Serwis www.niedziela.be używa plików Cookies. Korzystając z serwisu bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na ich użycie. Aby poznać rodzaje plików cookie, cel ich użycia oraz sposób ich wyłączenia przeczytaj Politykę prywatności

Headlines:
Polska: Kto głoduje w Sejmie? Nie rolnicy, ale kierowca tira i elektryk
Belgia: Dziś gwałtowne ulewy. W mocy kod żółty
Polska: Speed w akcji. Kierowca jechał tak szybko, że musi zapłacić kilka tysięcy złotych
Belgia: Ponad połowa osób LGBTQ+ doświadcza prześladowań
Belgijski gigant budowlany oskarżony o korupcję w Czadzie
Polska: Cztery razy większy i groźny. Szukają w Polsce „Monster ticks”, afrykańskiego kleszcza
Belgia: Pogoda na czwartek i piątek - 16 i 17 maja
PRACA W BELGII: Szukasz pracy? Znajdziesz na www.NIEDZIELA.BE (czwartek 16 maja 2024, www.PRACA.BE)
Dalsze strajki w więzieniach we Flandrii i w Brukseli
Polska: Jedyna taka noc w roku. Muzea za darmo po zmroku
Redakcja

Redakcja

Belgia: Coraz więcej ofiar śmiertelnych powodzi w Belgii

Powódź, która dotknęła Belgię, spowodowała olbrzymie straty i kosztowała życie co najmniej 6 osób - informowały w czwartkowe popołudnie belgijskie media.

Cztery osoby zginęły w okręgu Verviers, w piwnicy domu w Aywaille utonął mężczyzna, a szóstą ofiarą jest młody mieszkaniec Eupen - poinformował w czwartek około godz. 17:30 portal dziennika "Het Laatste Nieuws".

Trwają poszukiwania 15-letniej dziewczyny porwanej przez rzekę Ourthe, a w Pepinster zawaliło się 15 domów. Mieszkańcy wielu domów w tej miejscowości przed wysoką wodą uciekli na dach. W niektórych miejscach woda była wysoka na 4 metry, informował portal vrt.be.

W związku z powodzią tysiące mieszkańców Belgii zostało ewakuowanych. Media informują, że sytuacja w prowincji Brabancja Flamandzka jest w wielu miejscach krytyczna. Poziom wody w Mozie jest w mieście Liège tak wysoki, że burmistrz zaapelował do mieszkańców okolicznych domów, by je opuścili.

15.07.2021 Niedziela.BE // fot. Shutterstock, Inc.

(łk)

Biznes: Limity w hotelach czy restauracjach nie funkcjonują. Przedsiębiorcy nie mogą pytać klientów, czy są zaszczepieni

Przedsiębiorcy prowadzący hotele czy restauracje nie mają podstawy prawnej, by pytać klientów o to, czy są zaszczepieni na COVID-19. – Z jednej strony rząd chce, żeby przedsiębiorcy przestrzegali limitów w hotelach czy restauracjach. Z drugiej strony nie decyduje się na stanowcze i odważne kroki, żeby te ograniczenia były przestrzegane – mówi Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon. Ułatwianie dostępu osobom zaszczepionym i ograniczanie niezaszczepionym rodzi też ryzyko pewnej dyskryminacji. Zdaniem eksperta to dobry moment, żeby rozpocząć szeroką debatę o granicach ograniczania praw i wolności obywatelskich ze względu na zdrowie publiczne.

– Możliwości weryfikowania, kto jest bądź nie jest zaszczepiony przeciw SARS-CoV-2, z perspektywy pracodawcy czy usługodawcy są bardzo ograniczone. Z wyjątkiem bardzo rzadkich sytuacji w zasadzie nie ma możliwości, żeby ktokolwiek wymagał od nas ujawnienia tego. Informacja o tym, czy jesteśmy zaszczepieni, jest bowiem informacją związaną ze stanem naszego zdrowia, a więc jest szczególnie wrażliwą i chronioną przepisami o ochronie danych osobowych – mówi agencji Newseria Biznes Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon.

Zgodnie z rozporządzeniem rządu od 26 czerwca br. hotele, restauracje i kina mogą przyjmować 75 proc. maksymalnej liczby gości. Z kolei w imprezach okolicznościowych i zgromadzeniach (wesela, koncerty, imprezy zorganizowane) może wziąć udział maksymalnie 150 osób. Do limitów nie wlicza się jednak osób w pełni zaszczepionych przeciwko COVID-19. Taką polityką rząd chce zachęcić Polaków do szczepień. W praktyce obowiązek sprawdzenia, kto jest, a kto nie jest zaszczepiony, ciąży jednak na przedsiębiorcach i organizatorach.

– Dwa tygodnie temu prezes UODO wydał oświadczenie, zgodnie z którym limity wprowadzone przez rząd w drodze rozporządzenia nie są wystarczającą podstawą do tego, aby np. hotelarz czy właściciel kawiarni mógł wymagać od kogoś ujawnienia informacji, czy jest zaszczepiony. Wniosek jest taki, że z jednej strony przedsiębiorcy mają obowiązek przestrzegać tych limitów, z drugiej – nie mają do tego prawnych podstaw. Rząd nałożył na nich obowiązki związane z przestrzeganiem tych limitów, ale nie dał im narzędzi do weryfikacji tego, czy ten obowiązek jest przestrzegany – podkreśla ekspert Fundacji Panoptykon.

Zgodnie z opinią UODO, aby przedsiębiorca lub usługodawca mógł zweryfikować, czy jego klient został zaszczepiony, potrzebna jest podstawa prawna lub dobrowolna zgoda. Tej pierwszej brak. Obowiązuje co prawda rozporządzenie Rady Ministrów z 6 maja br., ale nie przyznaje ono wprost restauratorom ani innym podmiotom prawa żądania danych o szczepieniach. Ponadto jest tylko rozporządzeniem, podczas gdy tak daleko idące ingerencje i ograniczenia konstytucyjnych praw i wolności należałoby wprowadzać w drodze ustawy.

– Potrzebne są zmiany w przepisach tu i teraz, jeśli rząd chce, żeby te limity funkcjonowały naprawdę. Dziś one nie funkcjonują – wystarczy pojechać nad morze i zobaczyć, jak wygląda przeciętna restauracja czy kawiarnia. Rząd musi dać przedsiębiorcom narzędzia, które pozwolą je egzekwować – podkreśla Wojciech Klicki.

UODO wskazuje, że alternatywną możliwością pozyskania przez hotelarza czy restauratora informacji o tym, że ktoś się zaszczepił, jest zgoda klienta, która musi być jednak wyraźna i dobrowolna.

– Wyobraźmy sobie sytuację, w której w kawiarni czy restauracji obowiązuje limit 10 gości. Ani właściciel tej restauracji, ani kelner czy kelnerka w świetle prawa nie ma możliwości pytać poszczególnych klientów, czy są zaszczepieni. Kiedy limit tych 10 osób się wyczerpuje, w tym momencie właściciel powinien zamknąć drzwi, natomiast potencjalny kolejny klient może do nich zapukać i powiedzieć: „Dzień dobry, jestem zaszczepiony, chciałbym wejść ponad limit”. Zwracam jednak uwagę, że inicjatywa powinna leżeć po stronie klienta, a nie przedsiębiorcy – podkreśla ekspert Fundacji Panoptykon.

Zwraca też uwagę, że wprowadzenie udogodnień dla osób zaszczepionych i ograniczeń dla osób niezaszczepionych może rodzić ryzyko dyskryminacji. Nie jest to jednak dyskryminacja zakazana przez prawo. Zdaniem eksperta brakuje tutaj zdecydowanego działania rządu. To również dobry moment, żeby rozpocząć szeroką debatę o tym, jakie są granice ograniczania praw i wolności obywatelskich ze względu na zdrowie publiczne.

 W tej chwili można odnieść wrażenie, że te limity są efektem doraźnej polityki, a nie głębszego namysłu dotyczącego tego, w jaki sposób radzić sobie z pandemią – uważa Wojciech Klicki. – Mam też wrażenie, że stoimy w rozkroku. Z jednej strony rząd chce, żeby przedsiębiorcy przestrzegali limitów, żebyśmy zachowywali dystans społeczny w restauracjach. Z drugiej strony nie decyduje się na stanowcze i odważne kroki, żeby te ograniczenia były przestrzegane. Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał niedawno, że obowiązkowość szczepień nie narusza praw człowieka. Tak więc jeżeli rząd chce, żebyśmy w większym stopniu się szczepili, to być może powinien rozważyć wprowadzenie takiego obowiązku.

 


15.07.2021 Niedziela.BE // bron: Newseria // mówi: Wojciech Klicki, prawnik, Fundacja Panoptykon // tagi: pandemia, COVID-19, Panoptykon, restauracje, reżim sanitarny, ochrona danych osobowych // fot. Margy Crane / Shutterstock.com 

(kl)

 

Holenderska policja prosi o pomoc w ustaleniu okoliczności śmierci dziewczynki znalezionej w Wernhoutsburgu (gmina Zundert, prowincja Noord-Brabant)

Dziewczynce znalezionej w Wernhoutsburgu nadano imię: Amy-Amélief van het Ven. W ten sposób gmina Zundert, policja i prokuratura chciałyby poświęcić jej uwagę i szacunek, na jaki zasługuje.

Od czasu odkrycia 12 maja br. nalegano mocno na nadanie dziewczynce imienia. Minęło jednak sporo czasu i dopiero teraz nadszedł moment, by nie pozwolić dziewczynce pozostać anonimową.

Burmistrz gminy Zundert J. Vermue „Po starannych konsultacjach z bezpośrednio zaangażowanymi osobami, nadałam dziewczynce imię i nazwisko Amy-Amélief van het Ven. Pożegnamy się z Amy, gdy tylko prowadzone dochodzenie na to pozwoli. Na razie ważne jest, aby miała imię, była rozpoznawalna, a my zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby osiągnąć przełom w dochodzeniu”.


