Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Belgia: Domy we Flandrii - ile płacono w 2023 r.?
Polska: Nie warto ściągać na maturze. Bo konsekwencje są poważne
Belgia, motoryzacja: Własny samochód? W Polsce częściej niż w Belgii
Belgia: Pogoda na 9 i 10 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 9 maja 2024, www.PRACA.BE)
Belgia, praca: Młodzi i bezrobotni. Jest ich więcej niż rok temu
Nie na maksa i nie cały czas. Jak rozsądnie używać klimatyzacji w aucie?
Belgia: Hołd dla belgijskiej pary, która „zrewolucjonizowała” Eurowizję
Polska: W końcu jest dobra wiadomość. Rząd przyjął ustawę „ładowarkową”
Belgia, Flandria: Łąki, pola, lasy… Taka jest Flandria!
Redakcja

Redakcja

Niemiecka płaca minimalna nie musi zaszkodzić polskiemu transportowi. Wszystko zależy od interpretacji przepisów

Wbrew powszechnym obawom wprowadzenie płacy minimalnej w Niemczech nie musi uderzyć w polską branżę transportową. Od 1 stycznia polscy spedytorzy, zgodnie z interpretacją Niemców, powinni płacić kierowcom co najmniej 8,50 euro za każdą godzinę jazdy w tym kraju. Przepisy są jednak niejasne i nie wiadomo, co wliczać do wynagrodzenia. Jeśli obejmie ono diety i ryczałt za nocleg, to może się okazać, że wzrost kosztów dla firm transportowych będzie niewielki.

‒ Z powodu ustawy niemieckiej zmienia się w pewien sposób otoczenie biznesowe na rynku transportowym. Do tego muszą się dostosować firmy. Teoretycznie łatwo to policzyć: liczba godzin pracy razy 8,5 euro, odjąć to, co płacimy kierowcy w Polsce. To jest dopłata, ale tylko teoretycznie. Jeżeli zagłębimy się w szczegóły,  to widać tu możliwe elementy, które mogą być korzystne dla branży – wyjaśnia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Bartosz Najman, prezes Ogólnopolskiego Centrum Rozliczania Kierowców.

Wszystko zależy od sposobu zdefiniowania składników obliczanej płacy, czyli określenia definicji wynagrodzenia.

‒ Związane z tym problemy dla polskiego przewoźnika są poważne: czy w ogóle płacić, jeśli tak, to jak płacić, jeśli płacić, to co wchodzi w stawkę minimalną i na końcu, jak bardzo to podniesie koszty pracy w przemyśle transportowym w Polsce – wylicza Najman.

Jeśli stosowana będzie szeroka definicja wynagrodzenia, do którego zaliczy się m.in. koszty diet i ryczałt za noclegi służbowe, koszty polskiej branży transportowej w związku z niemieckimi przepisami wzrosną bardzo nieznacznie albo w ogóle.

Najman podkreśla bowiem, że poza wynagrodzeniem już teraz polscy pracodawcy muszą płacić dodatkowe stawki kierowcom wykonującym przewozy zagraniczne. Dieta dla kierowcy wynosi dziennie 30 zł (czyli nieco ponad 7 euro), a ryczałt za nocleg, zgodnie z rozporządzeniem ministra pracy i polityki społecznej, wynosi u naszych zachodnich sąsiadów 37,50 euro. Jak zauważa Najman, po podliczeniu tego okazuje się, że już teraz polskie firmy transportowe zwracają kierowcom koszty w wysokości ok. 42 euro za dzień, a po doliczeniu wynagrodzenia całkowite wynagrodzenie rośnie do ok. 50 euro.

‒ Jest to potwierdzone również przez stronę niemiecką, przez służbę celną niemiecką, że możemy doliczyć kwestie związane ze zwrotem kosztów za podróż służbową kierowców – podkreśla Najman. ‒ Dopłaty mogą być bardzo niewielkie albo nawet w ogóle ich może nie być. Wszystko zależy od liczby godzin spędzonych w Niemczech na dzień roboczy.

Po uwzględnieniu tylko tych dwóch dodatkowych kosztów w przeliczeniu na godzinę wynagrodzenie dla kierowcy wzrasta o niemal 3 euro. Najman zwraca uwagę na to, że rozliczenia będą musiały być niezwykle precyzyjne.

