Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Jak pozbyć się skoszonej trawy? Sprawdź, czego nie wolno robić
Temat dnia: Nawet 27 tys. euro miesięcznie. Tyle zarabiają (niektórzy) lekarze
Polska: Wojsko nie zabierze ogrodów działkowych. Działkowcy są bezpieczni
Słowo dnia: Vakantiedagen
Belgia: We wtorek i środę ostrzeżenie pogodowe! Powodem upały
Niemiecki minister z wizytą w Ukrainie
Polska: Urzędy skarbowe sama ściągną nam pieniądze z konta. Trudniej będzie unikać tej opłaty
Belgia: Dziś i jutro odwołane pociągi P
Polska: Kalendarz szkolny 2025/2026. Ferie zimowe w trzech turach
Belgia: Duże skażenie PFAS w pobliżu zakładu przemysłowego w Brukseli
Redakcja

Redakcja

Nawet 60% osób może nie wiedzieć, że ma problem z cholesterolem

Podwyższony cholesterol jest głównym czynnikiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych w Polsce. Dotyczy 60% populacji dorosłych Polaków tj. 18 mln osób w wieku 18-79 lat. Wiele osób z wysokim stężeniem cholesterolu żyje jednak w poczuciu pełnego zdrowia.

Badania epidemiologiczne wskazują, iż nieprawidłowe stężenie cholesterolu występuje najczęściej u osób w wieku 40 – 59 lat (u ponad 71% badanych, czyli 7,2 mln osób), dlatego uznaje się, że ta grupa wiekowa obciążona jest największym ryzykiem sercowo-naczyniowym.

Dodatkowo badania pokazują również, że świadomość społeczna dotycząca problemu jak i konsekwencji wysokiego stężenia cholesterolu we krwi pozostaje bardzo niska. 60% osób nie ma świadomości istniejących zaburzeń, 17% mając ich świadomość nie stosuje się do zaleceń lekarskich a 15% robi to nieskutecznie. Zdają się to również potwierdzać badania opinii publicznej przeprowadzone przez Ipsos, z których wynika, że 80% badanych nie ma aktualnych badań cholesterolu (nie miało wykonanych badań cholesterolu w ciągu ostatnich 12. miesięcy).

Nieprawidłowe stężenie cholesterolu dotyczy w szczególności osób w wieku 40 – 59 lat, czyli w dużej mierze osób pracujących. W tym kontekście badania z zakresu medycyny pracy niosą ze sobą ogromny potencjał w obszarze wczesnego wykrywania chorób układu krążenia co ma realną szansę przełożyć się na mniejszą absencję chorobową, rzadsze hospitalizacje i przede wszystkim mniej zgonów, w tym zgonów w wieku produkcyjnym. Powyższe czynniki wiążą się z istotnymi oszczędnościami zarówno z punktu widzenia pracodawcy, jak i budżetu państwa (oszczędności dla Narodowego Funduszu Zdrowia oraz Zakładu Ubezpieczeń Zdrowotnych). Jednocześnie aż 79% osób badanych przez Ipsos uważa, że badanie poziomu cholesterolu powinno być wykonywane podczas rutynowych badań kontrolnych np. badań medycyny pracy.

W raporcie Fundacji Obywatele Zdrowo Zaangażowani, pod redakcją prof. dr hab. med. Artura Mamcarza (Warszawski Uniwersytet Medyczny, Polskie Towarzystwo Kardiologiczne) „Medycyna pracy w prewencji chorób wywołanych wysokim stężeniem cholesterolu” możemy przeczytać, iż wieloośrodkowe badanie przeprowadzone w krajach Europy, Ameryki Północnej i Australii wykazało, że inwestycja 1 EUR w ochronę zdrowia pracujących zwraca się w kwocie 2,2 EUR, a korzyści obejmują zwiększone bezpieczeństwo i lepszy stan zdrowia pracowników. Z kolei największe korzyści zdrowotne oraz systemowe daje wczesne wykrywanie zaburzeń lipidowych oraz fachowe poradnictwo medyczne, które pozwoliłoby jak najdłużej zatrzymać postępujący proces chorobowy. Znakomita część przypadków ChUK jest bowiem efektem wieloletnich zaniedbań w zakresie stylu życia.

Autorzy raportu wskazują, że rozwinięty system ochrony zdrowia pracujących obejmuje opieką niemal 12,5 mln pracowników, u których rocznie wykonuje się ponad 4,5 mln obowiązkowych badań okresowych. Lekarz medycyny pracy ma unikalną możliwość wykrycia zaburzeń w stanie zdrowia pracownika na ich wczesnym etapie, co więcej, w aktualnych realiach lekarz służby medycyny pracy jest nierzadko jedynym lekarzem, do którego trafia pacjent/pracownik.

Możliwym rozwiązaniem jest umożliwienie służbie medycyny pracy odegranie kluczowej roli we wczesnym wykrywaniu zaburzeń cholesterolowych: Biorąc pod uwagę zagrożenie dla zdrowia polskiej populacji, jakie niesie (szczególnie nierozpoznana) hipercholesterolemia, pośrednie i bezpośrednie koszty związane z niską jej kontrolą oraz niewykorzystany potencjał ośrodków medycyny pracy, należy dążyć do zmiany rozporządzenia Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej z dnia 30 maja 1996 roku w sprawie przeprowadzania badań lekarskich pracowników, zakresu profilaktycznej opieki zdrowotnej nad pracownikami oraz orzeczeń lekarskich wydawanych do celów przewidzianych w Kodeksie pracy (Dz. U. z 2016 r. poz. 2067.). W nowelizowanym rozporządzeniu należy zawrzeć obowiązek wykonywania pełnego lipidogramu u wszystkich osób poddawanych badaniu wstępnemu lub okresowemu, u których nie wykonano pełnego lipidogramu w ciągu poprzedzających 12 miesięcy, przy czym fakt wykonania badania w ciągu poprzedzających 12 miesięcy powinien być odnotowany w dokumentacji medycznej. Należy również wprowadzić obowiązek wydawania listu informującego lekarza POZ o stwierdzonej dyslipidemii lub alternatywnie, obowiązek zaplanowania i realizacji zgodnego z wiedzą medyczną postępowania.

 

05.03.2018 NRM

 

Belgia jednym z czterech krajów, które zostaną najbardziej dotknięte przez Brexit

Według raportu przygotowanego przez konsultantów z Deloitte, Belgia będzie jednym z czterech europejskich krajów, które najbardziej ucierpią z powodu Brexitu. Największe straty poniesie Flandria.

Wielka Brytania jest jednym z 5 najważniejszych rynków eksportowych Belgii. Z raportu Deloitte pt: "Brexit Belgii: dlaczego należy przygotować plan już dziś?” wynika, że 9% belgijskiego eksportu trafia do Wielkiej Brytanii, co generuje zyski rzędu 31,99 mld euro/rok.

Samochody, chemia, jedzenie, napoje, tekstylia, materiały syntetyczne oraz maszyny – wszystkie wspomniane produkty należą do najczęściej eksportowanych do Wielkiej Brytanii.

Ryzyko gospodarcze, jakie pociąga za sobą Brexit, jest ogromne. Spośród 27 krajów, które pozostaną w Unii Europejskiej, Belgia jest na czwartym miejscu, jeśli chodzi o eksport do Zjednoczonego Królestwa.

80% wspomnianego eksportu pochodzi z firm, których siedziba znajduje się we Flandrii. Walonia eksportuje do Wielkiej Brytanii surowce, takie jak drewno, szkło, kamień, poza tym aparaturę medyczną oraz broń. Najpopularniejszymi na brytyjskim rynku produktami z Regionu Stołecznego Brukseli są samochody Audi oraz wyroby skórzane.

 

04.03.2018 KK Niedziela.BE

 

 

Brukselczycy wśród najbogatszych Europejczyków

Stolica Belgii należy do pięciu regionów Unii Europejskiej z najwyższą siłą nabywczą mieszkańców – wynika z danych Eurostatu, unijnego biura statystycznego.

