Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Ile chcą zarabiać „cyfrowe” Zetki? Tyle, żeby im starczyło na to, co lubią
Plaga myszy spowodowała zamknięcie kilku restauracji w Leuven!
Belgia: 22 kwietnia strajk pracowników poczty!
Niemcy: Kanclerz Niemiec spotkał się z prezydentem Chin
Polska: Do niedzieli można dostać nawet 15 punktów karnych. Trwa akcja drogówki
Belgia: Minionej nocy kilka ataków w Antwerpii!
Polska: NIK prześwietli finanse organizacji religijnych. Kościoła katolickiego też
Belgia: Ilu ludzi ginie w wypadkach drogowych?
Belgia: Bilety do Royal Greenhouses w Laeken wyprzedane!
Belgia: Pogoda na wtorek i środę - 16 i 17 kwietnia

Smutek i zdumienie w Belgii: podejrzany o gwałt polityk nie żyje

Steve Stevaert ArtMechanic, CC3 Steve Stevaert

Drugi dzień kwietnia był we Flandrii – niderlandzkojęzycznej części Belgii – dniem zaskakującym i dramatycznym. Najpierw do mediów przeciekła informacja, że Steve Stevaert, niegdyś jeden z najpopularniejszych flamandzkich polityków, stanie przed sądem oskarżony o gwałt. Później okazało się, że polityk zaginął, następnie media relacjonowały poszukiwania, by w końcu poinformować o znalezieniu jego zwłok.

Już od kilku godzin wszystko wskazywało na to, że ta historia zakończy się tragicznie, jednak dopiero wieczorem 2 kwietnia media oficjalnie poinformowały o wyłowieniu ciała 61-letniego polityka z kanału Albertkanaal w mieście Hasselt. Czyli w mieście, którego Stevaert przez dekadę (1995-2005) był burmistrzem, jako pierwszy socjalista od 165 lat.

Media piszą o gwałcie, polityk znika

- Bardzo, bardzo smutne. Człowiek, który raz za razem zaskakiwał nas swym kreatywnym spojrzeniem na świat, zaskoczył nas po raz ostatni – skomentował wydarzenia z 2 kwietnia 2015 r. Peter Vanvelthoven, flamandzki polityk i burmistrz Lommel.

Najpierw w pobliżu kanału znaleziono rower Stevaerta. Belgijskie media informowały, że leżał tam też jego płaszcz, ale później sprostowano tę informację: faktycznie znaleziono jego płaszcz – a nawet dwa płaszcze – tyle że nie obok kanału, ale w wodzie. Już wówczas szanse na znalezienie żywego Stevaerta wydawały się niewielkie.

Do przeszukiwań zaangażowano wiele służb. Policjanci z psami przeczesywali okoliczne tereny, w wodzie do akcji przystąpili płetwonurkowie. Około godziny piątej po południu sonar wskazał na miejsce, w którym natrafił na podejrzany obiekt. Policjanci poprosili dziennikarzy o oddalenie się od brzegu i wyłączenie kamer. Godzinę później z kanału wyłowiono zwłoki polityka. Wszystko wskazuje na to, że Stevaert popełnił samobójstwo.

W czwartek 2 kwietnia o tym byłym polityku we flamandzkich mediach mówiono od samego rana. Jednak z innego powodu. To właśnie wówczas media po raz pierwszy poinformowały o tym, że Stevaert jest podejrzany o gwałt.   

Feralny wieczór w 2010 r.

Chodzi tu o stosunkowo dawną sprawę, z 2010 roku. Stevaert był wówczas gościem popularnego programu telewizyjnego „Goedele Nu” (telewizja VTM). Innym gościem była rzeczniczka prasowa jednej z belgijskich państwowych firm. Po programie przedstawiono ich sobie nawzajem i udali się na wspólną kolację.  

Według flamandzkich mediów, Stevaert pojechał z rzeczniczką następnie do swego biura w Brukseli. Tam mieli wspólnie obejrzeć program, w którym brali udział (program nie był nadawany na żywo, ale z kilkugodzinnym opóźnieniem). W biurze – według relacji belgijskich mediów, opierających się o zeznania ofiary – Stevaert miał ją zgwałcić.

Dziennik „De Standaard” informuje, że niedługo po tym zdarzeniu kobieta opowiedziała o gwałcie kilku bliskim osobom. Poszła również do lekarza, który zajął się obrażeniami, które miała odnieść w wyniku gwałtu.

Policję i prokuraturę poinformowała o tym zdarzeniu dopiero w 2013 r. ponieważ – jak czytamy w „De Standaard” – długo obawiała się, że może to doprowadzić do jej zwolnienia. Mimo, że Stevaert od kilku lat nie był aktywny politycznie, jego wpływy we Flandrii nadal były duże.

Przesłuchanie i strach przed mediami

Stevaert został przesłuchany. Według flamandzkich mediów w trakcie jednego z przesłuchań niechętnie przyznał, że doszło do kontaktu seksualnego pomiędzy nim a oskarżającą go kobietą. Tłumaczył jednak, że odbyło się to za obopólną zgodą.  

Prokuratura nie dała wiary byłemu politykowi i postanowiła skierować sprawę do sądu. Stevaert miał być oskarżony o gwałt, a fakt że do popełnienia tego czynu wykorzystał swoją pozycję w świecie polityki i biznesu jeszcze bardziej pogarszał jego sytuację. 61-letni polityk mógł się spodziewać publicznego, głośnego, relacjonowanego przez media z całego kraju procesu, zakończonego być może wyrokiem wieloletniego więzienia (jeśli oskarżenia by się potwierdziły).