 

09.04.2015 Newseria

‒ Nie jest tak, że płacimy od wjazdu kierowcy na terytorium Niemiec do wyjazdu kierowcy z terytorium Niemiec. Najpierw trzeba określić dokładne godziny, ile on faktycznie pracował w tym przedziale czasowym. W tym pomogą zapisy z urządzeń rejestracyjnych, czyli tachografom – tłumaczy prezes OCRK.

Przepisy dotyczące płacy minimalnej dla pracowników wykonujących pracę w Niemczech weszły w życie 1 stycznia br. Wcześniej nasi zachodni sąsiedzi nie określali ustawowo najniższego wynagrodzenia. Zgodnie z ustawą płaca w tym kraju musi wynieść minimum 8,50 euro brutto za godzinę. Zgodnie z niemiecką interpretacją tych przepisów ustawa obejmuje również osoby wykonujące pracę dla zagranicznych pracodawców, ale na terenie Niemiec, tak jak w przypadku kierowców.

Taka interpretacja została zakwestionowana przez firmy transportowe, a po interwencji polskiego rządu Berlin zdecydował się na zawieszenie stosowania płacy minimalnej do czasu wyjaśnienia problemu przez UE.

Najman podkreśla, że nowe niemieckie regulacje wynikają z unijnej dyrektywy już z 1996 r.

‒ Ta dyrektywa nakłada na państwa członkowskie możliwość wprowadzenia stawek minimalnych nie tylko dla własnych pracowników, lecz także dla osób wykonujących pracę w danym państwie członkowskim. To, czy rząd niemiecki mógł to zrobić, rozstrzygnie Komisja Europejska, bo tam jest bardzo dużo niejasności – tłumaczy Najman.

Niejasności dotyczą m.in. tego, że według unijnego prawa płaca minimalna może zostać wprowadzona tylko dla osób zatrudnianych przed podmioty z danego kraju. Taka sytuacja miałaby miejsce np. wtedy, gdy polskich kierowców zatrudnialiby niemieccy przewoźnicy. Nie jest jednak jasne, czy dyrektywa umożliwia objęcie niemiecką płacą minimalną również kierowców zatrudnionych przez polskie firmy.

  • Published in Świat
  • 0

Polska specjalność: poszukiwanie planet

Pierwszy układ planet poza Układem Słonecznym odkrył Aleksander Wolszczan, otwierając nowy rozdział w astronomii. Od tego czasu poszukiwanie planet stało się niemal polską domeną, a nowe obiekty znajdują dziś nie tylko naukowcy, ale też polscy internauci, a nawet licealiści.

Wszystko zaczęło się we wrześniu 1991 roku, kiedy prof. Aleksander Wolszczan odkrył pierwszy układ planet poza Układem Słonecznym. Informację o przełomowym dla światowej nauki odkryciu w styczniu 1992 roku opublikowało pismo "Nature". Samemu Wolszczanowi odkrycie zapewniło miejsce wśród najwybitniejszych naukowców w historii, a pismo „Nature” umieściło wśród najbardziej fundamentalnych odkryć opublikowanych na swoich łamach.

W gwiazdozbiorze Panny polski naukowiec zidentyfikował pulsar PSR B1257+12, który posiadał własny system planetarny: co najmniej trzy krążące wokół gwiazdy planety. Do odkrycia doszło w obserwatorium Arecibo w Porto Rico, gdzie Wolszczan, wspólnie z naukowcami z innych krajów, badał niebo przy pomocy największego na świecie radioteleskopu.

W 2011 r. Pensylwańsko-Toruński Projekt Poszukiwań Planet (PennState Torun Planet Search - PTPS) prowadzony m.in. przez prof. Wolszczana umożliwił odkrycie trzech kolejnych planet poza Układem Słonecznym. Planety te mają masy zbliżone do masy Jowisza i są tzw. gazowymi olbrzymami, czyli ogromnymi obiektami zbudowanymi głównie z gazu lub lodu.

W ślad za prof. Wolszczanem ruszyło wielu innych polskich naukowców, którzy mają wyjątkowe zasługi właśnie w dziedzinie poszukiwania planet poza Układem Słonecznym. Wśród najbardziej skutecznych w tym obszarze przedsięwzięć znajduje się kierowany przez prof. Andrzeja Udalskiego projekt OGLE, prowadzony na Uniwersytecie Warszawskim. Do poszukiwania odległych obiektów m.in. planet w projekcie tym wykorzystywana jest metoda mikrosoczewkowania grawitacyjnego.