Autorzy opracowania sklasyfikowali poszczególne regiony Unii Europejskiej pod względem produktu krajowego brutto w przeliczeniu na mieszkańca (PKB per capita), informuje flamandzki dziennik Het Laatste Nieuws. Dane pochodzą z 2016 roku.

Region Stołeczny Brukseli, w którym mieszka około 1,2 mln ludzi, znalazł się w tym rankingu na czwartym miejscu, razem z Hamburgiem. PKB na głowę wynosi w Brukseli i Hamburgu 200% średniej europejskiej.

Zdecydowanie najzamożniejsze osoby mieszkają w regionie Inner London-West. Tutaj PKB na mieszkańca jest aż ponad sześciokrotnie (611%) większy niż średnia dla całej UE. Wypchane portfele mają również mieszkańcy Luksemburga (257%) oraz regionu Southern & Eastern w Irlandii (217%).

W przypadku Flandrii (północnej, niderlandzkojęzycznej części Belgii) PKB na mieszkańca wynosi 120% unijnej średniej, informuje Het Laatste Nieuws. Położona na południu kraju francuskojęzyczna Walonia jest wyraźnie biedniejsza (80% średniej UE).



04.03.2018 ŁK Niedziela.BE

 

Polscy 20-latkowie na emeryturze nie dostaną nawet 40 proc. pensji. To jeden z najgorszych wyników w krajach OECD

Po przejściu na emeryturę pokolenie obecnych 20-latków będzie otrzymywać świadczenie w wysokości 38,6 proc. ostatniej pensji wypłaconej przez pracodawcę – wynika z prognoz OECD. Średnia dla krajów tej organizacji wynosi 63 proc. Tak niska stopa zastąpienia powoduje, że Polacy powinni zacząć myśleć o prywatnych oszczędnościach na ten cel. Produkty takie jak IKZE – obok pomnażania pieniędzy – zapewniają ich posiadaczom dodatkowe korzyści w postaci ulg podatkowych.

– Trzeba się pogodzić z tym, co nieuchronne. W momencie kiedy przejdziemy na emeryturę, środki, które będziemy otrzymywać z powszechnego programu emerytalnego, będą dużo niższe niż ostatnia pensja, jaką wypłaci nam pracodawca. Dlatego warto się zdecydować na samodzielne oszczędzanie –podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Łukasz Tymoszuk, ekspert Union Investment TFI.

Świadczenia emerytalne dla osób rozpoczynających obecnie karierę zawodową będą dramatycznie niskie – wynika z grudniowego raportu OECD „Pensions at a Glance 2017”. Pokolenie obecnych 20-latków może liczyć na emerytury w maksymalnej wysokości 38,6 proc. ostatniej pensji, i to pod warunkiem ciągłego zatrudnienia, począwszy od ukończenia 20 lat aż do momentu osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego.

Głodowe świadczenia emerytalne to skutek demografii – starzejącego się społeczeństwa i niskiej dzietności – ale prognozy dla Polski są szczególnie niekorzystne na tle innych państw OECD. Gorzej wypadł tylko Meksyk, w którym prognozowana stopa zastąpienia sięgnie 29,6 proc. Polskę dzieli przepaść nawet od innych państw regionu CEE – takich jak Czechy, Słowacja, Słowenia, Łotwa czy Estonia, dla których szacowana stopa zastąpienia waha się od 60 proc. do nawet 89 proc. (w przypadku Węgier).

– Oszczędzanie na emeryturę kojarzy nam się głównie z powszechnym programem emerytalnym ZUS oraz OFE. Ostatnio coraz częściej słyszymy o pomysłach rządu, ale prawda jest taka, że nie wiemy, co nas czeka w przyszłości i jak te programy będą wyglądać. Dlatego warto już dziś podjąć decyzję o oszczędzaniu z myślą o emeryturze. Dobrym rozwiązaniem są takie narzędzia, jak IKE i IKZE. Dodatkowo możemy korzystać z ulg podatkowych, jakie dają nam te produkty – mówi w Łukasz Tymoszuk.

IKZE, czyli indywidualne konta zabezpieczenie emerytalnego, to jeden z dwóch instrumentów długoterminowego oszczędzania na emeryturę w ramach dobrowolnego III filara. Można je założyć po ukończeniu 16 roku życia. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na koniec 2017 roku liczba IKZE wyniosła blisko 691 tys., a wartość zgromadzonych na nich środków przekroczyła 1,7 mld zł. W ciągu II połowy ubiegłego roku Polacy odłożyli ponad 350 tys. zł. Z kolei na indywidualnych kontach emerytalnych Polacy zgromadzili już blisko 8 mld zł. Liczba otwartych IKE na koniec ubiegłego roku wyniosła 951,5 tys.

– Konto IKZE możemy założyć w kilku instytucjach i przyjmuje ono różne formy. Są to np. depozyty bankowe oferowane przez banki, ubezpieczenia inwestycyjne z polisą na życie oferowane przez zakłady ubezpieczeń, dobrowolne fundusze emerytalne, które oferują powszechne towarzystwa emerytalne, rachunki maklerskie dostępne w biurach maklerskich czy fundusze inwestycyjne dostępne w towarzystwach funduszy inwestycyjnych, jak np. Union Investment – wymienia Łukasz Tymoszuk.

Limit wpłat na IKZE jest ustalany co roku na podstawie prognozy przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia. W tym roku wynosi 5,331,60 zł (o 200 zł więcej niż w 2017 roku).

Osoby uzyskujące dochód, osoby fizyczne, przedsiębiorcy, a także emeryci mogą odliczyć wpłaty dokonane na IKZE od podstawy opodatkowania (od dochodu), przez co kwota należnego do zapłacenia podatku będzie niższa. Środki zgromadzone na IKZE nie są również obciążone podatkiem Belki, czyli 19-proc. podatkiem od zysków kapitałowych.

Po osiągnięciu 65 roku życia można kontynuować oszczędzanie i korzystać z odliczeń albo wypłacić zgromadzone na koncie pieniądze, uiszczając jedynie 10-proc., zryczałtowany podatek od wypłaconej kwoty.

– W ramach IKZE możemy również ustanowić osobę na wypadek śmierci. Dzięki temu wypłaci ona całość środków na własny rachunek bankowy lub na własne konto IKZE. Kolejna istotna zaleta to możliwość pomnażania środków, jeżeli powierzymy je firmie zajmującej się zarządzaniem środkami klientów, możemy pomnożyć ich wartość – podkreśla Łukasz Tymoszuk.

Ekspert Union Investment TFI podkreśla, że jeśli nie mamy czasu samodzielnie inwestować, warto powierzyć oszczędności na emeryturę instytucji, która się w tym specjalizuje.

– Wybierając dobrą firmę, mamy pewność, że nasze środki będą dobrze zarządzane, co powinno zwiększyć ich wartość w przyszłości. Kolejna kwestia to ustalenie, ile jesteśmy w stanie miesięcznie odkładać. To wystarczy do tego, by podjąć decyzję o samodzielnym oszczędzaniu – podkreśla Łukasz Tymoszuk.

Przy wyborze instytucji, której powierzamy oszczędności na emeryturę, warto się rozeznać w tym, co oferuje rynek. Dobrym pomysłem jest zasięgnięcie opinii, sprawdzenie dostępnych w internecie rankingów czy porównywarek takich firm. Warto też przyjrzeć się kosztom i opłatom związanym z prowadzeniem takiego konta.

– Jest wiele promocji, dzięki którym możemy założyć konto IKZE bez opłat. Trzecia ważna rzecz to wyniki inwestycyjne, zwłaszcza długoterminowe. Firmy, które osiągają dobre wyniki, dają nam pewność, że nasze środki będą dodatkowo zyskiwały w przyszłości – podkreśla ekspert Union Investment TFI.

Z ubiegłorocznego raportu „Dojrzałość finansowa Polaków”, opracowanego przez firmę badawczą GfK na zlecenie Nationale-Nederlanden, wynika, że pieniądze na emeryturę odkłada 43 proc. Polaków. Według danych KNF na koniec 2017 roku prywatne oszczędności Polaków odkładane na jesień życia wzrosły o ponad 1/4 w porównaniu do końca 2016 roku.

 

03.03.2018 Newseria

 

Subscribe to this RSS feed