Do 2 kwietnia – dnia zaginięcia i śmierci Stevaerta – śledztwo toczyło się w tajemnicy i media nie informowały o oskarżeniach wobec polityka. Podobno w trakcie przesłuchań Stevaert miał nawet zasugerować, że jeśli sprawa przedostanie się do mediów, to zdecyduje się na jakiś desperacki krok (taką informację przekazała agencja prasowa Belga). Nie byłby to pierwszy taki przypadek w rodzinie Stevaertów, gdyż brat polityka w 2011 r. popełnił samobójstwo.

Z pubu do parlamentu

Lata 2009-2011 to był zresztą dramatyczny okres dla Stevaerta. W 2011 r. stracił nie tylko brata, ale i ojca, a media rozpisywały się o seks-aferze z jego udziałem: podobno był szantażowany przez kobietę, która groziła mu, że opublikuje filmy, na których widać, jak uprawia z nią seks (polityk był wówczas od pięciu lat żonaty).

Już wcześniej, w 2009 r.,  Stevaert odszedł z polityki, bo krytykowano styl, w jakim sprawował funkcję gubernatora prowincji Limburgia; jego nazwisko wymieniano także w kontekście kilku mniejszych lub większych afer, rozgrywających się na styku polityki i biznesu. Teraz zaś wiemy, że w 2010 r. być może dopuścił się gwałtu. Ostatnie lata życia tego jednego z najpopularniejszych flamandzkich polityków, uchodzącego za człowieka sukcesu, nie były więc najlepsze.  

A przecież kariera Roberta „Steve” Stevaerta, urodzonego 12 kwietnia 1954 r. w Rijkhoven absolwenta szkoły hotelarskiej, była imponująca. Najpierw sprawdził się w biznesie, z sukcesem prowadząc wiele pubów,  a od początku lat osiemdziesiątych działał we flamandzkiej partii socjalistycznej. Szybko piął się w partyjnej i lokalnej hierarchii, a w 1994 r. został pierwszym socjalistycznym burmistrzem ukochanego Hasselt – po 165 latach rządów katolików.

Socjalista od darmowych autobusów

Jako burmistrz zasłynął z wprowadzenia darmowego transportu publicznego w mieście. – Kiedyś autobusy przewoziły powietrze, teraz przewożą ludzi – to jedna z jego wielu wypowiedzi, które zapadły w pamięci Belgom.

Później, gdy już pełnił ważne funkcje we flamandzkim rządzie, zniósł z kolei abonament radiowy i telewizyjny. Słowo „gratis” było jednym z jego ulubionych, a jego popularność rosła. Dzięki wyluzowanemu, dobrze wypadającemu w kontaktach ze „zwykłymi ludźmi” Stevaertowi socjalizm we Flandrii znów stał się popularny i przyciągał także młodych wyborców.

W 2003 r. został przewodniczącym SP.A, czyli partii flamandzkich socjalistów, i już rok później poprowadził ją do zwycięstwa w regionalnych wyborach. W liczącej ok. 6 mln mieszkańców Flandrii na samego Stevaerta zagłosowało ponad 600 tysięcy osób.

Polityk znany był z gwałtownych wolt i dwa lata później porzucił flamandzki rząd na rzecz bardziej reprezentatywnej funkcji gubernatora Limburgii. I z tego stanowiska zrezygnował przedwcześnie, odchodząc w 2009 r. z polityki. Przez kilka lat pełnił różne funkcje kierownicze w biznesie, a po wspomnianym dramatycznym 2011 r. całkowicie wycofał się z życia publicznego.  

„Zaskoczył nas po raz ostatni”       

- Zawsze wśród ludzi, a nie ponad nimi. Zawsze w poszukiwaniu rozwiązań, burzących mury, a nie je stawiające. Bogaty czy biedny, młody czy stary, wierzący czy nie, w kawiarni czy w parlamencie, to nie miało dla niego znaczenia. Zawsze i wszędzie pozostawał sobą. Po prostu Steve – mówił o śmierci przyjaciela Bruno Tobback, obecny przewodniczący SP.A.  

„12 lat temu na szczytach flamandzkiej polityki, dziś sam na rowerze, w wietrze, jadący w kierunku kanału”, napisał na Twitterze Wouter De Vriendt, polityk partii Groen!

Informację o tragicznej śmierci polityka skomentował również adwokat kobiety, która wniosła sprawę o gwałt. - Oczywiście to, co dziś się wydarzyło, bardzo nas smuci i myślimy o najbliższych pana Stevaerta. Nie muszę chyba Państwu mówić, że te nowe fakty również dla mojej klientki są trudne do zaakceptowania – powiedział adwokat kobiety, Frédéric Thiebaut.

To paradoks: jeszcze rano wydawało się, że o Stevaercie mówić się już będzie wyłącznie źle (bo w kontekście oskarżeń o gwałt), zaś wieczorem we flamandzkich mediach mówiono o nim prawie wyłącznie dobrze – gdyż wspominano jego polityczne sukcesy i to, jakim był człowiekiem. Oczywiście trudno się temu dziwić: w ciągu tych kilku godzin Stevaert z „byłego polityka oskarżonego o gwałt” zamienił się w człowieka, który dopiero co odebrał sobie życie w dramatycznych okolicznościach.

 
*

W związku ze śmiercią Stevaerta sprawa oskarżeń o gwałt nie będzie kontynuowana. Odbędzie się tylko jeszcze jedno posiedzenie sądu, na którym oficjalnie stwierdzona zostanie śmierć oskarżonego, informuje dziennik „Het Laatste Nieuws”.

 

03.04.2015 Łukasz Koterba Niedziela.BE

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież