaw wychodzi, jakie nagrody pobiera Adam Glapiński. Dokumenty z 2019 roku ujawnił Paweł Mucha. To członek zarządu NBP, a wcześniej prezydencki minister. Mucha i Glapiński są skonfliktowani, a ten pierwszy nie po raz pierwszy przedstawiał fakty świadczące – w jego ocenie – o złym zarządzaniu bankiem przez Glapińskiego.

Teraz z kolei chodzi o nagrody. Zgodnie z uchwałą zarządu NBP z 2019 r., prezesowi przysługuje co roku kilka bonusowych sum. Nagrody przewidziano co kwartał. I wynoszą one od 3-krotności pensji za pierwsze trzy miesiące roku do 4,5-krotności za ostatni kwartał.

Ile to konkretnie? Zgodnie z publicznie przedstawionymi informacjami szacuje się, że nagrody dla prezesa wynoszą od koło 141 tys. zł za pierwszy kwartał, przez 165 tys. zł w kolejnym i 188 tys. zł w następnym do 212 tys. zł za ostatnie trzy miesiące roku.

W 2022 r. podstawowa pensja szefa NBP wynosiła nieco ponad 47 tys. zł miesięcznie. Ale razem z nagrodami zarobił w ciągu roku ponad 1,3 mln zł brutto.

Inni maja lepiej

W kwietniu tego roku Glapiński na konferencji prasowej udowadniał, że zarabia mniej niż prezesi banków komercyjnych w Polsce i znacznie mniej niż szefowie banków centralnych w innych krajach. Dla przykładu we Francji roczna pensja odpowiednika Glapińskiego to ok. 400 tys. euro, a w Szwajcarii ponad 1 mln euro. Na rewelacje Pawła Muchy NBP już odpowiedział.

„Pod względem pełnej jawności wynagrodzeń i składania oświadczeń majątkowych NBP jest najbardziej przejrzystym bankiem centralnym na świecie” – oświadczyło biuro prasowe banku.

Ciekawe jest jednak to, że uchwały zarządu NBP są publikowane w Dzienniku Urzędowym. Ale tej tam nie ma.

„Oburzenie na rekordowe nagrody pana Glapińskiego jest nieuzasadnione. To tylko wyrównanie strat, jakie poniósł z tytułu inflacji. Też rekordowej” – tak skomentował te sytuację premier Donald Tusk.

19.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. NBP

(ed)

 

  • Published in Polska
  • 0

Polska: Koniec abonamentu? Wiadomo, co mogłoby go zastąpić

Co zamiast abonamentu? Jest już gotowy projekt nowej ustawy o mediach publicznych. Stoi za nim Jan Dworak, były prezes TVP.

W tej propozycji abonament zastąpiłaby opłata audiowizualna. Ściągałyby ją urzędy skarbowe razem z podatkiem dochodowym. I to z tego źródła finansowane byłyby Telewizja Polska i Polskie Radio.

Z wstępnych wyliczeń wynika, że wynosiłaby ona 8-9 zł.

Reklama psuje programy

Na razie jednak w Polsce obowiązuje abonament radiowo-telewizyjny. Tyle że wpływy z tego źródła maleją, mimo że nad głowami niepłacących obywateli wiszą kontrole inspektorów Poczty Polskiej.

W efekcie publiczne radio i telewizja, żeby mieć ciekawą ofertę dla widzów i słuchaczy, muszą konkurować z prywatnymi nadawcami o pieniądze z reklamy. A to – zdaniem Jana Dworaka – negatywnie wpływa na jakość programów w mediach publicznych. 

Wychodząc z tego założenia, Dworak uznał, że TVP nie powinna konkurować z firmami komercyjnymi o budżety reklamowe.

Na straży stałyby urzędy skarbowe

Co w zamian? Według ekspertów, składka na media publiczne pochodziłaby z opłaty audiowizualnej pobieranej przez urzędy skarbowe.

Telewizja publiczna mogłaby być finansowana z reklam, ale tylko w nagłych sytuacjach. Dlatego projekt przewiduje zmniejszanie obecności mediów publicznych na rynku reklamowym.

Dworak proponuje, żeby przez pierwsze lata przekształceń utrzymano finansowanie z budżetu państwa. Byłoby ono dostosowane do rzeczywistych potrzeb.

Kto byłby zwolniony z opłaty?

Składkę audiowizualną płaciliby podatnicy i firmy. Co roku byłaby ona waloryzowana.

Z opłaty byłyby zwolnione:
- osoby, których dochód nie przekracza minimalnego wynagrodzenia, z wyjątkiem przedsiębiorców i rolników,
- osoby niepełnosprawne,
- bezrobotni,
- renciści,
- osoby powyżej 75 roku życia, do 26 roku życia i osoby uczące się.

Stawki abonamentu 2024

Na razie jednak wciąż ciąży na nas comiesięczny obowiązek opłacania abonamentu. Obecnie za używanie odbiornika radiofonicznego trzeba płacić co miesiąc 8,70 zł, a za używanie odbiornika telewizyjnego albo radiofonicznego i telewizyjnego – 27,30 zł miesięcznie.

W 2024 roku te stawki pozostaną na tym samym poziomie.

Za niezarejestrowanie odbiornika i i brak opłat abonamentowych grozi kara. Wynosi ona 30-krotność miesięcznej stawki, czyli w przypadku telewizora będzie to ponad 800 zł.

23.12.2023 Niedziela.BE // źródło: News4Media/fot. iStock

(ed)

 

  • Published in Polska
  • 0
Subscribe to this RSS feed