W 2010 roku, dzięki zastosowaniu tej metody, międzynarodowy zespół kierowany przez polskiego astronoma Radosława Poleskiego z Ohio State University, odkrył daleką planetę podobną do Urana.

Również dzięki tej metodzie w 2013 roku, międzynarodowy zespół naukowców, z udziałem Polaków, odkrył pozasłoneczny układ planetarny z zimną planetą wielkości dwóch mas Ziemi. Informację o odkryciu opublikowało prestiżowe amerykańskie czasopismo „Science”.

Odkryty układ planetarny obejmuje jedną planetę i dwie gwiazdy. Odległość planety od gwiazdy, którą ona okrąża, jest porównywalna z dystansem Ziemia-Słońce. Druga z gwiazd znajduje się natomiast 15 razy dalej, czyli mniej więcej w odległości trzy razy większej niż Jowisz od Słońca. Masa planety przekracza masę Ziemi zaledwie dwukrotnie. Panują na niej prawdopodobnie temperatury nie przekraczające minus 200 st. Celsjusza. Gdybyśmy mieli okazję stanąć na powierzchni planety i spojrzeć w niebo, to zobaczylibyśmy dwa „słońca” o bardzo czerwonych tarczach i dużo słabsze niż tarcza naszego Słońca. Rzucalibyśmy także dwa cienie, a noce byłyby dużo krótsze z powodu wschodów i zachodów dwóch gwiazd, a nie jednej.

Astronomowie z Polski, Hiszpanii i USA odkryli też planetę okrążającą tzw. czerwonego olbrzyma i dowody na to, że gwiazda zniszczyła inną z planet tego układu. Wykazali, że taki los może w przyszłości czekać niektóre z planet Układu Słonecznego. Wszystko przez to, że gwiazda taka jak Słońce po miliardach lat ewolucji zaczyna się rozrastać, a jej wymiary mogą sięgnąć nawet orbity Ziemi. Gwiazdę w tej fazie astronomowie nazywają czerwonym olbrzymem. Taki los czeka Słońce za około 5 miliardów lat, co będzie mieć istotne znaczenie dla końcowego losu planet takich jak Merkury, Wenus, a może nawet Ziemia. Główną autorką publikacji, która ukazała się w "Astrophysical Journal Letters", była Monika Adamów z Centrum Astronomii UMK w Toruniu.

W poszukiwaniu planet pozasłonecznych ma pomóc też specjalny projekt o nazwie Solaris, prowadzony od 2010 roku przez astronomów z toruńskiego Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN. W jego ramach powstaje globalna sieć automatycznych teleskopów, pomagających szukać planet w układach podwójnych gwiazd, w których planeta ma na swoim niebie aż dwa „słońca”. Takie teleskopy działają już w Argentynie, RPA i Australii.

Jednak skutecznymi poszukiwaczami planet są nie tylko naukowcy, ale też internauci. Jednego z nich przez kilka godzin w marcu 2013 roku "tropiły" media na całym świecie.

Zespół społecznościowego projektu naukowego Zoouniverse.org poszukiwał wówczas Polaka, który odkrył planetę pozasłoneczną PH2 b, ale o tym nie wiedział. Wiadomo było jedynie, że kryje się za loginem rafcioo28. Poszukiwania zakończyły się powodzeniem po kilku godzinach, a szczęśliwym odkrywcą okazał się informatyk ze Zgierza Rafał Herszkowicz, który astronomią zajmuje się jedynie hobbystycznie.

- Pierwszą myślą było – to jakiś żart. Wczytałem się jednak dokładniej w treść, sprawdziłem strony internetowe i trafiłem na informację, że zaginąłem w akcji i jestem poszukiwany – opowiadał wówczas w rozmowie z PAP. Jego przygoda z poszukiwaniem planet zaczęła się, kiedy w internecie przeczytał artykuł o teleskopie Keplera i projekcie Planet Hunters, w ramach którego można pomóc w odkrywaniu planet. - Miałem trochę wolnego czasu i to szczęście, że dostałem materiał z tranzytem tej planety i oznaczyłem go jako pierwszy - dodał.