Dochodzenie

Zespół dochodzeniowo-śledczy nadal kontynuuje dochodzenie. W dochodzeniu nie doszło jeszcze do przełomu, ale już można poinformować, że zespół dochodzeniowo-śledczy przypuszcza, iż dziewczynka została prawdopodobnie pozostawiona na brzegu jeziora w Wernhoutsburgu między 9-tym a 12-tym maja.

Mimo bardzo intensywnych wysiłków los dziecka wciąż nie został wyjaśniony.
Dlatego po raz kolejny prosimy obywateli o pomoc. Czy pomożesz ustalić co się wydarzyło?

Z podobnych przypadków wiemy, że matka mogła wypierać ciążę lub próbowała ją ukryć.
Całkiem możliwe, że u matki nie było widać powiększonego brzucha.
Czy zauważyłeś dziewczynę lub kobietę, która wydałoby się, że się zmieniła?
Na przykład zaczęła unikać wysiłku fizycznego takiego jak zajęcia sportowe
albo w dniu odnalezienia Amy, lub w okolicach tej daty, nie była osiągalna, zniknęła?

Nieznana matka dziewczynki mogła znajdować się w rozpaczliwej sytuacji. Sądzimy, że może potrzebować pomocy.


NIE WAHAJ SIĘ Z NAMI SKONTAKTOWAĆ!

Czy widziałeś coś jeszcze, co mogłoby nam pomóc?

Sytuacja, która początkowo wydawała się nieistotna,
może być bardzo ważna dla zespołu dochodzeniowo-śledczego.

Nie wahaj się z nami skontaktować!

Możesz zadzwonić pod numer tel. 0900-8844,
skontaktować się anonimowo przez Meld Misdaad Anoniem pod numerem tel. 0800-7000
lub napisać na mail'a: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Politie, district Hart van Brabant


14.07.2021 Niedziela.NL // Bron: "Dziewczynka, którą znaleziono martwą w Wernhoutsburgu otrzymuje imię" Politie.NL // rys. Politie.NL // aktualizacja 14.07.2021 19:35

(sl)

Polska (i pewnie w Belgii również): Nagrody w pracy za szczepienie

Czwarta fala pandemii tuż przed nami, pracodawcy szukają więc sposobów na zachęcenie pracowników do szczepień przeciwko COVID-19. Niektórzy chcą zabierać premie osobom nie zamierzającym się szczepić. Cytowani przez serwis Prawo.pl eksperci ostrzegają jednak przed takim rozwiązaniem. Mówią o dyskryminacji i sugerują sięgnięcie po nagrody.

Zgodnie z zapowiedzią ministra Michała Dworczyka, szefa KPRM, rząd pracuje nad certyfikatem dla firm korzystających z Narodowego Programu Szczepień. Podmioty, które otrzymają taki rządowy certyfikat „bezpieczeństwa”, mają być uprzywilejowane. Pracodawcy nie chcą jednak czekać bezczynnie i sami szukają sposobów na zachęcenie pracowników do szczepienia się przeciwko COVID-19. Determinacja po ich stronie jest tak duża, że niektórzy - jak wynika z sygnałów docierających do redakcji Prawo.pl - są nawet gotowi zabierać premie niezaszczepionym pracownikom.

Czy to, że o premiach decyduje pracodawca w ustalanym przez siebie regulaminie oznacza, że wolno mu zabrać premię pracownikowi, który nie zaszczepił się przeciwko COVID-19?

„Nie, premia ma charakter wynagrodzeniowy, czyli jest pochodną oceny zaangażowania pracownika w realizację obowiązków pracowniczych” – mówi cytowany przez Prawo.pl Paweł Korus, radca prawny, partner w kancelarii Sobczyk & Współpracownicy, były wieloletni sędzia sądu pracy. I wskazuje na przepis kodeksu pracy, zgodnie z którym, pracownicy mają równe prawa z tytułu jednakowego wypełniania takich samych obowiązków.

Jak podkreśla mec. Korus, pracodawca nie może od kwestii zaszczepienia uzależniać świadczeń, u których podstaw leży ocena realizacji obowiązków pracowniczych. Nie ma natomiast przeszkód, by pracodawca wprowadził jednorazowe świadczenie (bonus) dla pracowników zaszczepionych w ramach promowania postaw „prospołecznych”.

Nagroda za zaszczepienie?

Czemu nie. Cytowany przez Prawo.pl dr Liwiusz Laska, adwokat, b. przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy, pełnomocnik Związku Metalowców i Hutników chętnie przyznałbym nagrody za zaszczepienie. Nagrody są bowiem uznaniowe, a pracodawca może je przyznawać za dołożenie się pracowników do bezpieczeństwa w pracy.


Płatne 4 godziny na szczepionkę?

Czytelnik z Tilburga w Holandii opowiedział redakcji o innej metodzie wynagrodzenia. Od swojego holenderskiego pracodawcy dostał równowartość 4 godzin pracy na pójście do punktu szczepień, i to dwa razy, czyli razem 8 godzin.


14.07.2021 Niedziela.BE // źródło informacji: PAP MediaRoom // fot. Shutterstock, Inc. // aktualizacja 15.07.2021 10:40

(cl)

 

Subscribe to this RSS feed