Nowe planety odkrywali też polscy uczniowie z Torunia i Sierpca w ramach projektu International Asteroid Search Campaigns (IASC). W 2007 roku odkryli oni najpierw planetoidę 199950, która obiega Słońce co 3,74 roku. Trzy lata później przyszła pora na planetoidę 273377, obiegającą Słońce co 5,26 roku.

W 2012 roku obiekty te otrzymały oficjalne nazwy: Sierpc od miasta na Mazowszu i LechMankiewicz - na cześć aktualnego dyrektora Centrum Fizyki Teoretycznej PAN i popularyzatora nauki. Nazwy, zaproponowane przez uczniów z Zespołu Szkół nr 10 im. Stefana Banacha w Toruniu oraz uczennicy z IX Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierz Jagiellończyka, nadała Międzynarodowa Unia Astronomiczna.

- Gdy otrzymaliśmy prawo nazwania odkrytej planetoidy, zebraliśmy listę 12 propozycji, którą potem zawężaliśmy. Przez pewien czas wśród potencjalnych nazw był m.in. Adam Małysz. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Lecha Mankiewicza – człowieka, dzięki któremu polscy uczniowie mogą brać udział w projektach poszukiwania planetoid - wyjaśniał Bogdan Sobczuk z Zespołu Szkół nr 10 w Toruniu.


08.04.2015 Ewelina Krajczyńska, Polska Agencja Prasowa

  • Published in Polska
  • 0

Belgijska policja zamyka aresztowanych w… kontenerach

Z „ruchomych cel” korzysta policja w Antwerpii. To tymczasowe rozwiązanie, a aresztowani w celach-kontenerach spędzić mogą maksymalnie 24 godziny – informuje dziennik „Gazet van Antwerpen”.

„Ruchome więzienie” składa się z kontenerów, które podzielono na 18 jednoosobowych cel, każda z pryczą i toaletą. Znajdują się one w koszarach Luchtbalkazerne przy ulicy de Noorderlaan w Antwerpii.

Na przeniesienie aresztu do kontenerów zdecydowano się w związku z przeprowadzką komisariatu policji, dotychczas mieszczącego areszt. Nowy komisariat oddany ma zostać do użytku w 2018 r. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, gdzie będzie się on znajdować.

- Zakładamy, że tymczasowy areszt w kontenerach stać tu będzie do czasu oddania do użytku nowego komisariatu – dziennik „GvA” cytuje rzecznika policji Fonsa Bastiaenssensa. – 11 z tych cel to cele policyjne, w których aresztowany może spędzić maksymalnie 24 godziny. Oprócz tego jest tu jeszcze siedem cel przeznaczonych do krótkich zatrzymań, maksymalnie do 3 godzin – dodał.

 

08.04.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0

Co w Belgii tanieje, a co drożeje?

Podobnie jak w lutym 2015 r. również w marcu odnotowano w Belgii ujemny wskaźnik inflacji na poziomie –0,40%. Ceny średnio poszły więc w dół, ale część produktów i usług mimo wszystko podrożała.

Ujemny wskaźnik inflacji to przede wszystkim zasługa niskich cen energii, czytamy w tekście opublikowanym przez portal deredactie.be. Inflacja dla produktów z sektora energetycznego wyniosła -9,76% w skali rocznej.

Także część produktów spożywczych w marcu potaniała (przynajmniej w statystykach). Spadły ceny m.in. warzyw (-2,96% w skali rocznej), przetworów mlecznych (-1,60%), olejów i tłuszczy (-1,50%), ryb (-0,46%) oraz mięsa (minimalnie, -0,18%).

Najbardziej spektakularny był spadek cen ziemniaków, który w marcu 2015 r. były według deredactie.be aż o 17,9% niższe niż w marcu roku ubiegłego.

Część produktów spożywczych jednak podrożała. Stało się tak m.in. w przypadku owoców, chleba i innych produktów zbożowych. Ogólne ceny żywności pozostały w marcu 2015 r. właściwie na niezmienionym poziomie (minimalny wzrost o 0,03%).

Oprócz wymienionych produktów spożywczych w marcu wzrosły również ceny m.in. gazu ziemnego, elektryczności, usług (o 2,15% w skali rocznej) oraz czynszów (1,18%).

 

04.04.2015 ŁK Niedziela.BE

  • Published in Belgia
  • 0
Subscribe to this RSS feed